Filmy MARVELA, które (na razie) NIE SĄ częścią MULTIWERSUM

Znów gorąco zrobiło się wokół Marvela wraz z nietypowym streamem, podczas którego medialny gigant przez 5,5 godziny (!) prezentował obsadę widowiska Avengers: Doomsday. W (do tej pory) wyjawionej obsadzie znalazło się miejsce dla aktorów znanych z oryginalnej serii o X-Men z początku wieku, co podkreśla nowy kierunek rozwoju MCU i postawienie na multwiersum, którego częścią stały się też inne, starsze i równolegle tworzone, ekranizacje Marvela spoza kurateli Disneya.
Ale są jeszcze filmy, które do multiwersum nie zostały wdrożone. Oto one.
(Zestawienie ogranicza się do filmów kinowych).
„Kaczor Howard”
Nie każdy może o tym pamięta, ale pierwszą w historii wielkoekranową ekranizacją komiksu Marvela był Kaczor Howard z połowy lat 80. Kontrowersyjny, zwariowany niewypał produkcji samego George’a Lucasa to dziś tytuł kultowy wśród fanów b-klasowej rozrywki, ale żaden z twórców MCU nie zdecydował się bezpośrednio do niego nawiązać. Sama postać Kaczora Howarda pojawiała się w Strażnikach Galaktyki, mignęła w czwartych Avengers, a nawet wyszła na pierwszy plan w trzecim sezonie A gdyby…?, ale jej design wyraźnie wskazywał, że nie jest to ta sama postać, którą widzieliśmy w filmie z 1986 roku.
„Hulk”
Gdy w Deadpoolu & Wolverinie zobaczyć mogliśmy przez chwilę starcie Logana z Hulkiem w jednej z alternatywnych rzeczywistości, zmarnowana została doskonała okazja, aby postawić tam na design postaci z filmu z 2003 roku. Bez tego Hulk Anga Lee pozostaje jednym z ostatnich filmów ekranizujących komiks Marvela, do którego nawiązań nigdy nigdzie nie zobaczyliśmy. Może to kwestia poważnego, opartego na traumach klimatu produkcji.
„Ghost Rider” i „Ghost Rider 2”
Ryan Reynolds przyznał w jednym z wywiadów, że zależało mu na cameo Nicolasa Cage’a w Deadpoolu & Wolverinie, ale do tego ostatecznie nie doszło, a postać Ghost Ridera nie została nawet w filmie Shawna Levy’ego wspomniana. Dwa filmy o tej postaci pozostają zatem na obrzeżach multiwersum Marvela. Może uda się w którejś ze zbliżających się części Avengers? A może Cage zniechęcił się do takich angaży po rozczarowaniu udziałem w konkurencyjnym Flashu?
„Madame Web”
O ile seria o Venomie i Morbius scenami po napisach przyczepiło się do Kinowego Uniwersum Marvela, tak na próżno szukać tego typu zabiegów w Madame Web. Nic też nie wskazuje na to, że film ten dzieje się w tym samym uniwersum, co właśnie produkcje z Tomem Hardym czy Jaredem Leto.
„Kraven Łowca”
Dokładnie tak samo sytuacja wygląda z ostatnim filmem niesławnego uniwersum Sony. Kraven Łowca pozbawiony został jakichkolwiek nawiązań do reszty filmów tej marki, jak i produkcji Marvel Studios. Co tylko przyspieszy proces lądowania na śmietniku popkultury.
Szara strefa
Poniżej krótki suplement tytułów, których multiwersalny status pozostaje kwestią interpretacji.
„Punisher” i „Punisher: Strefa wojny”
Chociaż w Deadpoolu & Wolverinie nie zobaczymy Punishera, to zespół walczący z Novą wspomina tego bohatera, co Deadpool komentuje słowami „Który Punisher? Bo było ich chyba pięciu”. Czy możemy zatem założyć, że Punisher (2004) i Punisher: Strefa wojny to kolejne gałęzie multiwersum? W zeszłorocznym hicie Marvela możemy zresztą zobaczyć Ruska z filmu z Thomasem Jane’em. Nie gra go tu jednak ponownie Chris Nash, ale Billy Claments.
„Fantastyczna Czwórka” (2015)
Na próżno szukać w MCU nawiązań do Fantastycznej Czwórki z 2015 roku, ale fragmenty zza kulis tworzenia tego filmu towarzyszą napisom końcowym Deadpoola & Wolverine’a (obok tych filmów, które zostały wchłonięte do multiwersum), co sugeruje, że Watcher przyglądał się także przygodom Milesa Tellera i spółki.
Jak widać, obrany kilka lat temu kierunek wdrożenia wszystkich ekranizacji Marvela do jednego multiwersum pod sterami Kevina Feigego idzie bardzo sprawnie i pominięte produkcje możemy już policzyć de facto na palcach jednej ręki.