Hollywoodzkie gwiazdy, z którymi NIE DA się współpracować

Daniel Radcliffe
Ten niepozorny, młody aktor potrafił być na planach filmów opowiadających o przygodach Harry’ego Pottera prawdziwym utrapieniem. Wszystko z powodu jego uzależnienia od alkoholu, z którym chłopak zmagał się w okolicach dziewiętnastego roku życia. Jak donosi brytyjski The Telegraph, Radcliffe miał wielokrotnie pojawiać się wówczas na planach ekranizacji prozy J.K Rowling mocno skacowany, co zdecydowanie nie ułatwiało współpracy z partnerującymi mu Emmą Watson oraz Rupertem Grintem, jak i samymi reżyserami cyklu. Aktor zastrzega co prawda, że nigdy nie pił w trakcie pracy, aczkolwiek jest w stanie wskazać konkretne momenty w filmach, podczas których realizacji znajdował się pod wpływem alkoholu spożytego dzień wcześniej. Na całe szczęście Daniel ostatecznie wyszedł z tego potwornego nałogu obronną ręką i nie powielił smutnego losu Macaulaya Culkina, innego dziecięcego gwiazdora.
Julia Roberts
Na pierwszy rzut oka to bardzo sympatyczna aktorka, ale ponoć na planie filmowym wychodzi z niej istny demon. Roberts najmocniej dała się we znaki Stevenowi Spielbergowi oraz całej ekipie Hooka. Wekranizacji kultowych Przygód Piotrusia Pana Julia wcieliła się w rolę Dzwoneczka. Aktorka miała na planie filmu zachowywać się jak prawdziwa primadonna. Zdecydowanie największym ekscesem ze strony Amerykanki było zatrudnienie na pełen etat asystenta, którego jedynym zadaniem było dbanie o czystość jej stóp (ze względu na rolę Julia musiała w wielu scenach pojawiać się boso). Poza tym nieomalże nigdy nie przychodziła do pracy na czas, a jej problemy osobiste powodowały mnóstwo opóźnień względem wyznaczonych uprzednio terminów. Koledzy oraz koleżanki z planu Hooka wspólnie nadali jej przydomek „Tinker-Hell”, który wprost odnosi się do nazwy odgrywanej przez aktorkę postaci (w oryginale Dzwoneczek to Tinker Bell). W programie 60 Minutes na pytanie o potencjalne zaangażowanie Roberts w jakikolwiek przyszły projekt filmowy Spielberg odpowiedział krótkim, acz treściwym „nie”.
Bruce Willis
Twardziel nie tylko na ekranie, ale i w prawdziwym życiu. Na współpracę z Willisem skarżył się chociażby Kevin Smith (reżyser m.in. Clerks – sprzedawcy), który zaangażował Amerykanina do głównej roli w Cop Out: Fujary na tropie. Bruce miał notorycznie sprawiać na planie różnego rodzaju problemy, a po zakończeniu okresu zdjęciowego odmawiać uczestnictwa w niezwykle ważnym dla filmu procesie promocyjnym. Doświadczenie pracy z gwiazdorem Szklanej pułapki Smith określił dosadnym epitetem „soul-crushing” (znaczy to mniej więcej tyle, co druzgocący), a na imprezie wieńczącej produkcję Cop Out… reżyser podziękował wszystkim członkom ekipy z wyjątkiem Willisa właśnie. Amerykanin starł się również z Sylvestrem Stallone’em przy produkcji trzeciej odsłony Niezniszczalnych. Bruce za 4 dni pracy na planie miał zażądać astronomicznej kwoty rzędu czterech milionów dolarów. W konsekwencji Stallone postanowił zrezygnować z angażu Willisa, a na jego miejsce zatrudnił znacznie sympatyczniejszego Harrisona Forda.