search
REKLAMA
Anime

HELLSING ULTIMATE (2006-1012)

Michał Włodarczyk

30 listopada 2017

REKLAMA

“Jam jest Hermes. Własne skrzydła pożerając, zostałem ujarzmiony.”

Postać wampira w kinie rozrywkowym została sprowadzona do poziomu rynsztoka. Saga Zmierzch na podstawie powieści Stephenie Meyer, seria Underworld Lena Wisemana, czy ostatnie, fatalne przygody Blade’a w świecie krwiopijców zdają się tylko taki stan rzeczy potwierdzać. Patrząc zaś na prawdziwy renesans zombie-movies, fanom filmów z Christopherem Lee i Garym Oldmanem pozostałoby tylko zgrzytanie zębami, gdyby nie jeden fakt. Za bary z “wampirzym” tematem wzięli się bowiem Japończycy. Najpierw w mandze, a następnie w anime pt. Hellsing Ultimate. W tym właśnie miejscu muszę rzucić nieco światła na sprawę, gdyż w wyniku pomyłki ktoś mógłby niechcący skwitować omawiany przeze mnie tytuł uśmiechem politowania. Zatem po kolei.

Wszystko zaczęło się od powieści irlandzkiego pisarza Brama Stokera pt. Drakula, w którym to Brytyjczyk stworzył mit słynnego krwiopijcy z Wołoszczyzny. Równo sto lat później (już jest klimatycznie, nieprawdaż?) japoński mangaka, Kouta Hirano, postanowił “dopisać” kontynuację losów hrabiego Włada Drakuli, która zamknęła się w dziesięciotomowej mandze Hellsing, wydawanej w latach 1997-2009.

“Zabiłem swych wrogów, zabiłem swych sprzymierzeńców. Kraj, którym miałem rządzić. Poddanych, których miałem chronić. Zabiłem nawet siebie samego…”

W 2001 roku studio Gonzo postanowiło zaadaptować dzieło pana Hirano na 13-odcinkowy serial telewizyjny, zatytułowany po prostu Hellsing. Niestety, zgodność anime z pierwowzorem ograniczała się do zaledwie trzech pierwszych tomów mangi, kontrowersyjną “resztę” studio zastąpiło własną wersją historii. W sumie otrzymaliśmy bardzo przeciętne anime, które w żadnym aspekcie nie potrafiło wybić się ponad telewizyjną średnią. W roku 2006 studio Geneon Entertainment zdecydowało się dokonać bardzo wiernej adaptacji, która, podobnie jak obrazkowy pierwowzór, zamykać się ma w dziesięciu częściach. Wysokobudżetowa seria OVA Hellsing Ultimate wydawana jest cyklicznie od 2006 roku, premiera przedostatniego epizodu przewidziana jest na końcówkę 2011 roku, a ostatniego – w przyszłym. Warto zaznaczyć, że przerwa między premierą części siódmej i ósmej trwała aż półtora roku, co spowodowane było wewnętrznymi problemami studia Geneon. Ostatecznie OVA 8 zadebiutowało w końcu na Blu-ray/DVD, a kolejne odsłony mają trafiać na rynek już zgodnie z wcześniejszymi założeniami, czyli w półrocznych odstępach czasowych.

“Na tym świecie nie istnieje nic wiecznego.”

Akcja Hellsing Ultimate rozgrywa się we współczesności (papieżem jest jeszcze Jan Paweł II). W pierwszej części zostajemy rzuceni do małej brytyjskiej wioski, w której ludność cywilna, a następnie oddział policji masakrowany jest przez wampira i będących na jego usługach ghouli. Na miejsce zdarzenia przybywa Sir Integra Fairbrook Wingates Hellsing, stojąca na czele Zakonu Rycerzy Protestanckich Hellsing, dla których podobne przypadki to chleb powszedni. Integra wysyła swojego najlepszego agenta, potężnego wampira Alucarda, będącego największym atutem Agencji. Potężna postać w mgnieniu oka rozprawia się z miejscowym ścierwem, ratując przy okazji ocalałą z rzezi policjantkę. Problem w tym, że jedyną drogą ratunku dziewczyny było przemienienie jej w wampirzycę. Od tej chwili sympatyczna blondynka, nazwana przez Alucarda Seras Victorią, będzie pracować dla Agencji Hellsing. Już podczas drugiej misji parze wampirów przyjdzie stanąć w szranki z wysłannikiem Watykańskiej Sekcji XIII Iscariote – paladynem Alexandrem Andersenem, a z czasem nad wszystkimi zawiśnie straszliwe fatum w postaci nazistowskiej organizacji Millennium pod przywództwem pewnego szalonego Majora…

“Nadpływa rzeka… Rzeka śmierci. Martwi tańczą, piekło śpiewa…”

Hellsing Ultimate jest serią stricte rozrywkową i absolutnie nie ma tutaj mowy o poruszaniu tematów szczególnie głębokich czy postaci o psychologicznej głębi, niczym w filmach Bergmana. Jest jednak Hellsing anime bardzo charakterystycznym, na co składają się i przyjęta konwencja, i soczyste dialogi. Z jednej strony Hirano potraktował swoje uniwersum wyjątkowo serio. Fabuła jest bardzo “europejska”, napakowana po brzegi aluzjami historycznymi, nazewnictwem, niemieckimi utworami operowymi czy oddaną z niezwykłą pieczołowitością architekturą. Krew leje się tutaj strumieniami. Z pewnością będzie to mały spoiler, ale nie powinien Wam zbytnio przeszkadzać. Początkowe epizody prowadzą bowiem nieuchronnie do inwazji na Londyn, która to zapoczątkuje III wojnę światową. Jesteśmy z czasem świadkami bombardowania angielskiej stolicy w rytm utworu Broken English, rozszarpywania przez nazistów kobiet i niemowląt, oglądamy szaleństwo Kościoła katolickiego (w tym papieża Jana Pawła II!). A dla kontrastu eksponowane są wdzięki ponętnej Seras, a postaci występują czasem w komicznej konwencji super-deformed. Taki miszmasz tworzy mieszankę wybuchową, którą chłonie się jednym tchem. Nadmieniłem wcześniej o dialogach i monologach, których próbkę prezentuję przed każdym akapitem, a które włożone w usta wojowników-erudytów i dowódców-szaleńców brzmią obłędnie.

“To jacyś kazirodcy! Pewnie każdy ma dwanaście małych siostrzyczek. I codziennie jedną pieprzy, a w święta nawet dwie!”

Wspomniani delikwenci, to imponujący zestaw popaprańców przez wielkie P. Alucard, będący centralną postacią fabuły, to protagonista, jakiego nie spotkacie nigdzie indziej. Pewny siebie, nieco arogancki wampir, gotów jest przerobić na marmoladę oddział specjalny na jedno słowo swojej pani. Zabijanie homo sapiens sprawia mu przy tym sporo satysfakcji, ale taka już jego natura – w końcu jest najprawdziwszym w świecie potworem. Jego nemezis to fanatyczny agent Sekcji XIII Iscariote, ojciec Alexander Andersen. Z jednej strony, składający przedłużone bagnety w symbol krzyża ksiądz wydaje się postacią skrajnie przerysowaną, tym bardziej, że jego pojawieniu się towarzyszą… latające strony z Biblii. Jest przy tym “Ksiądz Bagnet” niezwykle charyzmatyczny, a z czasem zyskuje, jak na realia Hellsinga oczywiście, zaskakującą psychologiczną głębię. Trzecią wielką gwiazdą anime jest główny antagonista, szalony Major SS. Zachowanie, motywacje czy słowa, jakie wypowiada, z każdą kolejną sceną utwierdzają nas w przekonaniu, że człowiek ten balansuje na cienkiej linii między resztkami zdrowego rozsądku a całkowitą niepoczytalnością – jego pięciominutowy monolog pod koniec epizodu czwartego to miód dla uszu. Najlepsze jest jednak to, że cała trójka to dopiero wierzchołek góry lodowej! Zapewniam, że bohaterowie, jakich tutaj spotkacie, pozostaną Wam w pamięci na długo.

REKLAMA