MAGIA. Anthony Hopkins jako brzuchomówca
Autorką recenzji jest Karolina Nos-Cybelius.
Horrory o demonicznych, zabójczych lalkach – któż ich nie lubi? Ile razy już to widzieliśmy? Laleczka Chucky, Manekin, Władca lalek, Strach, Martwa cisza, Obecność, Annabelle i wiele, wiele innych. W kinach można też obejrzeć film The Boy, który – co tu kryć – jest raczej rozczarowujący. Czy w waszym życiu również coraz częściej powtarza się następujący schemat: oglądacie zwiastun filmowy, jesteście podekscytowani i niecierpliwie wyczekujecie premiery, oczekiwania zderzają się z rzeczywistością i okazuje się, że wszystko ci film miał do zaoferowania, to był właśnie ten trailer?… Co począć? Zwrócić się w stronę klasyki.
Chociażby Magia. Wszystko zaczęło się od popularnej powieści Williama Goldmana z 1976 roku. Prawa do ekranizacji zostały sprzedane za okrągły milion dolarów. Goldman napisał scenariusz, a reżyserię powierzono Richardowi Attenborough. Główną rolę zaproponowano Jackowi Nicholsonowi, ale ostatecznie w postać Corky’ego Withersa wcielił się Anthony Hopkins. Zanim zagrał w Człowieku słoniu Lyncha, a także – za sprawą ekranizacji prozy Harrisa w reżyserii Jonathana Demmego – został najsłynniejszym filmowym kanibalem, Hopkins zagrał w kilku horrorach. Jak widać, wszechstronnemu aktorowi niestraszne żadne wyzwanie.
Corky to odnoszący sukcesy – mimo początkowych niepowodzeń – brzuchomówca. Nie rozstaje się z partnerującą mu na scenie i w życiu drewnianą lalką, Fatsem. Nie tylko niechęć do rozłąki z Fatsem, ale także inne niepokojące zachowania mężczyzny podają w wątpliwość jego zdrowie psychiczne. Dlaczego lalka nie milknie, kiedy zostaje z Corkym sam na sam?
Fats jest alter ego brzuchomówcy. Ma bliźniaczą twarz, ale charakterologicznie jest jego przeciwieństwem: przygaszony i nieśmiały Corky oraz bezpośrednia, rubaszna i nierzadko wulgarna lalka. Można zadać sobie pytanie, czy to Corky jest panem ich losu, czy wręcz odwrotnie? Który dominuje, a który jest narzędziem w rękach drugiego? Czy lalka jest wentylem, przez który brzuchomówca odreagowuje napięcie, czy samodzielnym bytem, który ma odwagę powiedzieć i zrobić wszystko to, czego boi się Corky? Czy Fats doświadcza ludzkich emocji, czuje się zaniedbany, zdradzony? Czy z zazdrości byłby gotów zabić?
W filmie Attenborough nie znajdziecie diabolicznej, uzbrojonej po zęby – albo tylko w ostre zęby – lalki wyskakującej znienacka z szafy.
W jego filmowej opowieści nie brakuje za to suspensu, atmosfery niezwykłości i odpowiednio stopniowanego napięcia. Starania reżysera skutecznie wspiera odpowiedzialny w filmie za muzykę Jerry Goldsmith (znany, między innymi, ze skomponowania ścieżek dźwiękowych do klasycznych horrorów Omen i Duch).
Co różni Fatsa od innych filmowych lalek z piekła rodem? Bardzo wiele. Nie rusza się, a i tak jest w nim coś złowrogiego. Właśnie ten bezruch sprawia, że uruchamia się wyobraźnia. Magia serwuje widzom inny rodzaj grozy, opartej na wyczekiwaniu, niesamowitych wrażeniach akustycznych (przecież słychać echo wypowiadanych z oddali słów Fatsa, albo jego stłumiony głos, kiedy leży na dnie zamkniętej walizki – nie, tego nie podrobiłby żaden nawet najbardziej uzdolniony brzuchomówca), wieloznaczności, psychologicznym dramacie. Reżyser gra też na ludzkiej potrzebie metafizyki, wiary w transcendencję, coś wymykającego się racjonalności. Obserwujemy to w relacji Corky’ego z ukochaną Peggy, jak też w stosunku do Fatsa. Wszyscy chcemy wierzyć w prawdziwą miłość, porozumienie dusz, telepatię, magię…
Dzieło Attenborougha to kameralny film o ogromnym ładunku emocji.
Dla mnie osobiście Hopkins deklasuje aktorsko swego imiennika Anthony’ego Perkinsa, znanego z roli Normana Batesa. Analogia nie jest przypadkowa, o czym przekonacie się, obejrzawszy Magię (bo zakładam, że Psychozę każdy już widział). Kreacja Corky’ego to popis talentu Hopkinsa, w końcu nie łatwo jest zagrać wszystkie odcienie uczuć samym tylko głosem.
https://www.youtube.com/watch?v=9dpZFqYBVSA
Mimo że w swoim czasie film odniósł niemały sukces – autor książki i scenariusza został w 1979 roku wyróżniony nagrodą imienia Edgara Allana Poego, natomiast Anthony Hopkins otrzymał za rolę Corky’ego nominacje do Złotego Globu i nagrody BAFTA – dziś jest już dziełem zapomnianym (z niewiadomych przyczyn próżno szukać go w filmografii Hopkinsa w serwisie Filmweb).
Nawet pamiętając, że film Attenborougha jest ekranizacją powieści, mimo wszystko trudno oprzeć się wrażeniu, iż reżysera i resztę twórców zainspirowało coś jeszcze. Mam na myśli czarno-biały – nawiązujący do tradycji gotyckiej opowieści grozy – film U progu tajemnicy z 1945 roku (nie mylić z powstałym dwa lata później obrazem znanym w Polsce pod tym samym tytułem). Bohaterowie filmu, na wzór zebranych przed laty w Villi Diodati, przekazują sobie tajemnicze opowieści pełne niewytłumaczalnych zjawisk i grozy. Jedna z filmowych nowel przybliża historię należącej do popularnego brzuchomówcy lalki imieniem Hugo.
Ostatni segment U progu tajemnicy stawia te same pytania i eksponuje te samy motywy, co późniejszy film Attenborougha. I kto wie, czy przygotowując się do roli w Magii, Hopkins nie podpatrywał genialnej gry Michaela Redgrave’a…
korekta: Kornelia Farynowska