search
REKLAMA
Odmienne stany świadomości

DRABINA JAKUBOWA. Piekło to stan umysłu

Jan Dąbrowski

29 września 2017

REKLAMA

Odmienne stany świadomości #10: Drabina Jakubowa

Drabina Jakubowa w ciekawy sposób łączy się z Odmiennymi stanami świadomości Kena Russella. Tam także główny bohater ma tytuł naukowy, jest inteligentny i bystry. Jednak Eddie Jessup (William Hurt) uciekał od życia rodzinnego, ponieważ bardziej intrygowały go własne badania. Nie widział spełnienia w małżeństwie i zamiast skupiać się na nim, zagłębiał się w badanie podświadomości. Dobrowolnie przyjmował substancje psychoaktywne (nie zawsze z pewnego źródła), by pogłębić halucynacje. Poświęcając się deprywacji sensorycznej, Eddie zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. W Drabinie Jakubowej Jacob Singer (Tim Robbins) wprawdzie ma doktorat, ale nie prowadzi ani badań naukowych, ani nie wykłada na uniwersytecie. Zamiast tego pracuje na poczcie, tak samo jak jego dziewczyna Jezzie (Elizabeth Peña). Mają małe, ciemne mieszkanie na Brooklynie. Są sobie oddani, wydaje się nawet, że szczęśliwi. A jednak Jacob często rozpamiętuje swoją przeszłość – związek z inną kobietą i ich wspólne dzieci, z których najmłodsze zginęło w wypadku drogowym. Tęskni za swoją rodziną, a teraz stara się zbudować nową więź. Podobnie jak Eddie w Odmiennych stanach świadomości, Jacob w Drabinie Jakubowej doświadcza niepokojących halucynacji. Jednak nie planował ich ani się nie spodziewał. I – w przeciwieństwie do Jessupa – nie ma nawet pojęcia, co może je powodować. To sprawia, że jest przerażony i zagubiony.

Kiedy za sprawą byłego wojskowego chemika Jacob poznaje prawdę, wcale nie czuje ulgi, tylko gniew. Okazało się bowiem, że jest częścią nieudanego eksperymentu armii Stanów Zjednoczonych Podczas wojny w Wietnamie armia testowała na żołnierzach serum o nazwie Drabina, które miało zwiększać ich zdolności bojowe. Zamiast tego powodowało napady agresji, konwulsje i psychozę, co sprawiło, że członkowie oddziału Jacoba zaczęli mordować się nawzajem. Ci, którzy przeżyli, po powrocie do domów cierpieli z powodu przerażających urojeń i stanów lękowych. Kiedy próbują zorganizować się, by udowodnić, co wojsko im zrobiło, są chyłkiem wyciszani – jeden ginie w wybuchu własnego samochodu, inni zostają zastraszeni. Jednak największym problemem Jacoba jest uporządkowanie rzeczywistości, w której nie potrafi się odnaleźć.

Film ma konstrukcję matrioszki – pod jedną warstwą fabularną są kolejne, stopniowo odkrywane przez reżysera. Adrian Lyne zrealizował Drabinę Jakubową, łącząc kino wojenne z dramatem psychologicznym i horrorem cielesnym. Co rzadko spotykane, każdą z trzech części filmu nakręcono z równą dbałością o szczegóły, bez uproszczeń i skrótów. Sceny w Da Nang w Wietnamie (kiedy poznajemy Jacoba i jego kolegów) mają wszystko, co typowe dla kina wojennego: plenerowe ujęcia z majestatycznie przelatującymi helikopterami, zakamuflowanych i uzbrojonych po zęby żołnierzy, odpowiednio dawkowaną, naturalistyczną przemoc pokazaną w krótkiej, ale dynamicznej scenie strzelaniny. Z kolei ta część, która rozgrywa się po wojnie, to dobry, bo wciągający dramat psychologiczny. Zarówno Jacob, jak i Jezzie to bohaterowie z krwi i kości. Mają swoją przeszłość i problemy, z którymi nie zawsze sobie radzą. On przepracowuje rozpad poprzedniego związku i tragiczną śmierć najmłodszego syna, ona stara się z tym pogodzić i zbudować z Jacobem szczęśliwy związek, choć sama niejedno przeżyła. Między parą czuć emocje, zarówno Robbins, jak i Peña grają swoich bohaterów bez jednej fałszywej nuty. Jednak najciekawsze i najbardziej oryginalne jest to, jak w Drabinie Jakubowej wykorzystano środki typowe dla horroru cielesnego.

Jacoba prześladują urywki wspomnień z Wietnamu. Ale nie tego boi się najbardziej. Gorsze od doświadczenia wojennego są dla niego niepokojące halucynacje. Mijając na stacji metra bezdomnego, zauważa u niego ogon pod płaszczem, a pasażerowie widziani przez okna wagonów mają blade, zniekształcone twarze. Z czasem przywidzenia są coraz częste i intensywne. Kiedy Jacob idzie z Jezzie potańczyć, rozdzielają się na chwilę. Wkrótce potem bohater widzi swoją dziewczynę w dwuznacznym uścisku z mężczyzną, który po chwili staje się demonem z ogonem i skrzydłami. Halucynacje są tak intensywne i groteskowe, że Jacob traci przytomność. W dalszej części filmu na skutek wypadku jest przewożony do szpitala. Początkowo wszystko wygląda normalnie i nie ma powodów do niepokoju. Jednak w pewnym momencie korytarze oddziału zaczynają przypominać zabryzganą krwią ubojnię z odciętymi kończynami leżącymi na podłodze i pozostawionymi samym sobie zaniedbanymi pacjentami. Zdezorientowany Jacob coraz bardziej zaczyna wątpić we własną poczytalność.

By przedstawić makabryczne halucynacje Jacoba odpowiednio sugestywnie, reżyser Drabiny Jakubowej, Adrian Lyne, inspirował się twórczością Francisa Bacona i H. R. Gigera. Dzięki temu demony ze scenariusza Bruce’a Joela Rudina zyskały niesamowity, oryginalny wygląd. Z kolei aranżując sceny z postaciami zdeformowanymi bądź bez kończyn twórcy posiłkowali się zdjęciami autorstwa Diane Arbus oraz Joela-Petera Witkina. Oboje fotografowali osoby wyróżniające się wyglądem, także niepełnosprawne. Bazując na tych materiałach, Lyne opracował powtarzające się podczas seansu postacie prześladujące Jacoba, z czego najbardziej charakterystyczny jest mężczyzna z zakrytą twarzą, którego głowa nienaturalnie drży. Ten efekt uzyskano, rejestrując z prędkością czterech, a nie standardowo dwudziestu pięciu klatek na sekundę nieruchomo stojącego mężczyznę ruszającego głową. Ten sam fragment puszczony normalnie dał niepokojący efekt nienaturalnego ruchu postaci. Widoczne na filmie efekty uzyskano technikami typowymi dla horrorów – przy użyciu prostych mechanizmów wprawiono w ruch ogon bezdomnego z metra, a demon tańczący z Jezzie to aktor w kostiumie. Na planie nie zabrakło też karłów i ludzi ze zdeformowanymi kończynami bądź bez nich, co nawiązuje do efektów ubocznych Talidomidu. Ten pierwotnie przeciwbólowy i przeciwwymiotny lek był zażywany przez kobiety w ciąży w latach 60. Z kolei wątek nielegalnych eksperymentów na wojskowych w Wietnamie przypomina historię trującego gazu bojowego BZ, stosowanego wówczas przez armię amerykańską.

Dwuznaczny tytuł Drabiny Jakubowej z jednej strony odwołuje się do nazwy substancji testowanej na żołnierzach (Drabina) i imienia głównego bohatera (Jacob), a z drugiej strony do starotestamentowej Księgi Rodzaju. Jest tam fragment opisujący sen proroka Jakuba, który

We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół – Rdz 28, 12.

Całej scenie przez lata nadano różne interpretacje, z czego najczęstsza mówi o znaczeniu ascezy w zbliżaniu się do Nieba. Film przewrotnie podchodzi do biblijnej wizji – dla Jacoba Singera Drabina stała się łącznikiem między nim a istotami z piekła rodem, które prześladują przerażonego bohatera. Dla niego ukojeniem może być tylko śmierć i spotkanie ze zmarłym synem, za którym tęskni. Tym samym zakończyłyby się straszne halucynacje Jacoba, w których nachodzą go demony. Drabina Jakubowa zręcznie i z zaskakującą spójnością łączy dramat psychologiczny, horror cielesny i kino wojenne. Pozwala wejść w skórę i świadomość człowieka podwójnie zaburzonego – traumą po utracie dziecka oraz nielegalnym wojskowym specyfikiem. Połączenie rozpaczy Jacoba z właściwościami substancji sprawiło, że jego świat stał się piekłem na Ziemi, gdzie nie można mieć pewności, co jest prawdą, a co urojeniem.

korekta: Kornelia Farynowska

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA