KIERUNEK KSIĘŻYC. 70 lat od premiery PRZEŁOMOWEGO science fiction
Przeczytaj poprzednie odsłony Fantastycznego Cyklu
Od czasu do czasu przytaczam w tym cyklu przykład filmu, który może nie jest wybitny w porównaniu do innych produkcji science fiction, ale na pewno wciąż jest na tyle ważny, że grzechem jest pozwolić mu się kurzyć. Taki jest właśnie przełomowy Kierunek księżyc z 1950. Obchodząca w tym roku okrągły siedemdziesiąty jubileusz istnienia produkcja, choć mocno się zestarzała (nie tylko z punktu widzenia realizacyjnego), to jednocześnie zawiera w sobie kilka istotnych aspektów, wartych naszej uwagi.
Wyobraźmy to sobie. Przenieśmy się do czasów po II wojnie światowej, czyli w okolice roku 1946. Konflikt został już zażegnany, można się było rozejść. Podczas opatrywania ran świat stanął jednak przed wielkim wyzwaniem, kryjącym się w pytaniu – w jaki sposób przekierować energię, by od teraz zdołała ona tworzyć, zdobywać, a nie niszczyć? Wojna przyniosła wiele bólu i cierpienia, ale co warte podkreślenia, przyniosła także znaczący technologiczny rozwój. Niemieccy konstruktorzy śmiercionośnych broni szybko znaleźli nowe pole dla realizacji swych wizji, a miejscem ich pracy stało się USA. Kosmos począł jawić się jako przestrzeń fascynująca swą tajemniczością, dająca jednocześnie możliwość do udowodnienia ludzkiej potęgi poprzez zawieszenie flagi na niezbadanym dotychczas terenie. Marzenia o jego podboju zaczęły kiełkować powoli, ze świadomością ciążących nad nimi ograniczeń. To co jeszcze w latach pięćdziesiątych XX w. było niemożliwe w rzeczywistości, możliwe było jednak dla fantastów – wieszczów ekspansji kosmosu.
To nie jest tak, że Kierunek Księżyc jest pierwszym filmem podejmującym tematykę podróży na księżyc. Doskonale wiecie przecież, że marzenie o wyprawie w kierunku gwiazd uskuteczniały się tak w literaturze, jak i kinie już na przełomie XIX i XX wieku. Emblematycznym tego przykładem jest rzecz jasna Podróż na księżyc Georges’a Mélièsa, swego czasu także przytaczana w ramach cyklu. Rzecz jednak w tym, że w okresie wczesnego kina, umownie trwającym aż do wybuchu II wojny światowej, treści SF w dużej mierze infantylizowano, nastawiając przekaz raczej na szokowanie niż dostarczanie prawdopodobnych, spekulatywnych wizji, podpartych nauką (trend ten stał się zresztą cechą także późniejszych gatunkowych widowisk). Prócz nielicznych przykładów mało było zatem poważnego podejścia do tematu. Kierunek księżyc był pierwszym dużym, powojennym filmem fantastycznonaukowym, w którym w końcu fundamentalna dla gatunku tematyka została wsparta analizami ekspertów.
Właściwie, to jeśli mam być ścisły, mowa tu nie o pierwszym, tylko drugim powojennym kosmicznym filmie przygodowym. Tym pierwszym był bowiem powstały w tym samym roku Rocketship X-M, nakręcony w pośpiechu, w osiemnaście dni, za dużo mniejsze pieniądze, ewidentnie bazujący na medialnym rozgłosie Kierunku księżyc i chcący podpiąć się pod darmową promocję. Wszedł do kin dwadzieścia pięć dni przed premierą Kierunku księżyc i w odróżnieniu od niego zaliczył w kinach zasłużoną klapę. Widzowie wyczuli fałsz. Wiedzieli, na jaką produkcję mają czekać – tę z pierwszych stron gazet. Film o ludziach, którzy jako pierwsi stawiają stopę na Księżycu, był dla ówczesnych marketingowców oczywistym samograjem. Intensywna promocja filmu, zarówno w ogólnodostępnych magazynach rodzinnych, jak w wielu czasopismach science fiction, opierała się na podkreśleniu oprawy wizualnej, technikoloru oraz scenariusza powstałego we współpracy z ekspertami. Kierunek księżyc uzyskał taki rozgłos jeszcze przed premierą, że jego sukces wydawał się przesądzony.
Ciekawe, czy widzowie wiedzieli wówczas, że za film odpowiedzialny jest specjalista od… kukiełek. Producent George Pal to facet, który dotychczas spełniał się jedynie w krótkometrażowych filmach animowanych zwanych oryginalnie puppetoons (to między innymi znajomości w tej materii przełożyły się na to, że w scenie tłumaczenia zawiłości lotu w kosmos wykorzystano w filmie animowaną postać Woody’ego Woodpeckera). Po licznych oscarowych nominacjach w zakresie filmów animowanych w 1949 roku George Pal zapragnął zająć się produkcją filmów fabularnych. Przekonał niezależną firmę Eagle-Lion Films do współfinansowania jego dwóch pierwszych filmów. Podczas gdy familijny Gwiazdkowy prezent zaliczył w kinach klapę, Kierunek księżyc stał się wielkim hitem. Pal musiał poczuć koniunkturę, gdyż jeszcze niejednokrotnie wracał do tematyki science fiction maczając palce w produkcji takich filmów jak Podbój kosmosu, Wojna światów i Wehikuł czasu.