MARCIN DOROCIŃSKI. Pijany kochanek w mundurze
Kochankowie
Z tą „komercją i tandetą” gremium przyznające Paszporty trafiło jak kulą w płot, wykazując się jednocześnie bardzo krótką pamięcią. Zaledwie dwa, trzy lata wcześniej Dorocińskiemu groziło bowiem, że stanie się kolejnym księciem polskiej komedii romantycznej, po tym, jak wystąpił w Rozmowach nocą (2008) Macieja Żaka, Miłości na wybiegu (2009) Krzysztofa Langa czy Idealnym facecie dla mojej dziewczyny (2009) Tomasza Koneckiego. W zasadzie jedynie drugi z wymienionych tytułów wyraźnie spełnia kryteria owej tandety, choć pozostałe dzieła także nie należą do szczytowych osiągnięć polskiej komedii. Dorociński starał się wykorzystać swoje pięć minut, a także to, że do brzydali nie należy, dlatego począł eksploatować swój wizerunek ekranowego amanta i kochanka. Ba! W 2011 roku za rolę w Ogrodzie Luizy (2007) Macieja Wojtyszki otrzymał nawet Złotą Kaczkę od magazynu „Film” w kategorii „Najlepszy polski kochanek” właśnie!
Jednak być może najbardziej reprezentatywną dla tego typu postaci rolą Marcina była ta w filmie Kobieta, która pragnęła mężczyzny (2010) Duńczyka Pera Flya, pierwszym międzynarodowym projekcie Dorocińskiego. W tym nieco rozczarowującym dramacie erotycznym prowadził szalenie intensywny romans z artystką fotografką, choć anglojęzyczna rola ewidentnie nie pozwalała Marcinowi w pełni rozwinąć aktorskich skrzydeł. Później, najprawdopodobniej wskutek artystycznej i komercyjnej porażki filmu Flya, Dorociński na dobre porzucił role kochanków i amantów, a najbliższym emocjonalnie filmem tego typu była Miłość (2012) Sławomira Fabickiego, gdzie wcielił się w bezsilnego męża prześladowanej przez adoratora kobiety. Amantem był przecież także w Rewersie (2009) Borysa Lankosza, choć akurat specyfika filmu wymagała od niego roli znacznie bardziej wielowymiarowej niż te w wyżej wymienionych tytułach.
Alkoholicy
Nie jest jeszcze co prawda Marianem Dziędzielem, naczelnym alkoholikiem w polskim kinie, ale Dorociński zaskakująco często wybierany jest do ról bohaterów, którzy – mówiąc eufemistycznie – za kołnierz nie wylewają. Słynny cytat „Piję, bo lubię” z Pod Mocnym Aniołem Wojciecha Smarzowskiego (wspólnie zrobili łącznie trzy filmy) mogłaby być maksymą nie tylko Borysa, autora tych słów, ale także innych alkoholików, których grał Dorociński: Jacka Mroza, niedoszłej gwiazdy piłki nożnej, a wreszcie trenera zawodników z marginesu w Boisku bezdomnych (2008) Kasi Adamik czy Mirka Milewskiego, zagłuszającego samotność alkoholem ojca głównej bohaterki Serca serduszka (2014) Jana Jakuba Kolskiego. Oni dwaj jednak, w przeciwieństwie do niereformowalnego bohatera z filmu Smarzowskiego, w kluczowym momencie postanawiają walczyć ze swymi słabościami i wyrwać się ze szponów nałogu.
Co też predysponuje Dorocińskiego do grywania ról wszelkiej maści moczymord i nieudaczników takich jak Grzegorz w Moich córkach krowach (2015) Kingi Dębskiej, co prawda nie alkoholik, ale leser i partacz? Może to fizys aktora, który z przystojnego amanta w jednym momencie potrafi stać się zaniedbanym typem spod ciemnej gwiazdy? A może to jego natura, równie słaba i uległa jak wola jego wiecznie upitych bohaterów? Wiele wskazuje na to, że to po prostu olbrzymi talent Marcina, a także empatia i inteligencja emocjonalna, dzięki której jest w stanie zrozumieć każdą graną przez siebie postać. To dlatego alkoholicy Dorocińskiego to wciąż ludzie, których chcemy ratować, dla których pragniemy lepszego życia. Bo w jego wydaniu każdy, nawet najbardziej szemrany typ, podszyty jest człowieczeństwem, choćby i kulejącym.
***
Być może każdy z was inaczej scharakteryzowałby dorobek Marcina Dorocińskiego, wskazując na często powtarzające się postacie przedstawicieli świata kultury (kompozytor muzyki sakralnej w Idealnym facecie dla mojej dziewczyny, dziennikarz w bardzo udanym serialu HBO Pakt), tendencje do grywania trudnych emocjonalnie ról mężów, ojców i synów (Lęk wysokości (2011) Bartka Konopki, Miłość) czy wiarygodne kreacje przestępców (Na granicy (2016) Wojciecha Kasperskiego czy wspomniane wcześniej Małżeńskie porachunki, gdzie wciela się w płatnego zabójcę). I pewnie każdy z was miałby rację – Marcin Dorociński to aktor, który próbował i wciąż próbuje różnych ról, gatunków, różnych historii, dlatego w jego filmografii wciąż odkrywać można nowe prawidłowości i tendencje. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Dorociński nie osiada na laurach i skutecznie zabiega o to, bym nie kojarzył go – jak to czyniłem przez wiele lat – z jego kultowym cytatem z Kiler-ów 2-óch (1999) Juliusza Machulskiego, gdzie jako gangsterski „młody wilk” opisał swój zakres obowiązków jako „amfetamina – produkcja, dystrybucja, masturbacja”.
korekta: Kornelia Farynowska