MACROSS PLUS (1995)
Autorem tekstu jest Norbert Sobolewski.
Dedykowane wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli tego filmu…
Macross Plus to kolejny film rozgrywający się w uniwersum Macrossa, bez wątpienia najlepszy, jaki mieliśmy do tej pory okazję oglądać. Niektórzy może kojarzą serial Robotech, opowiadający o losach pilotów samolotów bojowych, które potrafią zmieniać się w roboty. Serial ten był emitowany w polskiej telewizji kilka ładnych lat temu. Dla niewtajemniczonych pokrótce przypomnę historię Macrossa…
W roku 1999 na Ziemi rozbija się olbrzymi statek kosmiczny. Ludzkość dowiaduje się, że nie jest sama we wszechświecie. Zdając sobie sprawę z realnego zagrożenia, jakim jest ewentualny atak obcych, ludzie odbudowują rozbity statek i korzystając z jego technologii tworzą serię samolotów bojowych, które potrafią się zmieniać w roboty lub formę pośrednią między dwoma tymi stadiami. Jak się okazuje – przypuszczenia były słuszne i w roku 2009, dziesięć lat po rozbiciu się tajemniczego statku, Ziemia zostaje zaatakowana przez obcych… W tym miejscu zaczyna się prawdziwa saga Macrossa… Wydarzenia z filmu Macross Plus rozgrywają się w roku 2040, a więc ładnych kilkadziesiąt lat po ataku obcych na Ziemię. Ludzkość uzyskała dużą przewagę w walce, łącząc swoje siły z częścią kosmicznych wojowników – Zentradi. Ludzie założyli również kilka kolonii na innych planetach. Jedną z nich jest Eden, miejsce, w którym rozgrywa się prawie cała akcja filmu. Na wstępie recenzji chciałem zaznaczyć, że jestem wielkim fanem Macrossa i bardzo ciężko będzie mi zachować obiektywność opisując ten wspaniały film.
Jak już mówiłem – jest rok 2040, wojsko ogłasza przetarg na nowy typ myśliwca. Głównymi konkurentami są dwie firmy: General Galaxy i Shinsei Industries. Pierwsza z nich proponuje samolot o nazwie YF-21, obładowany najnowszą technologią, rewolucyjny model sterowany myślami. Test-pilotem tego myśliwca zostaje Guld Goa Bowmann, w którego żyłach płynie krew Zentradi, kosmicznych wojowników (coś a’la Predator). Shinsei Industries natomiast wystawia YF-19, samolot zaprojektowany przez młodego, ale za to bardzo zdolnego i utalentowanego hakera – Yanga. Testerem tego myśliwca zostaje Isamu Dayson, narwany i zadziorny, ale za to posiadający ogromne umiejętności pilot, przeniesiony za niesubordynację z pola bitwy do bazy New Edwards na pustyni, gdzie testowane są oba modele samolotów.
Na razie wszystko wydaje się bardzo proste? To tylko początek! Sytuacja komplikuje się, gdy dowiadujemy się, że Isamu i Guld to przyjaciele sprzed lat, których ścieżki rozeszły się dawno temu. Ich rywalizacja, jako oblatywaczy, jest niezwykle zażarta i obaj są niesamowicie zdeterminowani, by wygrać. Na dodatek spotykają na swojej drodze Myung, dziewczynę, która również należała kiedyś do ich trio, a do której obaj “coś” czuli. Stosunki w paczce nie układają się teraz najpomyślniej… Cała trójka chce zapomnieć o przeszłości i o tajemnicy, którą dzielą… Myung jest również producentem elektronicznego idola, piosenkarki Sharon Apple, maszyny obdarzonej sztuczną inteligencją, która później wymyka się spod kontroli…
Może na początku wszystko wydaje się przejrzyste i poste, jednak z każdą chwilą film komplikuje się i pojawiają się nowe wątki. Macross Plus wbrew pozorom to dzieło niezwykle głębokie i bardzo dobrze przemyślane. Film mówi o takich sprawach jak przyjaźń, rywalizacja i miłość, która w Macross Plus odgrywa bardzo ważną rolę i ukazana zostaje w wielu aspektach. Nie myślcie jednak, że Macross Plus to zwykła, nudna opera mydlana. Co to to nie! Walki powietrzne samolotów, które potrafią się zamieniać w mechy, wyglądają niesamowicie. Wręcz zapierają dech w piersiach. Zmagania, zarówno na lądzie jak i w powietrzu, są niezwykle dynamiczne i szybkie, ich choreografia jest arcydziełem. Połączcie to z piękną animacją i niezwykle staranną kreską oraz klimatyczną muzyką, a będziecie wiedzieli, o czym mówię.
Muzyka. To jedna z największych zalet tego filmu. Ścieżka dźwiękowa została skomponowana przez Yoko Kanno i moim zdaniem jest to jedno z najlepszych dzieł tej artystki. Muzyka doskonale komponuje się z filmem, podkreśla wszystko, co dzieje się na ekranie. Już pierwszy utwór, jaki usłyszałem na samym początku Macross Plus – Voices – sprawił, że po moim ciele przebiegły dreszcze. Bardzo piękny jest też końcowy utwór Ode to fallen pioniers, sentymentalny i wzruszający. W filmie przewija się zarówno muzyka instrumentalna, bardzo klimatyczna i spokojna, ale czasami też niezwykle dynamiczna i szybka, jak i utwory śpiewane, w większości wykonywane przez wirtualnego idola – Sharon Apple. Jak określają śpiew Sharon bohaterowie filmu, jest to “narkotyczny trans” – i ja bez dwóch zdań zgadzam się z tą opinią. Koncert Sharon Apple to niezwykle artystyczne przedstawienie, połączenie wrażeń wizualnych z hipnotyzującą muzyką.
Macross Plus wyszedł najpierw jako seria OAV (4 odcinki), a później jako film kinowy. Obie wersje różnią się dość znacznie między sobą. “Kinówka” pozbawiona jest kilku udanych scen walki, a bohaterowie (Guld) zostali przedstawieni trochę w inny sposób niż w OAV. Dla pełni wrażeń proponuje więc obejrzeć obie wersje, by jak najwięcej dowiedzieć się o filmie i jego bohaterach. Po obejrzeniu Macross Plus miałem wrażenie, że przeżyłem coś niezwykłego. Było to niemal mistyczne przeżycie. Głębia, piękna muzyka i kreacje bohaterów nieraz sprawiały, że aż łezka kręciła mi się w oku. A jedna z końcowych scen (po obejrzeniu Macrossa będziecie wiedzieli, o czym mówię) jest jedną z lepszych w historii kina (przynajmniej dla mnie).
Film trzyma w napięciu od samego początku do końca i nie można się od niego oderwać. Macross Plus to film, który każdy powinien obejrzeć. Nie ma prawie żadnych wad. Jedną z nich może być fakt, że ludzie nieobeznani ze światem Macross Plus mogą się trochę gubić. Macross Plus pozostaje filmem niesamowitym i dla mnie jest jednym z najlepszych anime, jakie miałem okazję oglądać.
Dedykowane wszystkim, którzy film obejrzeli…
Tekst z archiwum film.org.pl