search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy, w których NAGOŚĆ oraz EROTYKA mają sens i uzasadnienie

Karolina Michalska

25 lutego 2021

REKLAMA

Raj: miłość (2012) reż. Ulrich Seidl

Problem prostytucji wśród kobiet podejmowany jest przez reżyserów bardzo często. Ulrich Seidl postanowił natomiast wziąć na tapet prostytucję wśród pochodzących z Kenii mężczyzn, którzy oddają się bogatym kobietom między innymi z kraju reżysera, czyli z Austrii, nazywanym sugar mamami. Ale zanim przejdę do kwestii prostytucji i nagości, nie sposób nie wspomnieć o zastraszającej kwestii rasizmu, którą pokazuje nam Seidl.

Nie dość, że Kenijczycy usługują turystom, to jeszcze między hotelem a plażą przebiega linka wyznaczająca jego granice, której czarnoskórzy sprzedawcy pamiątek nie mogą przekroczyć. Stoją więc i czekają, aż któraś z zażywających kąpieli słonecznych turystek postanowi udać się do morza, przekraczając tym samym ową granice. Główna bohaterka (Margarete Tiesel) na początku jest miła w stosunku do Kenijczyków. Cierpliwie znosi ich nachalność, a nawet kupuje zbędne pamiątki. Jednak w innej scenie, w której to wraz z przyjaciółka próbują uczyć czarnoskórego barmana kilku zwrotów po niemiecku, a ten niezbyt sobie z nimi radzi, zaczynają go wyśmiewać i komentować, że nie jest zbyt bystry. Tak samo nie mają zresztą problemu z komentowaniem ciała i wyglądu innych Kenijczyków. I chociaż stwierdzają, że są tacy egzotyczni, a ich skóra pachnie kokosem, to z drugiej strony mówią, że nie potrafią ich od siebie odróżnić. Ale najważniejszy jest cel sugar mam. Przyjeżdżają one bowiem do kurortu w Kenii, by zasmakować seksu z tutejszymi mężczyznami. I nie widzą problemu w różnicy wieku. Teresa początkowo traktuje ten pomysł jako coś niedorzecznego i szalonego, szybko jednak spotyka się w obskurnym pokoju z jednym z Kenijczyków. Oboje są nago i chociaż kobiecie daleko do doskonałości, mężczyzna traktuje ją jak królową. Wie doskonale, czego jej brak. Jak możemy dowiedzieć się z rozmów między przyjaciółkami, kobiety są zaniedbywane przez mężów. Mają liczne kompleksy, wstydzą się rozebrać i pokazać swoim mężom, dlatego bliskości szukają gdzie indziej.

Teresa, mimo że zdecydowała się na ten krok, szybko rezygnuje, nie czuje się bowiem komfortowo.

Ale nie mija wiele czasu, kiedy poznaje kolejnego Kenijczyka. Ten w porównaniu do innych nie jest taki nachalny. Po wspólnie spędzonym czasie i spacerach, podczas których wciąż zapewnia, jak bardzo podoba mu się Teresa i jak to nie chce pieniędzy, a jedynie miłości, trafiają do maleńkiego mieszkanka mężczyzny. Po wypiciu wina kokosowego i wypaleniu jointa Munga (Peter Kazungu) zaczyna nieudolnie dotykać Teresy. Jego zachowanie zamiast podniecenia wzbudza w niej śmiech. Kobieta musi uczyć go, jak powinien prawidłowo, z czułością dotykać jej ciała, jak powinien ją całować i jak patrzeć jej w oczy. Wesoła atmosfera sprzyja temu, że Teresa zaczyna się otwierać. Tu również brawa dla aktorki, która nie dość, iż zgodziła się na sceny rozbierane, to potrafiła żartować ze swych mankamentów. Kobieta, siedząc nago przed swym dużo młodszym i pięknym w jej oczach kochankiem, mówi zatem o swojej nadwadze czy obwisłych piersiach. Fakt jednak, że znalazła się w takiej, a nie innej sytuacji świadczy o tym, że wciąż szuka akceptacji i bliskości, której najprawdopodobniej nie otrzymuje już od swojego męża. Kobieta pragnie też miłości. I chociaż powtarzane przez Kenijczyka „kocham cię” traktuje z dużym dystansem, wiedząc, że to tylko puste, nic nieznaczące słowa, to jednak otrzymuje w ten sposób chociaż namiastkę uczucia.

Jestem przekonana, że pokazanie nagości w filmie Ulricha Seidla było wręcz niezbędne, a reżyser podszedł do tego z największym szacunkiem, ucząc nas, że tak naprawdę każdy z nas jest na swój sposób piękny i powinien być doceniony.

Salò, czyli 120 dni Sodomy (1975), reż. Pier Paolo Pasolini

Na ostatnim miejscu tej listy postanowiłam umieścić jeden z moich ulubionych filmów, jakim jest Salò, czyli 120 dni Sodomy, należący do tak zwanej Trylogii Śmierci, genialnego włoskiego reżysera Piera Paola Pasoliniego. Jest to ostatni film mistrza, napisany na podstawie powieści markiza de Sade’a. Akcja filmu zostaje przeniesiona z Francji do faszystowskiej republiki Salò lat 1944–1945. Został on po raz pierwszy wyświetlony w listopadzie roku 1975 we Francji, zakazano go natomiast wówczas we Włoszech ze względu na treści seksualne.

Czterech faszystów dygnitarzy: biskup (Giorgio Cataldi), prezydent (Aldo Valletti), książę (Paolo Bonacelli), sędzia (Umberto Paolo Quintavalle) dokonuje łapanki grupy młodych chłopców i dziewcząt, którzy od tej pory stają się ofiarami, mają przestrzegać wyznaczonego kodeksu i być na zachcianki podczas codziennych orgii swoich panów. Każdego dnia muszą też wysłuchiwać erotycznych wspomnień signory Vacari (Hélène Surgère) o jej praktykach seksualnych, z którymi miała do czynienia już od dziecka. Historie opowiadane przez kobietę mają wzbudzić w uczestnikach orgii pożądanie.

Pierwszy kontakt z nagością w filmie mamy podczas poddawania ofiar selekcji. Kamera ustawiona jest tak, by obraz ukazany był z perspektywy widza. Stajemy się więc niejako uczestnikami tego straszliwego procederu. Ale to oczywiście tylko początek i to, co dzieje się na ekranie, jest dopiero łagodną zapowiedzią tego, co nas jeszcze czeka.

Co jeszcze zatem przygotował dla nas Pasolini, jakimi obrazami będzie chciał nas „uraczyć” i jakie granice przekroczyć? Wszystko, co najgorsze. Dzieło włoskiego reżysera jest kwintesencją krytyki braku człowieczeństwa. A o tym, że wspomniane granice zostają przekroczone, świadczy po pierwsze fakt, iż film do dziś zakazany jest w wielu państwach, a po drugie sama śmierć Pasoliniego, który został w brutalny sposób zamordowany przed premierą Salò.

Z racji, iż uważam dzieło Pasoliniego za film wybitny, nie zamierzam spoilerować wam wszystkich scen tortur, jakie w nim występują, zapewniam jedynie, iż jest ich całe mnóstwo, a ludzka wyobraźnia nie zna granic. Oczywiście nie jest to film gore, ale i tak ilość sadyzmu jest tu przeogromna.

Chciałabym skupić się na scenach, w których występuje nagość, a występuje ona niemal przez cały czas. Wspomniałam już scenę, w której faszyści dokładnie oglądają swoje ofiary. Kolejnym momentem, w którym spotykamy się z nagością, jest chociażby scena posiłku, podczas której rozebrane damskie ofiary faszystów usługują im przy stole. Stają się one niemal przedmiotami. Ale na usługiwaniu się nie kończy – jedna z kobiet zostaje zgwałcona analnie. Nie zapominajmy jednak, że dla oprawców seks jest tu zabawą, a że nie może zabraknąć aktów homoseksualnych, następuje stosunek seksualny między oprawcą zgwałconej kobiety a prezydentem. Nagość w filmie nie dotyczy bowiem tylko ofiar, z tym że odczytywać możemy ją w całkiem różny sposób. Bo oprawcy rozbierają się z własnej, nieprzymuszonej woli, dla przyjemności i zabawy, w przeciwieństwie do ofiar, które zostają przez nagość i czyny seksualne poniżone. Bezduszne zachowania tyranów mają jednak swój ciąg dalszy. Kolejną bardzo znaczącą sceną, w której nagość odgrywa główną rolę, jest ta, w której ofiary mają założone na szyje obroże – do nich podpięte są smycze, na których prowadzone są ofiary, ku uciesze faszystów. Jeśli już na tym etapie myślicie, że dokonuje się całkowite odczłowieczenie, jesteście w błędzie. To wciąż nie koniec fizycznych i psychicznych tortur.

Kolejną ważną moim zdaniem sceną jest scena zaślubin ofiar, chłopca i dziewczyny. Oni wyjątkowo w tej scenie ubrani są w ślubne stroje, reszta natomiast stoi roznegliżowana z kwiatami w dłoniach. Owe kwiaty w dosadny sposób podkreślają niewinność skazanych na to piekło ludzi. W czasie zaślubin jeden z oprawców obmacuje i całuje namiętnie wybranych przez siebie chłopców, którzy nie mogą się temu sprzeciwiać. Para „małżonków” jest natomiast zmuszona uprawiać ze sobą seks na oczach pozostałych, a czynność ta przeradza się oczywiście w orgię.

Jak zostało to już powiedziane, nagość w filmie Pasoliniego obecna jest praktycznie bez przerwy, ale jest to nagość całkowicie uzasadniona i nie wyobrażam sobie, aby ten genialny film został nakręcony w inny sposób.

W przeciwieństwie do wielu twórców filmowych, u których nagość nie ma żadnego większego sensu – ma jedynie za zadanie wzbudzić zbędne i nic niewnoszące do rozwoju fabuły pożądanie i podniecenie bądź obrzydzenie u widza (a jest to niestety w kinie zabieg nagminny) – Pasolini tworzy historię, w której owa nagość jest symbolem ludzkiej niewinności. Nagie ofiary są bezbronne i wystawione na pastwę losu. Ich życie zależy od humoru oprawców, którzy są niczym pozbawione emocji bestie. Salò, czyli 120 dni Sodomy to historia podwójnego odczłowieczenia. Nieludzko bowiem traktowane są ofiary, a faszyści pozbawieni są człowieczeństwa, czując władzę nad niemającymi prawa głosu chłopcami i dziewczętami.

Avatar

Karolina Michalska

Absolwentka Filologii Polskiej ze specjalizacją Filmoznawstwo i Teatrologia. Kocha zwierzęta i podróże - ale przede wszystkim nietuzinkowe kino z wszelkich (nawet tych najbardziej abstrakcyjnych) stron świata. Święta Filmowa Trójca: Pasolini, Bałabanow, Kubrick.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA