search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

Kino MAŁGORZATY SZUMOWSKIEJ. Co powinniście wiedzieć o reżyserce polskiego kandydata do OSCARA

Tomasz Raczkowski

13 sierpnia 2020

REKLAMA

Po sukcesie swojego trzeciego filmu kinowego Szumowska postanowiła wypłynąć na jeszcze szersze międzynarodowe wody. W Sponsoringu z 2011 roku główną rolę zagrała Juliette Binoche, a sam film, pomimo licznego udziału polskich aktorek i aktorów (Joanna Kulig, Krystyna Janda i Andrzej Chyra) był produkcją przede wszystkim francuskojęzyczną. Podejmujący temat seksualno-ekonomicznych relacji młodych dziewczyn z zamożnymi mężczyznami film poruszał z typową dla Szumowskiej wyrazistością tematy klasowych nierówności oraz uprzedmiotowienia kobiecego ciała. Reżyserka stara się zarysować ambiwalentny, złożony psychologicznie obraz swoich bohaterek i ich sytuacji, stroniąc przy tym od dydaktyzmu czy jednoznacznych ocen moralnych. W warstwie formalnej Sponsoring ma więcej wspólnego z współczesnym obyczajowym kinem francuskim niż z cechującą 33 sceny z życia zakorzenioną w polskiej tradycji obserwacją społeczną. Czwarty film reżyserki ukazał również, że ucieka ona od zamknięcia w pewnej formule kina, a jej artystyczna osobowość zmierza w kierunku zakorzenionego w polskości kina europejskiego, starającego się uniwersalizować naszą lokalną perspektywę.

Ten paradygmat można przypisać kolejnym trzem filmom reżyserki – W imię… (2013), Body/Ciału (2015) oraz Twarzy (2017), choć powodzenie w jego realizacji jest w przypadku tych filmów nierówne. W imię… i Twarz łączy osadzenie na polskiej prowincji, z której realiami mierzą się bohaterowie Szumowskiej. W pierwszym przypadku jest to zmagający w własnym homoseksualizmem ksiądz, w drugim poddany po wypadku przeszczepowi twarzy chłopak. W obydwu filmach ciekawie zarysowane są punkty zaczepienia, otwierające psychologiczno-społeczne dramaty, przy czym dzieło z 2013 roku cechuje egzystencjalna duszność i zabarwienie dramatycznej kontemplacji, podczas gdy nagrodzona specjalną Nagrodą Jury na Berlinale 2018 opowieść inspirowana autentyczną historią przeszczepu nabiera cech ironicznej satyry społecznej. Obydwa filmy nie wykorzystują też w pełni swojego potencjału, grzęznąc w realizacyjnych manieryzmach Szumowskiej, niekiedy zbyt ochoczo podkręcającej dramaturgię i poświęcającej wrażliwą obserwację na rzecz efektownych, „chwytliwych” motywów rozbijających społeczny realizm.

Błędów tych ustrzegła się jednak reżyserka w moim zdaniem najlepszym jak dotąd filmie, Body/Ciele – historii trzech postaci: prokuratora-cynika, jego córki bulimiczki i kontaktującej się ze światem zmarłych terapeutki. W obrazie z 2015 roku Szumowska otwarcie igra z konwencją dramatu psychologicznego, rozsadzając go czarnym humorem i wyrazistą jak nigdy ironią wobec swoich postaci, a całość przesycając mogącym przywodzić na myśl A czego tu się bać subtelnym realizmem magicznym, zacierającym granice między tym, co wyobrażone, i tym, co rzeczywiste. W tym filmie najlepiej grają wszystkie atuty reżyserki – uważna obserwacja współczesności i jej paradoksów, wyraziste prowadzenie narracji oraz umiejętność konstruowania poruszających dramatów bardzo zróżnicowanych postaci. Tutaj też najlepsze efekty daje jej ironiczno-emocjonalne podejście do kina, tworzące niepowtarzalną atmosferę daleką od ponurego kina społecznego, ale jednocześnie bardzo blisko dotykające drażliwych tematów.

Filmografię Szumowskiej zamyka na razie Córka boga, jej anglojęzyczny debiut, stanowiący pod pewnymi względami mocny zwrot stylistyczny względem dotychczasowych dokonań. Reżyserka wchodzi w nim w konwencję kojarzoną z „posthorrorem”, chętnie przełamuje linearność narracji i opowiada o doświadczeniu sacrum i kobiecości, posługując się wyrazistymi parabolami. Osobiście uważam, że efekt jest dyskusyjny, zwłaszcza że w konwencji à la studio A24 gubi się gdzieś autorski sznyt Szumowskiej, jakby dobrowolnie pozbawiającej swój film autorskiej sygnatury (oryginalna poetyka odciska się jedynie w niuansach i kreacji bohaterek). Warto też zauważyć, że Córka boga to pierwszy od dawna (i w ogóle pierwszy fabularny) film Szumowskiej zrealizowany bez Michała Englerta – odpowiedzialnego za zdjęcia wszystkich jej dotychczasowych produkcji kinowych oraz współtwórcy scenariuszy trzech poprzednich filmów. Wskazuje to na znaczenie byłego męża reżyserki dla jej autorskiego stylu, który opiera się też w dużej mierze na wizualnej konsekwencji i ciągłości zapewnianej przez Englerta. Na pewno warto jednak docenić wyrażaną przez anglojęzyczny film chęć artystki o ugruntowanej już pozycji do eksperymentów i poszukiwania poza swoimi zwyczajowymi konwencjami, co w dużej mierze jest powodem, dla którego Małgorzata Szumowska jest tak ciekawą i docenianą na świecie reżyserką.

Charakterystyczną cechą kina Szumowskiej jest umiejętność łączenia wyrazistych społecznych pejzaży z emocjonalnym naładowaniem. W lepszym wykonaniu (33 sceny z życia, Body/Ciało, fragmenty Sponsoringu) owocuje to przewrotnym ukazywaniem uwikłania jednostek w relacje i konwencje, przekraczającym pesymistyczną optykę zwyczajowo kojarzoną z polską tradycją kina społecznego i ujmującym rzeczywistość w ciekawą, niejednoznaczną ramę osobistych doświadczeń. Szumowska potrafi przy tym zdystansować się od rodzimej tradycji czy poetyki, a równocześnie klarownie do niej nawiązać. W gorszych chwilach (debiut, Twarz) skutkuje to przesadnym przerysowaniem i emocjonalnym przeszarżowaniem, które ujawniają też często klasową pozycję reżyserki, zbyt ochoczo spoglądającej na prowincję i kulturowych innych z protekcjonalną wyższością, przekładającą się też często na stereotypizację. Dlatego też najlepiej działają te filmy Szumowskiej, w których zwój zmysł obserwacji kieruje na środowiska relatywnie sobie znane, czyli miejską klasę średnią, a szczególnie wywodzące się z niej kobiety. Tutaj reżyserka ma najwięcej ciekawych i zniuansowanych rzeczy do powiedzenia, co widać chociażby w kreacji postaci kobiecych – często wymykających się prostym klasyfikacjom, sytuujących się „w poprzek” kanonów społecznych oraz konsekwentnie sprawczych, niepoddających się męskiemu kierownictwu.

The Other Lamb Szumowska

Niezależnie jednak od tego, jak oceniamy poszczególne elementy twórczości Małgorzaty Szumowskiej, jej reżyserska sprawność i zarysowane powyżej wyraziste determinanty stylu przekładają się na pozycję jednej z najważniejszych współczesnych polskich reżyserek. Nawet jeśli nie kręci filmów wybitnych, to większość jej dzieł jest na pewnych poziomach interesująca, pomimo tego, że ostateczna realizacja może budzić mieszane uczucia. Na pozycję Szumowskiej w branży pracuje też jej aktywność – reżyserka kręci nowe filmy średnio co dwa lata, co na standardy większości polskich i europejskich twórców jest bardzo solidnym tempem. Dzięki temu po jej filmografia jest obszerna i tworzy pole do dyskusji oraz ugruntowuje jej osobowość twórczyni filmów. Patrząc na rozwój jej kariery, filmografia Szumowskiej zapewne znacznie się poszerzy, być może o kolejne pamiętne i oryginalne tytuły – mam głęboką nadzieję, że nadchodzący Śniegu już nigdy nie będzie, w którym reżyserka wraca do współpracy z Michałem Englertem, jest właśnie takim dziełem, w którym autorka Body/Ciała wykorzystuje swoje atuty i wygasza słabsze strony.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA