Na skraju wyczerpania, czyli najbardziej WYMAGAJĄCE role filmowe
Historia kina obfituje w role, które przyczyniły się do skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego ich odtwórców. Oto zestawienie tych spośród nich, których zbudowanie kosztowało aktorki i aktorów najwięcej wysiłku.
Mroczny Rycerz (2008) & Heath Ledger
Joker w wykonaniu Heatha Ledgera nie tylko w oczach jego fanów uchodzi za najlepsze odtworzenie tej postaci, uhonorowane pośmiertnie Oscarem. W toku przygotowań do tej wymagającej i skomplikowanej roli aktor dokonał wielu poświęceń, w pełni angażując się w proces kreowania postaci, którą stworzył od podstaw.
Ledger na własne życzenie zamknął się w pokoju hotelowym w Londynie, gdzie pracował nad szczegółami związanymi z rolą, m.in. głosem (np. specyficznym śmiechem i tembrem głosu, kiedy rozmawiał sam ze sobą) i wyglądem. Prowadził też pamiętnik, który stał się zapisem jego myśli z tamtego okresu. Podobno w prześcieradła wklejono… zdjęcia hien i wycinki z komiksów. W dobie pandemii izolacja na potrzeby roli nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś, jednak wciąż świadczy o dużym oddaniu dla sprawy Australijczyka.
Skrzeczący, wyższy głos Jokera był przez obdarzonego głębokim głosem aktora niełatwy do osiągnięcia. Oblizywanie ust to nie tylko element składający się na postać Księcia Chaosu – eliminowało to suchość w ustach, a dodatkowo miało nawilżać sztuczną bliznę przyklejoną do twarzy.
W scenie rozgrywającej się w sali przesłuchań, podczas której Joker staje oko w oko z Batmanem, odtwórca roli tego drugiego nie zgodził się na prawdziwe, niemarkowane uderzenia. W związku z tym Ledger sam rzucał się na ściany, aby scena wyglądała autentycznie i by naprawdę się zranić. Bale opowiadał, że zaangażowanie kolegi było całkowite. Nic więc dziwnego, że kafelki na ścianach sali przesłuchań popękały…
Przygotowania do roli Jokera nasiliły bezsenność, z którą Ledger zmagał się od lat. W wywiadzie dla „The New York Timesa” aktor powiedział: „W zeszłym tygodniu prawdopodobnie spałem średnio dwie godziny na dobę. Nie mogłem przestać myśleć. Moje ciało było wyczerpane, a umysł wciąż pracował”. Fizyczne i psychiczne zmęczenie i przepracowanie związane z rolą z pewnością przyczyniły się do przypadkowego przedawkowania leków nasennych, które przestały już spełniać swoje zadanie. Ledger zostawił po sobie niezwykłą rolę, która już przeszła do historii. Joker zabił więc nie tylko swoich ekranowych przeciwników…
Lśnienie (1980) & Shelley Duvall
Aktorka, która wcieliła się w rolę Wendy, żonę Jacka Torrance’a, z pewnością nie przyjęłaby roli w ekranizacji Lśnienia, gdyby wiedziała, czego doświadczy na planie filmowym.
Zwana „królową krzyku”, podobnie jak znana z pierwszego filmu o King Kongu Fay Wray, do tej pory zmaga się z zaburzeniami psychicznymi, z którymi trauma doznana na planie filmowym ma z pewnością wiele wspólnego.
Stanley Kubrick, znany ze swojego perfekcjonizmu oraz – co tu dużo mówić – mobbingowego podejścia do aktorów, na planie Lśnienia upatrzył sobie jako ofiarę właśnie Duvall.
Reżyser tłumaczył się, zrzucając winę na nieprzygotowanych do wygłaszania swoich kwestii aktorów, jednak nawet jego córka opowiadała o poczynaniach ojca tyrana, by nie powiedzieć – sadysty. Kubrick traktował Duvall gorzej od reszty obsady, krytykował ją i obrażał. Pochwały zbierał za to Jack Nicholson, który zresztą, podobnie jak reszta ekipy, empatyzował z aktorką.
Duvall musiała całymi dniami zmuszać się do płaczu i krzyku lub doprowadzać się do stanu skrajnego emocjonalnego wyczerpania i paniki, w czym pomagało przywoływanie smutnych wydarzeń ze swojego życia oraz słuchanie smutnych piosenek. W pewnym momencie jej ciało odmawiało już posłuszeństwa (musiała w końcu biegać i dźwigać filmowego syna), nie chcąc wciąż czuć się tak przygnębionym, a to z kolei doprowadzało Duvall do kolejnego płaczu, tym razem nad sobą. Błędne koło. Nie zapominajmy też o niekończących się powtórzeniach ujęć, z których słynął Kubrick.
Najtrudniejszą okazała się dla niej scena z kijem baseballowym, którą musiała powtarzać… 127 razy – po jej ukończeniu aktorka ochrypła, miała poranione ręce, była odwodniona. W wyniku nieustannego stresu i życia pod presją Duvall zaczęły garściami wypadać włosy, co tylko spotęgowało jej stres. Jakby tego było mało, rolę aktorki wyróżniono… nominacją do Złotej Maliny. Film odniósł sukces, jednak Duvall zapłaciła niewspółmiernie wysoką cenę.
Ptaki (1963) & Tippi Hedren
Alfred Hitchcock nie cofnął się przed znęcaniem psychicznym nad Tippi Hedren, a wszystko to, aby osiągnąć w Ptakach zadowalający go efekt. Aktorka wspominała, że nie poinformowano jej o udziale żywych ptaków w produkcji – sceny ataku miały zostać odegrane przy użyciu animatronicznych zastępników. Po przybyciu na plan okazało się jednak, że są tam obecne prawdziwe ptaki. Jak wyjaśniono aktorce, mechaniczne nie były wystarczająco wiarygodne, a do nakręcenia sceny na strychu Hedren zamknięto razem z nimi w pomieszczeniu, które nazwała „klatką z drzwiami”. Ptaki, pojone wcześniej alkoholem (!), by wzbudzić w nich agresję, naprawdę zaatakowały, a dodatkowo… rzucano nimi w aktorkę. Odwiedzający plan zdjęciowy Cary Grant, widząc to, zapytał: „Co wy robicie tej biednej dziewczynie?”. Oczywiście nikt nie zwrócił na to uwagi. Wspomniana scena była kręcona aż przez tydzień, a w jej efekcie jeden z ptaków prawie pozbawił Hedren oka. Aktorka w stanie szoku i wyczerpania trafiła na około dwa tygodnie do szpitala, musiała jednak szybko dojść do siebie, ponieważ na promocji filmu miała… otwierać klatki z gołębiami. Na osłodę pozostał jej Złoty Glob w kategorii „najbardziej obiecująca nowa aktorka”.
Niebezpieczne sceny, tym razem z udziałem dużych kotów, pojawiły się również przy okazji Roar (1981) w reżyserii ówczesnego męża Hedren, Noela Marshalla. W książce The Cats of Shambala (1985) aktorka opisała wiele obrażeń, jakie ekipa odniosła na planie.
Pianista (2002) & Adrien Brody
Tytułowa rola Adriena Brody’ego w Pianiście była przełomową w jego karierze, i to z wielu powodów. Po pierwsze, do roli Władysława Szpilmana aktor wręcz się zagłodził, co przy jego wysokim wzroście i z natury szczupłej sylwetce dało wstrząsający efekt. W zaledwie sześć tygodni zdołał schudnąć prawie 14 kg. Aktor dobrze zapamiętał uczucia, jakie mu wtedy towarzyszyły, i twierdził, że to najtrudniejsze dla niego doświadczenie zmieniło go jako aktora i człowieka.
Po drugie, Brody odciął się od swojego dotychczasowego życia (sprzedał samochód i przeniósł się do Europy), cofając się w czasie do II wojny światowej. Przestał słuchać ulubionego hip-hopu i muzyki wyprodukowanej po 1940 r., skupiając się na grze na fortepianie. Ćwiczył 3–4 godziny dziennie przed rozpoczęciem zdjęć i kontynuował ten zwyczaj już podczas produkcji. W czasie kręcenia zdjęć w Warszawie Brody izolował się od ekipy po zdjęciach.
Nawet rok po ukończeniu zdjęć aktor wręcz rzucał się na jedzenie, a powrót do pełnej formy zajął mu wiele czasu. Brody tak podsumował swoje trudne doświadczenie: „Istnieje pewien poziom desperacji i samotności, który towarzyszy głodowi. Czujesz niewyobrażalne poczucie pustki. To całkowita psychologiczna zmiana. Nie mógłbym tego zrobić inaczej, bez względu na to, jak dobrym byłem aktorem”. Oscar w pełni zasłużony.