MARCIN DOROCIŃSKI. Pijany kochanek w mundurze
Polskie kino ma tendencję do nadużywania aktorów – wielokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacjami, gdy popularność danej osoby powodowała, że zatrudniano ją dosłownie do wszystkiego, przez co strach przed otwarciem przysłowiowej lodówki stawał się całkowicie uzasadniony. Wystarczy wymienić tu przykłady sprzed kilku lat: Borys Szyc, Piotr Adamczyk czy Tomasz Karolak pojawiali się w niemal każdej większej polskiej produkcji, a ich twarze stopniowo zaczynały męczyć widzów. W ostatnich miesiącach szczęśliwie trend ten nieco osłabł, lecz pewien polski aktor, choć grywa dużo i regularnie, wciąż jakoś nie „przejadł się” jeszcze polskim widzom. Jest bowiem w Marcinie Dorocińskim coś, co nie pozwala się nim znudzić, choć na ekranach pojawia się już od bez mała dwudziestu lat.
Zidentyfikowanie tego „czegoś” nie jest rzeczą prostą, bowiem dla każdego z nas może być to inna cecha tego utalentowanego aktora. Dla jednych owym intrygującym pierwiastkiem będzie jego wizualna „chropowatość” – nieco zaniedbany, niekiedy nawet odpychający wygląd i strój, skrywający nieokrzesany charakter – inni zwrócą uwagę na niezwykły talent dramatyczny Dorocińskiego, który nierzadko grywa role o poważnym ładunku emocjonalno-psychologicznym. Urodzony 22 czerwca 1973 roku w Milanówku aktor ma w sobie pierwiastek różnorodności, który pozwala mu na wiarygodne wykreowanie niemal każdej postaci – od policjanta-dresiarza przez niereformowalnego alkoholika aż po rzeczywistą i kontrowersyjną postać z peerelowskiej historii Polski.
I choć trudno powiedzieć o Marcinie Dorocińskim, że jest aktorskim kameleonem – jego emploi popycha go raczej w kierunku bohaterów mrocznych, skomplikowanych, skonfliktowanych wewnętrznie – to jedną z jego cech charakterystycznych jest nieustanne poszukiwanie zawodowych wyzwań. Nie tylko w Polsce zresztą, o czym świadczy rola we wchodzącej właśnie na polskie ekrany duńskiej komedii Małżeńskie porachunki (2017) Ole Bornedala.
Zamiast stworzyć standardową biografię, w której krok po kroku przyglądałbym się kolejnym etapom kariery Marcina, postanowiłem spojrzeć na dorobek aktora pod względem pewnych typów postaci, w które na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wcielał się Dorociński. Materiału do analizy jest sporo, bowiem to nie tylko filmy fabularne, ale także liczne seriale, jak choćby realizowane w podobnym czasie Pitbull Patryka Vegi (lata 2005–2008) czy Fala zbrodni (2003–2008) Okiła Khamidowa i Patricka Yoki.
Na jakie typy postaci albo rodzaje bohaterów można podzielić aktorski dorobek Marcina Dorocińskiego?
Służby mundurowe
W przeważającej większości filmów fabularnych, w których wystąpił, zakładał mundur – lub przynajmniej uprawiał zawód, w którym powinien przywdziewać uniform. Najczęściej bywał policjantem, jednak zwykle takim, któremu daleko do szlachetnych postaw i wzorowej służby. W Pitbullu (zarówno tym serialowym, jak i filmowym) wcielił się w postać niezdyscyplinowanego, porywczego podkomisarza Desperskiego alias Despero, którego znakami rozpoznawczymi są nieodłączny dres i gruboskórność. W Fali zbrodni był już znacznie bardziej ułożonym funkcjonariuszem, zaś jego losy ułożyły się o wiele bardziej dramatycznie.
Bywał policjantem nawet w niewielkich rolach, jak u Piotra Matwiejczyka (z którym zrobił wspólnie aż pięć filmów) w Kup teraz (2008) czy Bodo Koksa w Nie panikuj (2007). Stróże prawa w wykonaniu Dorocińskiego to ludzie stojący po właściwej stronie prawa, lecz jednocześnie zagubieni, trudni we współpracy, targani wątpliwościami i niejasną przeszłością. Nigdy jednak nie są modelowymi policjantami ani wzorami do naśladowania – bliżej im do przestępczej ścieżki, z którą stykają się na co dzień, niż do porządku, o zaprowadzenie którego walczą.
Niemal równie często jak policjantów Dorociński grywa żołnierzy. Rzadziej takich, jak pułkownik Ryszard Kukliński, w którego wcielił się w Jacku Strongu (2014) Władysława Pasikowskiego; zwykle są to jednostki zniszczone przez wojnę, straumatyzowane okropieństwami doświadczonymi na froncie. Taki jest Tadeusz w Róży (2011) Wojciecha Smarzowskiego, człowiek, który pomimo wielu ran – dosłownych i metaforycznych – odniesionych podczas służby w Armii Krajowej w trakcie II wojny światowej jest w stanie otoczyć opieką wdowę po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był świadkiem. Innym przykładem jest postać kaprala Wydry, partyzanckiego cyngla, który w Obławie (2012) Marcina Krzyształowicza pozostaje głuchy na wszystko poza żądzą zemsty za śmierć towarzyszy broni.
Kimś jeszcze innym jest postać żołnierza Szymona w serialu HBO Bez tajemnic (2011) – mający za sobą służbę w Afganistanie mężczyzna nie potrafi odnaleźć się nie tylko w dawnych relacjach rodzinnych, ale – jak się w końcu okazuje – także we własnej tożsamości. Znamienne, że właśnie za role żołnierzy Dorociński nagradzany był najczęściej – za Różę otrzymał nagrodę aktorską w Gdyni, a także na festiwalach w Porto, Goa czy Santo Domingo. Za film Smarzowskiego i Obławę otrzymał Paszport „Polityki”, który kapituła uzasadniła bardzo trafnie: “za absolutny słuch aktorski, który chroni go przed komercją i tandetą. I za to, że rozwija się z roku na rok, z filmu na film”.