CO SIĘ Z NIMI STAŁO? Andie MacDowell
Gaffney w stanie Karolina Południowa to dwunastotysięczne miasteczko, zwane „brzoskwiniową stolicą stanu”. 21 kwietnia 1958 roku ta miejscowość liczyła ledwie 10 tysięcy mieszkańców, ale właśnie tego dnia wzbogaciła się o – jak miało się okazać – prawdziwą gwiazdę. Wówczas na świat przyszła Rosalie Anderson MacDowell, znana światu po prostu jako Andie. Aktorka, która od końca lat 80. do połowy lat 90. była jedną z ulubienic publiczności, przyniosła sporo dumy mieszkańcom Gaffney, choć dziś zdecydowanie można określić ją mianem gwiazdy zapomnianej. Co takiego stało się z Andie MacDowell?
Sama określa się mianem nieco fajtłapowatej, podkreślając, że jej medialny wizerunek – zwłaszcza ten w kampaniach marki L’Oreal, której twarzą jest od 30 lat! – jest daleki od jej właściwej natury. Obchodząca dziś 60. urodziny Andie to idealny przykład „dziewczyny z sąsiedztwa”, której los podarował pięć minut w show-biznesie. Gdy jako 19-latka została wypatrzona przez łowcę talentów podczas spontanicznej wycieczki do Los Angeles, nie mogła jeszcze spodziewać się, że już rok później podpisze kontrakt z jedną z największych agencji modelingowych na świecie, Elite Model Management. Na początku lat 80. MacDowell pojawiała się w kampaniach tak znanych marek, jak Yves Saint Laurent czy Armani, by zadebiutować w Legendzie Tarzana, władcy małp (1984) Hugh Hudsona, gdzie zagrała szalenie ważną rolę Jane, ukochanej głównego bohatera. Kariera dziewczyny z małego miasteczka rozwijała się w zawrotnym tempie – wielu uznanych aktorów w pierwszych latach obcowania z kamerą musiało przebijać się przez trzecie plany w niskobudżetowych produkcjach telewizyjnych, zaś Andie od razu stanęła u boku będącego wówczas u progu wielkiej kariery Christophera Lamberta na planie ekranizacji powieści Edgara Rice’a Burroughsa.
Niedługo później pojawiła się w drugoplanowej roli w jednej z najważniejszych amerykańskich produkcji lat 80., Ognie św. Elma (1985) Joela Schumachera, by na kolejny duży angaż czekać aż do 1989 roku. Ale cóż to był za angaż! Seks, kłamstwa i kasety wideo Stevena Soderbergha przyniosło Andie ogromną sławę i pierwszą nominację do Złotego Globu (nazbierała ich w sumie trzy), a także przełożyło się na kolejne, pojawiające się niemal seryjnie propozycje. Choć u Soderbergha miała okazję pokazać predyspozycje do ról dramatycznych, w kolejnych latach częściej występowała w lżejszych, choć wyrazistych kreacjach. Najpierw przyszła niespodziewanie udana komedia romantyczna Zielona karta (1990) Petera Weira, gdzie MacDowell zagrała u boku Gérarda Depardieu, następnie znacznie mniej udany Hudson Hawk (1991) Michaela Lehmanna, aż wreszcie nastał Dzień Świstaka (1993) Harolda Ramisa, w którym z prawdziwą przyjemnością obserwowaliśmy powtarzane w nieskończoność zaloty Billa Murraya do kędzierzawej Andie. A potem? Potem było znakomite Na skróty (1993) Roberta Altmana, za które cała obsada, w tym MacDowell, otrzymała specjalny Złoty Glob, a także – a może przede wszystkim? – Cztery wesela i pogrzeb (1994), absolutny kanon komedii romantycznej. W filmie Mike’a Newella Andie stworzyła świetny duet z Hugh Grantem i była to prawdopodobnie najbardziej nieprawdopodobna para filmowych zakochanych, jaką można sobie wyobrazić.
Cztery wesela… przyniosły MacDowell ostatnią jak dotąd nominację do Złotego Globu i były na dobrą sprawę także ostatnim jej aktorskim sukcesem. Ledwie 10 lat po rozpoczęciu swej niespodziewanej kariery aktorskiej dziewczyna z Gaffney osiągnęła szczyt i dobiegła do mety najbardziej udanego okresu jej pracy na ekranie. Później byli jeszcze Mężowie i żona (1996), kolejna współpraca z Haroldem Ramisem, a także Michael (1996) Nory Ephron oraz Koniec przemocy (1997) Wima Wendersa. I to by było na tyle – od końca XX wieku Andie MacDowell pojawia się jedynie w zupełnie nieznanych filmach kinowych lub równie mało rozpoznawalnych produkcjach telewizyjnych. W 2011 roku pojawiła się w nieudanym remake’u Footloose autorstwa Craiga Brewera, zaś w latach 2013-2015 występowała w głównej roli w Cedar Cove, telenoweli stacji Hallmark. Bodaj jedynym w ostatnich latach prestiżowym występem MacDowell w kinie było ubiegłoroczne Only the Brave Josepha Kosinskiego, widowiskowa opowieść o oddziale doświadczonych strażaków, gdzie pojawiła się u boku Jeffa Bridgesa, Josha Brolina i Milesa Tellera. Na dobrą sprawę jednak niespodziewana gwiazda kina pierwszej połowy lat 90. dziś już zupełnie nie uczestniczy w tym, co moglibyśmy filmowym mainstreamem.
Andie MacDowell zdaje się jednak nie przejmować swoją sytuacją. Regularnie pojawia się na ekranie – głównie małym – zaś jej skromna natura nie wymusza na niej przesadnych ambicji, które kazałyby jej zabiegać o byle jakie role w prestiżowych produkcjach. Jeszcze w 2017 roku w wywiadach udzielanych przy okazji premiery Only the Brave, mówiła: „Chciałam dać moim dzieciom normalne życie. Przychodziłam do domu i nie mówiłam o pracy – byłam po prostu ich mamą”. Owo normalne życie, zwłaszcza dla wychowywanej przez matkę-alkoholiczkę dziewczyny z małego miasteczka, wydaje się być niepomiernie cenniejsze niż hollywoodzki blichtr, którego miała okazję doświadczyć.