Chyba nikt, kto widział film Linklatera, nie zdawał sobie sprawy z tego, iż produkcja dostała w Ameryce najwyższą kategorię wiekową. Jaki był tego powód? Otóż zdaniem organizacji rating ten został przyznany ze względu na używanie narkotyków i alkoholu przez młodych ludzi. Jest to o tyle zaskakujące, że cała fabuła koncentruje się na dorastaniu, a co za tym idzie, wszelkiego rodzaju wzlotach i upadkach, jakich doświadczamy w tym wieku. Niestety nastolatkowie nie mogli zobaczyć produkcji, z którą mogliby się utożsamiać. Co ważniejsze, większość z nich z pewnością, miała już za sobą pierwsze przygody z alkoholem i innymi używkami. Jednak jedno z kin postanowiło sprzeciwić się zakazowi i pozwalało młodym ludziom brać udział w pokazach filmu, argumentując, że jest on odpowiedni dla dojrzałych nastolatków.
Każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z książkowym pierwowzorem, wiedział, że ekranizacja będzie zawierała sceny niepokojącego seksu. Pytanie brzmiało tylko: jak dużo go będzie i co tak naprawdę zobaczymy na ekranie? Ostatecznie filmowi została przyznana kategoria R, co nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie uzasadnienie tej decyzji. Mowa w niej o silnej zawartości seksualnej, w tym w dialogach, a także o jakichś niecodziennych zachowaniach, graficznej nagości oraz języku. Widzowie wcale nie otrzymali, tego czego oczekiwali, czyli kategorii NC-17, a Jamie Dornan zdjął wyłącznie koszulkę, co można chyba zaliczyć do kategorii „jakichś niecodziennych zachowań”. Niestety nie widziałam pozostałych dwóch filmów z cyklu, dlatego nie będę się wypowiadać na temat ich kategorii wiekowej. Lepiej jest bowiem pewnych rzeczy nie widzieć, choć w tym przypadku to ewidentnie zgrabny ruch marketingowy, mający na celu zebranie kilku dodatkowych milionów, co najwyższa kategoria wiekowa całkowicie by uniemożliwiła.