Martin Scorsese. Rozmowy
(…)„Rytuałem było więc chodzenie z tatą do kina – nieistotne na jaki film – to stało się dla mnie ważne. Tam też odnajdywałem spokój. Kiedy wchodziłeś do Kościoła i miałeś wiarę, było podobnie, gdy wchodziłeś do kina. Niektóre filmy działały mocniej niż inne, ale zawsze potrzebna była wiara. Wyruszałeś w podróż w nieznane. Plakaty na zewnątrz sprzedawały marzenia. Wchodziłeś do środka, a marzenia stawały się niemal rzeczywistością. Kiedy dzieliłem się tymi bardzo silnymi emocjami z ojcem, z którym tak naprawdę wiele nie rozmawiałem, stawało się to głównym tematem komunikacji między nami”(…)
To zaskakujące, ile o samym autorze można dowiedzieć się z jednego, krótkiego cytatu jego słów. Trud relacji z ojcem przy jednoczesnym docenianiu ogromnej roli, jaką ojciec w życiu spełniał. Równie istota ranga wiary, będącej w domyśle rezultatem religijnego wychowania. Bijąca z wypowiedzi skromność i emocjonalność. A nade wszystko filmowa pasja realizowana dzięki systematycznym odwiedzinom w kinie, czyli momentom, które to– jako główna forma ucieczki w marzenia- często przybierały formę transcendentnego przeżycia.
Autorem tych słów jest nie kto inny jak Martin Scorsese- reżyser, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, a już na pewno nie trzeba tego robić czytelnikom tego portalu. Niedawno na rodzimym rynku ukazała się książka, która przybliża nam sylwetkę tego wybitnego amerykańskiego twórcy.
Książka „Martin Scorsese. Rozmowy” wydawnictwa Axis Mundi, ma silne zadatki do tego, by pełnić rolę prawdziwej skarbnicy wiedzy na temat twórczości tego artysty. Główną jej zaletą jest oczywiście formuła w jakiej została napisana. Pozycja ta jest bowiem wywiadem-rzeką, czyli zapiskiem długiej i fascynującej rozmowy ze słynnym reżyserem. Nie od dziś wiadomo, że właśnie zwyczajny i szczery dialog najszybciej rozwieje drzemiące w nas pytania dotyczące danej osoby, gdyż płynące z niego odpowiedzi pochodzić będą bezpośrednio ze źródła naszego zainteresowania. To zależność prosta, acz wyjątkowo efektywna. Rozmowę przeprowadził wieloletni przyjaciel Scorsese, krytyk filmowy i reżyser filmów dokumentalnych, Richard Schickel. Książka skonstruowana jest w niezwykle przejrzysty sposób. Najpierw śledzimy relację trudnego dzieciństwa Scorsese oraz jego dążenia do podjęcia studiów filmowych. Z kolei na kolejnych etapach rozmowy, stanowiących merytoryczne clou książki, poznajemy kulisy produkcji wszystkich kręconych przez niego filmów, jego stosunek do ich treści oraz do aktorów biorących w nich udział.
Rozmowa sukcesywnie przeradza się w opis drogi jaką przebył chłopiec włoskiego pochodzenia, cierpiący na astmę, wychowujący się w mafijnej dzielnicy Nowego Jorku i zmagający się z trudami tego otoczenia. Droga ta doprowadza go w końcu do międzynarodowej kariery filmowej. Czytelnikowi wyłania się więc obraz osoby, która dzięki trwałej i szczerej miłości do kina, potrafiła odnaleźć dla siebie nie tylko sposób na życie, a sposób na znajdywanie w nim sensu. Dla mnie, najbardziej niezwykłe było odkrycie w Scorsese ogromnych pokładów wrażliwości i pokory, o które wcześniej trudno było mi go podejrzewać- głównie za sprawą kina z jakim był i wciąż jest utożsamiany. Ukształtowała go Little Italy- dzielnica, w której prym wiodły dwie wspólnoty- mafia oraz Kościół katolicki. Oba środowiska odcisnęły piętno na kształcie jego ludzkiej i twórczej osobowości. Z zagadnienia zdrady uczynił jeden z wiodących motywów swej twórczości. Z kolei jako były ministrant poważnie zastanawiał się nad posługą kapłańską. Ostatecznie wybrał jednak inną drogę głoszenia prawdy, co najwyraźniej wyszło i jemu, i nam- widzom na dobre.
Prócz przytaczania istotnych wydarzeń z życia Scorsese, które warunkowały jego twórczość, wywiad dostarcza nam także garść ciekawych informacji, dotyczących zaplecza tej twórczości. Dowiedzieć możemy się więc między innymi: dlaczego nakręcił tak wiele dokumentów; w których momentach jego filmów aktorzy improwizowali; jak tłumaczy kontrowersje związane z filmem „Ostatnie kuszenie Chrystusa”; na czym polega osobisty stosunek reżysera do „Kunduna”; dlaczego zbiera plakaty filmowe; co jego zdaniem łączy Roberta DeNiro i Leonardo DiCaprio; który film zadedykował swemu ojcu i dlaczego; w czym tkwi wartość „Infiltracji”; jaką rolę w pracy Scorsese pełnią storybordy oraz wiele innych ciekawostek.
Książka „Martin Scorsese- rozmowy”, jest przeznaczona dla osób chcących lepiej przybliżyć sobie portret twórcy, którego zdążyli już dobrze poznać za sprawą jego dzieł. Inny typ odbiorcy, czyli ten, który dość słabo zna filmografię tego reżysera i równie słabo orientuje się w zagadnieniach kinematografii, ale lubi „Chłopców z ferajny” bo są fajni, może mieć duże problemy z przebrnięciem przez wszystkie rozdziały. Książka ta jest bowiem bardzo hermetyczna w swej problematyce, gdyż opowiadana jest językiem specjalisty określonej dziedziny sztuki. Niemniej jednak, cecha ta nie stanowi wady recenzowanej publikacji, a raczej jej główną zaletę. Bo właśnie dzięki niej tak wiele możemy dowiedzieć się o tym co kryje się po drugiej stronie maski artysty, znanego nam jedynie powierzchownie.
Okazuje się bowiem, że artystę tylko z pozoru poznajemy po jego dziełach. Dowiadujemy się z nich tego, czym charakteryzuje się jego styl przekazywania idei, lecz już nie tego, kim jest i co określiło jego twórczość. Przechodząc na obszar filmu można przyjąć, że jeśli film stanowi jeno rezultat aktywności reżysera to nie można dojrzeć w nim niczego ponad to, czym sam jest. Tą dziurę poznawczą umiejętnie wypełniała i dalej wypełniać będzie m.in. literatura. Jeśli zatem dobrze znacie i lubicie dzieła Martina Scorsese, a chcecie wiedzieć co też zdeterminowało ich finalną postać, musicie sięgnąć po publikacje poświęcone jego osobie. Musicie sięgnąć po „Martin Scorsese. Rozmowy”. Ja to zrobiłem i dzięki temu utwierdziłem się w przekonaniu, że Scorsese jest jednymn z moich ulubionych reżyserów, nie wspominając nawet o tym, jak wielkiej nabrałem ochoty do powtórnego zgłębienia jego filmografii.