Paul Thomas Anderson / filmografia
6 filmów Paula Thomasa Andersona.
6 dzieł skrajnie odmiennych stylistycznie i fabularnie.
Poniżej recenzje każdego z nich – codziennie wrzucimy jedną więcej.
HARD EIGHT
„Hard Eight” nie jest jednak dziełem tak doskonałym jak późniejsze (arcy)dzieła Paula Thomasa Andersona. To jeszcze nie ten zaawansowany poziom, aczkolwiek i tak bardzo wysoki. Trzeba pamiętać, że to dopiero początki. Reżyser dopiero nieśmiało pokazywał, na co go tak naprawdę stać. Dla fanów twórczości Andersona jest to pozycja obowiązkowa. [czytaj recenzję Andrzeja Brzezińskiego]
BOOGIE NIGHTS
„Boogie Nights” przywodzi na myśl nostalgiczną tęsknotę za lepszymi czasami, w których przemysł porno posiadał jeszcze coś w rodzaju duszy, zanim jeszcze na dobre stał się maszynką do zarabiania 14 miliardów dolarów w samych Stanach Zjednoczonych, a 56 miliardów na całym świecie. [czytaj recenzję Andrzeja Brzezińskiego]
MAGNOLIA
“Magnolia” Paula Thomasa Andersona to obraz, który powalił mnie na kolana za pierwszym razem, gdy go obejrzałem i trzyma w tej pozycji za każdym razem gdy oglądam go ponownie. Za każdym razem wywołuje u mnie całą gamę emocji, wzrusza aby za chwile rozśmieszyć. Każdy szanujący się kinomaniak powinien ten film zobaczyć. To kino niezwykłe, mądre, poruszające. Kino, które trzeba zobaczyć. [czytaj recenzję Andrzeja Brzezińskiego]
PUNCH DRUNK LOVE
„Lewy sercowy” to coś innego, ta pozycja nijak się ma do wszystkiego, co opowiada o miłości. To film przede wszystkim dziwny, pełen niezrozumiałych zdarzeń i drobiazgów, które czynią go wyjątkowym. Paul Thomas Anderson obalił w “Lewym sercowym” wszystkie schematy komedii romantycznej, z przewidywalnością, powierzchownością i banalnością na czele. [Czytaj recenzję Andrzeja Brzezińskiego]
THERE WILL BE BLOOD
Ten film to wielkie, epickie i bezkompromisowe kino, dopieszczone i wręcz bezczelne w swojej perfekcji, zwieńczone makabrycznym i groteskowym finałem, który po prostu urywa cztery litery. Żaden żyjący reżyser chyba nie podjąłby się stworzenia takiego arcydzieła, nieprzystępnego i trudnego w odbiorze. [recenzja Andrzeja Brzezińskiego]
Starsze teksty: recenzja Pawła Marczewskiego + recenzja Krzysztofa Simsaka.
THE MASTER
„Mistrz” jest filmem hipnotyzującym, dziwnym, stawiającym opór. To nie jest ten typ kina, któremu wystawia się średnie oceny. Istnieją jedynie dwie możliwości – Anderson stworzył arcydzieło lub pretensjonalny twór, który jedynie mami widza swoją pozorną niezwykłością. [Artykuł Filipa ‘Fidela’ Jalowskiego]