search
REKLAMA
Książka a film

Jak wypada książkowy LABIRYNT FAUNA w porównaniu z filmem Guillermo del Toro

Agnieszka Stasiowska

6 sierpnia 2019

REKLAMA

Serce labiryntu wciąż wyglądało tak samo – od dawna zapomniane miejsce na dnie świata.

Rok 1944.

Ofelia, jedenastoletnia półsierota, wprowadza się wraz z matką w zaawansowanej ciąży do domu ojczyma – okrutnego kapitana Vidala. Dziewczynka nienawidzi mężczyzny, z niechęcią myśli o mającym narodzin się bracie, który sprawia, że ukochana matka źle się czuje, boi się domostwa urządzonego w starym młynie stojącym w ciemnym, gęstym lesie. Lesie, który skrywa wrogie kapitanowi Vidalowi oddziały partyzantów.

Jeszcze w drodze do nowego miejsca dziewczynkę spotyka coś dziwnego – podczas kolejnego postoju w męczącej matkę trasie, Ofelia znajduje w leśnym poszyciu kamień z wizerunkiem oka. Kamień pasuje do znajdującej się nieopodal, porośniętej mchem figury fauna z szeroko otwartymi ustami. KiedyOfelia umieszcza kamień na właściwym miejscu w twarzy fauna, z ust figury wychodzi dziwny stawonóg, którego dziewczynka z miejsca uznaje za wróżkę. I to jest początek okrutnej, dziwacznej baśni, którą dla swoich widzów wymyślił urodzony w Meksyku artysta o niezwykłej wyobraźni.

Rok 2006.

Do kin wchodzi film Guillermo del Toro. Niektórzy widzowie znają to nazwisko z wcześniejszej o dwa lata ekranizacji Hellboya z rewelacyjnym Ronem Perlmanem w roli głównej. Niektórzy słyszeli coś o znakomitym horrorze z 2001 roku – Kręgosłup diabła. Większość słyszy to nazwisko po raz pierwszy, ale już go nie zapomni. Labirynt fauna bowiem, najnowsze dzieło del Toro, to film, który mocno zapada w pamięć. Opowieść o dziewczynce, która przed grozą rzeczywistości ucieka bez chwili wahania do podziemnego królestwa pełnego obrzydliwych i groźnych potworów to jedna wielka aluzja, subtelne niedomówienie, sugestia. Przedstawiona historia jest niezwykła nie tylko pod względem oryginalnej fabuły. Jest poprowadzona tak, że widz do końca nie wie, jak ją interpretować (czyż to nie cecha genialnych dzieł?). Czy labirynt i jego mieszkańcy to tylko wyobraźnia Ofelii? Reakcja małej dziewczynki na nie mieszczące się w jej pojęciu okrucieństwa wojny, na chorobę i śmierć matki, na ciągłe poczucie zagrożenia ze strony wszystkich i wszystkiego, co ją otacza? Co naprawdę kryło się w lesie – partyzanci i tylko partyzanci, czy potwory, wróżki i starodawne moce? Kim była dziewczynka – ofiarą wojny, czy księżniczką podziemnego królestwa? I wreszcie – czy to był, czy nie był happy end?

Nie bez znaczenia jest tutaj forma obrazu. Całość nakręcona jest tak, że podczas wizyt Ofelii w podziemnym królestwie nie sposób uciec od skojarzeń z baśniami dla dzieci – gigantyczna ropucha, sala z suto zastawionym stołem, otwierające się w ścianie magiczne drzwi, to wszystko elementy z Alicji w Krainie Czarów, z Niekończącej się opowieści. I sposób realizacji jest podobny – dorosły widz nie raz podczas seansu łapie się na tym, że scenografia filmu jest tak przerysowana, tak przesadzona, że aż sztuczna. Patrząc na olbrzymią ropuchę, tak naprawdę trudno czuć lęk; widząc w ramionach dziewczynki sztywny tobołek, trudno jest przekonać samego siebie, że tuli ona niemowlę. Mam jednak wrażenie, że są to celowe zabiegi del Toro, które mają podkreślić nierzeczywistość wydarzeń, stale o niej przypominać. Z drugiej strony jednak czai się podstęp – podobnie bowiem, choć nie tak wyraźnie, kręcone są sceny z udziałem Vidala i partyzantów. Scena, w której kapitan zabija dwóch mężczyzn, którzy polowali na króliki, niesie ze sobą, owszem, absurd i bezsens wojny, ale i ona jest zrealizowana tak, że natrętnie nasuwa się skojarzenie z teatralną sceną. Czyżby zatem i sam kapitan był elementem baśni? Czy tak samo jego losy są nierzeczywiste? Czy są tylko nie do pojęcia, a my oglądamy je niedowierzającymi oczami jedenastoletniej dziewczynki?

Agnieszka Stasiowska

Agnieszka Stasiowska

W filmie szuka różnych wrażeń, dlatego nie zamyka się na żaden gatunek. Uważa, że każdy film ma swojego odbiorcę i kiedy nie przemawia do niej, na pewno trafi w inne, bardziej skłonne ku niemu serce.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA