KOSZMAR Z ULICY WIĄZÓW. Oryginał i remake
Nowy Koszmar uświadomił mi jak żaden inny remake z ostatnich lat, że tworzenie remake’ów… coraz bardziej pozbawione jest sensu. Potrafię zrozumieć kręcenie amerykańskich wersji hitów azjatyckich lub europejskich – ot, Amerykanie nie lubią czytać napisów, a poza tym wolą ciekawe fabuły przenosić na własny grunt obyczajowo-kulturowy. Mam też dużo zrozumienia dla nowych wersji filmów, które, opowiadając atrakcyjne historie, zestarzały się pod względem technicznym. Dlatego mówię zdecydowane TAK filmom pokroju Trona (tak, wiem, że to nie remake), które dopiero przy zastosowaniu nowoczesnej technologii cyfrowej zyskują taką warstwę wizualną, na jaką pierwowzór od początku zasługiwał. Jeśli więc kręcić, niech to będą nowe wersje filmów, które naprawdę wymagają odświeżenia, choćby takiego Kosiarza umysłów, który zachwycał współczesną widownię, by dosłownie za kilka chwil stać się nieoglądalną ramotką. Wreszcie, po co w ostatnich latach na potęgę kręci się remake’i, i to coraz młodszych filmów (pomysł remake’u Robocopa zakrawa na żart), skoro jest tyle genialnych rzeczy, które wciąż nie mogą się doczekać swojej pierwszej(!) ekranizacji, że wspomnę tylko komiksy „Thorgal”, „Wieczna Wojna”, „Funky Koval” czy „Yans”.
Nowy Koszmar jest, po Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną (2003), Amityville horror (2005), Autostopowiczu (2007) oraz Piątku 13 (2009), kolejnym remakiem ze stajni Michaela Baya, i kolejnym zbędnym. Klasyczny horror Wesa Cravena, mimo 26 lat na karku, poza fryzurami i ubraniami bohaterów, nie zestarzał się wcale i nie stracił nic ze swojej siły rażenia. Do dziś ogląda się go z gęsią skórką, a niektóre ostre sceny z prawdziwym obrzydzeniem. Nowa wersja jest zdecydowanie pod tym względem wygładzona. Skopiowano mnóstwo scen z oryginału, nie wnosząc do nich niczego nowego poza cyfrowymi efektami i cyfrową krwią w miejscu sztucznej posoki z obrazu Cravena, która w obrazie z 1984 roku przynajmniej była fizycznie obecna na planie. Nowy Koszmar mimo kilku nowych pomysłów inscenizacyjnych i fabularnych, jak śnieg padający w pokoju, „drzemka” na basenie, montowane na przemian wnętrze marketu z wnętrzem kotłowni czy mikrosny, podchodzi do klasycznego/kultowego oryginału w sposób odtwórczy, kopiując niektóre sceny w niemal tak dokładny sposób, jak zrobiono to w nowej Psychozie. Największym jednak grzechem Koszmaru AD 2010 jest to, że nie jest on w ogóle straszny. I o ile nowi widzowie, którzy filmu Cravena nie znają, może i kilka razy wzdrygną się podczas seansu na fotelu (scena z lustrem zamykająca film naprawdę daje radę), tak ci starsi obejrzą nowy Koszmar z lekkim zażenowaniem i powracającym jak bumerang pytaniem – po co zrobiono od nowa coś, co się nie zestarzało i odmładzania nie wymagało?
Znakomity aktor dramatyczny Jackie Earle Haley przerażał w roli pedofila, ale w Little Children. Był też postacią intrygującą, tajemniczą i tragiczną, ale w Watchmen. W momencie pokrycia jego twarzy skomplikowaną charakteryzacją odebrano mu środki do stworzenia postaci z jajami. To, co bez wysiłku wychodziło Englundowi, czyli kreowanie jedynego w swoim rodzaju psychopatycznego mordercy, nie wyszło Haleyowi. W oryginalnym Koszmarze wystarczyło, że Freddy pojawiał się na ekranie i od razu robiło się ciekawie, strasznie, obrzydliwie i mrocznie, a jednocześnie działaniom Fredda towarzyszył wisielczy humor. W nowej wersji najciekawsze okazują się sceny na jawie, a gdy pojawia się przesadnie rozgadany Freddy-Haley, mamy do czynienia już tylko z papugowaniem Englunda. Boris Karloff jest najlepszym odtwórcą monstrum Frankensteina i nikt nigdy nie da rady pobić jego legendarnego występu – nieważne, ile jeszcze remake’ow Frankensteina powstanie. Podobnie jest z Englundem i jego Freddym, którego nie da się zastąpić innym aktorem, a każda nowa wersja Koszmaru bez Englunda będzie tylko popłuczyną nie tylko po jego kultowej roli, ale i wciąż trzymającym w napięciu horrorze Cravena.
Nightmare on Elm Street (1984) Krueger początkowo miał być milczącym zabójcą, podobnie jak Michael Myers (seria Halloween) czy Jason Voorhees (seria Piątek trzynastego). Reżyser postanowił jednak wyposażyć Fredda w wisielcze poczucie humoru i dać mu kilka one-linerów.
Wes Craven wygląd Fredda oparł na postaci włóczęgi o oszpeconej twarzy i ubranego w kolorowy sweter, który kręcił się niegdyś koło jego domu. A samo imię i nazwisko monstrum pochodzi ponoć od chłopaka, który gnębił Cravena w jego latach szkolnych.
Freddy początkowo miał straszyć bardziej upiornym i groteskowym wyglądem; miał mieć odkrytą górną szczękę i oderwany kawałek czaszki. Odpowiedzialny za charakteryzację David B. Miller stwierdził jednak, że byłoby to bardzo trudne do pokazania i image Kruegera oparł na zdjęciach ofiar poparzeń, uzyskanych od jednego z centrów medycznych. Ślady tego pomysłu widać na plakatach dwóch pierwszych części cyklu, na których Krueger bardziej przypomina jakiegoś dziwoląga niż monstrum, jakie znają wszyscy kinomani.
Pierwszy Koszmar… był całkowitym debiutem filmowym Johnny’ego Deppa. Aktor ten pojawił się również w szóstej części cyklu w kilkusekundowym epizodzie, w spocie na ekranie telewizora. Depp nie wystąpił w nim pod własnym nazwiskiem – w napisach końcowych filmu ukrył się za pseudonimem… Oprah Noodlemantra.
Depp udał się na casting do filmu jako osoba towarzysząca swego kolegi, którym był… Jackie Earle Haley. To jednak Depp dostał rolę, Haley zaś w 2010 roku pojawił się na ekranach kin jako nowy Freddy Krueger w remake’u Koszmaru…. Jak widać, co się odwlecze, to nie uciecze 😉
Do roli Nancy Thompson w pierwszym filmie serii kandydowały m.in. Courteney Cox (ostatecznie zagrała u Cravena dopiero w serii Krzyk), Jennifer Grey i Demi Moore (oraz 200 innych kandydatek).
Słowa „Elm Street” z oryginalnego tytułu ani razu nie padają w filmie.
Pierwotnie sweter Freddy’ego miał być w kolorystyce żółto-czerwonej. Kolory zmieniono na zielono-czerwone, gdy Craven przeczytał o doniesieniach amerykańskich naukowców, którzy uznali zestawienie tych dwóch kolorów za najbardziej nieprzyjazne dla ludzkiego oka.
Dziewczynka skacząca przez skakankę to córka właścicieli domu, który w filmie zagrał dom Nancy.
Nancy – niczym Kevin sam w domu – zastawia na Freddy’ego mnóstwo pułapek. Pomysł ten został przez Cravena wykorzystany również w jego Ostatnim domu po lewej.
Gdy pierwszy raz widzimy Freddy’ego (na napisach początkowych), nie jest on grany przez Roberta Englunda, tylko przez specjalistę od efektów Charlesa Belardinelliego, który był jedyną osobą, która potrafiła obciąć rękawicę i nałożyć na nią ostrza.
Z kolei w scenie wyłaniania się Freddy’ego ze ściany grany był on przez innego specjalistę od efektów – Jimiego Doyle’a. Postać Freddy’ego próbowała się przecisnąć przez materiał obecny fizycznie na planie; Freddy AD 2010 wyłania się już z cyfrowej ściany, co zupełnie psuje klimat tej sceny.
Pierwotnie Freddy miał być gwałcicielem dzieci, jednak zmieniono go na mordercę, aby postać jego nie kojarzyła się z prawdziwym gwałcicielem dzieci z Kalifornii, który prowadził swoją „działalność” w roku powstawania filmu.
Nightmare on Elm Street (2010) Koszmar z ulicy wiązów AD 2010 jest pierwszym filmem o Freddym Kruegerze, w którym nie wystąpił Robert Englund.
Do roli Freddy’ego rozważany był Billy Bob Thornton.
Film miał 15 szkiców scenariusza. Ostatecznie powstał jako hybryda czterech z nich. Dziwne, biorąc pod uwagę, że poza kilkoma zmianami jest niemal kalką filmu Cravena.
Jackie Earle Haley miał przyzwolenie na improwizację, przez co nikt z obsady nie wiedział, co Freddy powie. Niestety, nie wyszło to filmowi na dobre – Freddy gada zdecydowanie za dużo i zdecydowanie mało ciekawie.
John Saxon (ojciec Nancy z filmu Cravena) został zaproszony do występu gościnnego w remake’u, jednak musiał propozycję odrzucić z powodu innych zobowiązań.
Freddy i Nancy to jedyne postaci, które pojawiają się w oryginale i w remake’u. W filmie z 2010 zmieniono jednakże nazwisko Nancy z Thompson na Halbrook.
Reżyser zaoferował Haleyowi rolę Kruegera po tym, jak zobaczył jego testowe zdjęcia do filmu Watchmen. Nie dziwi mnie to ;).
Głos Freddy’ego został w postprodukcji cyfrowo podrasowany, aby zyskać „supernaturalne brzmienie”. Pomysł może i fajny, ale w filmie wypadło to tak, jakby Freddiego dubbingował nolanowski Batman.
Ci sami animatorzy odpowiedzialni byli za cyfrową charakteryzację Two Face’a w Mrocznym rycerzu i Fredda w nowym Koszmarze….
Sweter Freddy’ego/Haleya został uszyty przez Judy Graham, która uszyła także sweter dla Freddy’ego/Elglunda.
W filmie Freddy mówi, że ludzki mózg pracuje jeszcze przez siedem minut po śmierci człowieka. W rzeczywistości pracuje aż 10 minut. I ta właśnie informacja robi (niestety) za najbardziej przerażającą scenę w nowym Koszmarze…, co nie świadczy za dobrze o tym filmie.
Ciekawostki pochodzą głównie ze strony obu filmów na IMDb.com.
Zobacz zwiastun oryginału:
Zobacz zwiastun remake’a:
Tekst z archiwum film.org.pl (03.12.2010)