search
REKLAMA
Artykuł

JAMES BOND od 60 lat ratuje świat. Wielki przegląd WSZYSTKICH filmów o przygodach agenta 007

James Bond gości na ekranie od 60 lat – w tym tekście przeczytacie o WSZYSTKICH filmach, w których pojawił się w tym czasie.

Piotr Żymełka

28 grudnia 2022

REKLAMA

From Russia with Love (Pozdrowienia z Rosji), 1963, reż. Terence Young

Powrót do wyboru

Po ogromnym sukcesie Dr. No stało się jasne, że Bond powróci. Na wybór kolejnej powieści do sfilmowania nieświadomy wpływ miał J.F. Kennedy, który stwierdził w wywiadzie, że Pozdrowienia z Rosji to jedna z jego ulubionych książek. Connery został zakontraktowany jeszcze podczas prac nad oryginałem, za kamerą ponownie zasiadł Terence Young, a budżet podwojono. Szybko skompletowano pozostałych aktorów i ekipa weszła na plan.

W drugiej części ciężar gatunkowy znacznie przesunięto w stronę klasycznego kina szpiegowskiego, a sama intryga pełnymi garściami czerpie z zimnowojennego konfliktu, w który był zaangażowany niemalże cały świat. Przy czym filmowcy (a właściwie już wcześniej Ian Fleming) zastosowali w serii sprytny manewr – przewidując, że Zimna Wojna w nieodległym czasie się skończy (sic!), wprowadzili na arenę przestępczą organizację Widmo (Spectre) i to z nią, a nie z komunistami, miał walczyć 007. Co więcej, Pozdrowienia… są bezpośrednią kontynuacją Dr. No: powraca Eunice Gayson, pierwsza dziewczyna Bonda (miał to być stały gag), a tytułowy czarny charakter z poprzedniego filmu jest wspomniany przez członków Widma.

Przez większość czasu akcja toczy się w Istambule, gdzie Bond ma spotkać się z pracownicą rosyjskiej ambasady, która obiecała dostarczyć mu maszynę szyfrującą. W rzeczywistości jest to zawiła intryga Widma. I tu pojawia się pierwszy problem. Po przybyciu do Turcji, 007 właściwie nie ma nic do roboty – czeka aż Rosjanka się z nim skontaktuje, więc w międzyczasie snuje się po mieście w towarzystwie Kerima Beya (Pedro Armendáriz, będący w terminalnym stadium choroby). Spada wtedy tempo, a intryga schodzi na dalszy plan. I choć obserwowanie Seana Connery’ego jako Bonda stanowi czystą przyjemność, to jednak chwilami można poczuć się znużonym. Na szczęście wkrótce Pozdrowienia… wracają na właściwe tory i później jest tylko lepiej. Drugą połowę filmu wypełniają już same atrakcje ze świetną sekwencją w Orient Ekspresie i wieńczącą ją długą bijatyką, w której brali udział Sean Connery i Robert Shaw, z minimalnym tylko udziałem dublerów. Przy okazji zainaugurowano tu kolejną tradycję, obecną w serii do dzisiaj – bójkę z udziałem silniejszego i (najczęściej) większego adwersarza.

A jeśli już przy tradycjach jesteśmy, to właśnie w drugiej ekranowej przygodzie Bonda pojawia się Q, odgrywany przez Desmonda Llewelyna. Aktor wcielał się w rolę kwatermistrza 007 aż do końcówki lat dziewięćdziesiątych. Tutaj też po raz pierwszy Bond dostaje do dyspozycji gadżety, choć jeszcze w miarę „normalne” – walizkę z ukrytym w niej nożem, złotymi monetami oraz gazem, uwalniającym się przy niewłaściwym otwarciu. Również czołówka, w której napisy wyświetlają się na postaci tancerki, znajdzie swoją kontynuację w kolejnych filmach (w Dr No mieliśmy ledwie namiastkę).

Ponownie świetnie wypadła scenografia, wyjątkowo tym razem nie autorstwa Kena Adama – warto zwrócić szczególną uwagę na wystrój sali na turnieju szachowym (zbudowanie dekoracji kosztowało ponad sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów, a wszystko dla jednej, krótkiej sceny). Natomiast większość zdjęć powstała w plenerze, co wtedy należało do wyjątków raczej, aniżeli reguł.

Znajdzie się również kilka archaizmów – znów wykorzystano tylną projekcję oraz zdarzają się fragmenty puszczone w przyspieszonym tempie. Ale nie odbierają one przyjemności z seansu.

Generalnie, bardzo solidny odcinek, w którym seria wykuwała jeszcze swój styl (co znajdzie kulminację w kolejnej części). Pozdrowienia z Rosji zestarzały się bardzo dobrze, a szpiegowska intryga i jej przebieg są ciekawsze niż w poprzedniku. Filmowcy, pewni sukcesu, zapowiedzieli w napisach powstanie kolejnego ogniwa serii (co również stanowiło od tej pory tradycję).

Powrót do wyboru

REKLAMA