search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

KINO O NIEPEŁNOSPRAWNOŚCI. Krzywdząco i wątpliwie

Radosław Dąbrowski

25 sierpnia 2017

REKLAMA

Od zarania dziejów w centrum zainteresowania sztuki filmowej znajduje się zagadnienie niepełnosprawności. Kino przygląda się temu środowisku, określając jego status społeczny. Pokazuje, jak ustosunkowane jest do niego otoczenie. Widz ma szansę poznać zwyczaje, postawy i potrzeby niepełnosprawnych. Medium filmowe może jednak przybrać formę zniekształconego odbicia rzeczywistości. W przypadku tak wrażliwego tematu, jakim są osoby o niezdolności do wykonywania określonych czynności, zarówno ze względu na ograniczenia fizyczne, jak również psychiczne, ma to szczególne znaczenie, albowiem granica między wiarygodnym ukazaniem codziennych zmagań niepełnosprawnego a ich przerysowaniem jest bardzo cienka.

Staram się być ostrożny w operowaniu terminem niepełnosprawności. Zauważalny jest dla mnie problem z jego konkretnym definiowaniem. Pomyślmy o przykładach. Na zajęciach z wychowania fizycznego jeden pełnosprawny kopnie piłkę celnie, drugi o braku precyzji swojego uderzenia będzie wolał jak najszybciej zapomnieć, ale nie określimy go mianem niepełnosprawnego. Jeden bezbłędnie wykona skok przez kozła albo przewrót do tyłu, drugi wykaże się zupełną nieporadnością. Jego ograniczona ruchliwość nie będzie jednak postrzegana jako niepełnosprawność. Przyczyni się do tego dopiero sięgnięcie po kulę bądź spoczęcie na wózku inwalidzkim. Nie inaczej w kwestii zdolności umysłowych. Jedni nie mają problemów z rozwiązaniem zadań matematycznych albo świetnie pamiętają wydarzenia z naprawdę odległej przeszłości, drudzy są pod tym względem znacznie gorsi, ale i tak nie zasłużą na określenie niepełnosprawnych jak inne osoby, u których wskazany został niższy poziom funkcjonowania intelektualnego. Naturalnie są pewne wyznaczniki ograniczenia fizycznego i umysłowego, i chyba tylko dzięki nim możemy wskazać filmowe opowieści o środowisku niepełnosprawnych.

Nie zawsze jednak dana historia trafnie zobrazuje problem niepełnosprawnego. Niedawno Alec Baldwin musiał przełknąć gorzką pigułkę, gdy nie pozostawiono suchej nitki na jego roli w filmie Blind (2017). Zdaniem krytyków amerykański aktor błędnie zademonstrował osobę niewidomą. Ukazał ją w sposób krzywdzący, jakby zupełnie nie rozumiał problemu człowieka niewidzącego. Oczywiście w historii kina to nie pierwszy przypadek, gdy podjęcie tematyki niepełnosprawności dostarcza niemałego pola do dyskusji, budząc spore kontrowersje.

W zeszłym roku na niemały rozgłos zapracował film Zanim się pojawiłeś (2016). Z jednej strony nie brakowało pochlebnych opinii, z drugiej pojawiło się wiele głosów, jakoby historia w krzywdzący sposób opowiadała o osobach sparaliżowanych. Przyczyną kontrowersji był przede wszystkim wątek eutanazji. Pod tym względem Thea Sharrock ze swoim filmem naraziła się widowni niczym Alejandro Amenábar i jego W stronę morza (2004). W obydwu przypadkach sparaliżowany bohater domaga się pozbawienia go życia ze względu na potworne cierpienie.

Zarzuty odbiorców Zanim się pojawiłeś skupiają się wokół charakteru postaci z naciskiem na jego egoizm oraz kreacji (domniemanego) postrzegania świata przez sparaliżowanego jako rzeczywistości, w której nie jest on już w stanie funkcjonować. Nie tylko fizycznie, lecz również intelektualnie. Wszelkie wartości zostały zatracone, a bezwład ciała zabrał możność do wykonywania tego, co dotychczas dawało radość z codziennej egzystencji. W Zanim się pojawiłeś Will Traynor jest zamożnym, atrakcyjnym mężczyzną, co również przyczyniło się do niemałej krytyki – nie pierwszy już raz w kinie niepełnosprawnym jest bogaty, przystojny jegomość, a co za tym idzie, twórcy danego filmu kreują następujący punkt widzenia: bez możliwości wydawania tysięcy dolarów i spełniania swoich kolejnych zachcianek życie w zupełności traci na wartości. Na dalszy plan schodzą relacje rodzinne, sukcesy najbliższych, czerpanie przyjemności z mniejszych czynności, niekoniecznie fizycznych, lecz także aktywności umysłowych. Takich zbulwersowanych głosów po premierze Zanim się pojawiłeś nie brakowało. Trudno mi jednak podzielić to zdanie. Z jednej strony je rozumiem, z drugiej problem może wynikać z braku zgłębienia kwestii samego cierpienia, z jakim zmaga się osoba sparaliżowana. Naturalnie zarówno Ramón Sampedro z W stronę morza, jak i Will z filmu Sharrock dzielą się z widzem refleksjami o swoich trudach i  codziennym bólu, ale może należałoby pójść za najprostszą zasadą, jakiej udziela się początkującym scenarzystom: pokaż zamiast mówić. W natłoku narzekań i negacji stanowiska zatroskanych członków rodziny, którzy nie popierają eutanazji, bohaterowie rzeczywiście mogą się jawić jako osoby egoistyczne.

Ponadto zarówno dzieło Amenábara, jak i Sharrock dają jasno do zrozumienia, że paraliż przekreśla czerpanie radości z życia, co może być błędne, tj. nie brakuje autentycznych przypadków, gdy ludzie znajdujący się w równie złym stanie fizycznym i tak są w stanie znosić codzienny ból, nie przestając się uśmiechać. Znajdują powody, dla których warto wciąż być aktywnym przynajmniej umysłowo, a poza tym poświęcają się dla najbliższym im osobom, które wkładają całe w serce w opiekę. Dlatego niewłaściwym jest sprowadzanie postawy Ramóna oraz Willa do ogółu. Oni nie reprezentują niepełnosprawnych, lecz wyłącznie siebie. Jeżeli pracownik kiosku jest gburowaty, to przecież reżyser filmu nie chciał pokazać powszechnej opryskliwości wykonawców tego zawodu. Z drugiej strony realizacja W stronę morza oraz Zanim się pojawiłeś ma swoje mankamenty, o których w zarysie wspomniałem, zatem twórcy nie są do końca usprawiedliwieni. Nie rozchodzi się już nawet o potrzebę dosadniejszego ukazania bólu, ponieważ pewne rzeczy w kinie należy pozostawiać wyobraźni widza, ale być może przydałoby się ukazać ten problem z wielu perspektyw. Albowiem do konkluzji, iż dla osób sparaliżowanych lepszym rozwiązaniem jest śmierć niż dalsze życie, droga jest dość prosta.

REKLAMA