search
REKLAMA
Znalezione w sieci

Hobbit – Dziennik Produkcyjny nr. 11

Tekst gościnny

3 lipca 2013

REKLAMA

Peter Jackson powraca po półrocznej przerwie z jedenastym już odcinkiem “Dzienników Produkcyjnych”.

Reżyserzy są w różnym stopniu otwarci na udostępnianie przed widzami kulisów ich produkcji. Niektórzy nie zapraszają nikogo za kurtynę, nie chcąc łamać iluzji kina i zdradzać technik, którymi udało im się omamić widownię. Są jednak filmowcy, dla których proces twórczy jest tak samo ważny jak efekt końcowy. Reżyserzy, którzy oprócz samych opowieści, na potrzeby swoich filmów tworzą wręcz całe fikcyjne światy. Multum talentu i nakładu pracy włożone w rzeczy, których kamera i oko widza nigdy nie uchwycą. Zbrodnią byłoby marnowanie takiego potencjału, więc ich filmy żyją jeszcze długo po premierze (lub przed) w formie wszelkiego rodzaju materiałów odkrywających złożoność fikcyjnych, tworzonych od podstaw uniwersów oraz ukazujących nakłady pasji, talentu, mamony i gargantuicznych wysiłków logistycznych, które potrzebne były do stworzenia tego wszystkiego. Peter Jackson stoi w zdecydowanej czołówce twórców reprezentujących tak otwarte podejście.

Gdy Jackson opowiada o tym co dzieje się za kulisami, nie odfajkowuje on formułkowego “making-off’a”, który służyć będzie za zapychacz wydania DVD. Jacksonowskie wycieczki po planach jego produkcji, same mają formę własnej opowieści, niemalże ciągłej fabuły, która momentami może być równie interesująca co gotowy film. Tak było w przypadku fantastycznych materiałów zakulisowych dołączonych do rozszerzonej edycji oryginalnej trylogii WP i podobną filozofię widzimy w przypadku trylogii “Hobbita”. Wprawdzie “Dzienniki Produkcyjne” są zapewne dopiero zapowiedzią obfitości materiałów, jakie dołączone zostaną do rozszerzonych edycji filmów, ale już teraz, na tym etapie są one ciekawsze i bardziej pasjonujące od większości dupereli, którymi wydawcy zapychają miejsce na krążkach domowych wydań filmów.

Poniżej znajdziecie zestawienie wszystkich dotychczasowych dzienników. Trwają one łącznie dwie godziny, ale warto znaleźć czas na tę podróż.

REKLAMA