search
REKLAMA
Analizy filmowe

CONAN BARBARZYŃCA. Mesjasz, filozof i kanibal

Rafał Grynasz

20 grudnia 2016

REKLAMA

Scenariusz “Conana” jest także niezwykłą wędrówką po prozie R. Howarda.

Czytając kolejne opowiadania możemy się natknąć na epizody, które zostały w film “włożone”. Twórcy skryptu stworzyli syntezę opowiadań, włączając najciekawsze ich wątki do zupełnie nowej historii stworzonej na potrzeby filmu (zemsta na Thulsie Doom). Pamiętamy jak nieudolnie podobny zabieg próbowali przeprowadzić twórcy “Wiedźmina”, kiedy to do głównej osi fabuły (zaczerpniętej z komiksu, nie umieszczonej w żadnej książce) włączono skrawki sagi i opowiadań o Geralcie – to sprawdzona technika rodem z “Conana”, niestety zabrakło wykonania, w efekcie czego nic nie trzymało się kupy, a całością dowodziła chaotyczna narracja. Na szczęście Milius i Stone przeprowadzili to z niebywałym kunsztem i wyczuciem.

Film rozpoczyna się od najazdu plemienia Thulsy Dooma na wioskę Conana. Jego rodzice zostają zamordowani a plemię wytrzebione. Conan trafia do niewoli – pracy przy Kole Bólu. Następnie zostaje gladiatorem. To pierwsza i zasadnicza różnica pomiędzy prozą a filmem – przede wszystkim pojawia się tu motyw zemsty, determinujący dalsze poczynania Conana. Wedle prozy Howarda Conan urodził się na polu bitwy, co wróżyło mu życie krwawe i wojownicze. W wieku piętnastu lat Conan wziął udział w swojej pierwszej wielkiej bitwie, i wraz ze swoimi ludźmi złupił twierdzę Vanarium. Rok później został wzięty do niewoli i stał się gladiatorem. Linia konfliktu Conana z Thulsą Doom i jego wyznawcami nie ma więc żadnego związku z opowiadaniami. Jednak na tle rozgrywającego się pojedynku odkrywamy cały szereg odniesień do różnych opowiadań. Oto kilka wątków, które udało mi się wyłapać:

W opowiadaniu “Spotkanie w krypcie” Conan uciekając przed stadem wilków trafia do krypty dawnych wojowników, gdzie znajduje przedłużenie swojej ręki, czyli miecz.

W “Wieży słonia” – Conan pragnie złupić Wieżę Słonia (w filmie wieżę Węża); u jej stóp spotyka złodzieja Taurusa (w filmie złodziejkę Valerie), z którym wyrusza do wnętrza wieży. Ich łupem staje się klejnot Serce Słonia (w filmie oko Węża).
W “Ludziach Czarnego Kręgu” Conan potyka się z kastą Czarnych Wróżbitów, otoczonych kultem Akolitów (zupełnie jak wyznawcy Węży w filmie), najważniejszym wróżbitą jest Władca Imszy (protoplasta Thulsy Doom), zarówno czarnoksiężnik Khemsa jak i Wróżbici posiadają dar mesmeryzmu. Poddana hipnozie Gitara rzuca się w otchłań przepaści (niczym akolitka Thulsy). W finałowej sekwencji jeden ze sprzymierzonych z Conanem Irakzajczyków zostaje zabity strzałą przemieniającą się w węża w ciele ofiary (jak Valerie), reszta pod wpływem mesmeryzmu zostaje poddana dekapitacji (jak matka Conana). Ponadto Władca Imszy ma zdolność przemieniania się w wielkiego węża (jak Thulsa Doom), którego w finale pokonuje Conan (w sposób identyczny jak miało to miejsce z Wężem z Wieży w filmie).

W “Cieniach w Zambouli” grasuje grupa kanibali napadających nocą ludzi (zupełnie jak wyznawcy kultu węża w filmie).

W “Narodzi się wiedźma” Conan zostaje ukrzyżowany przez Konstancjusza na krzyżu (w filmie przez Thulsę na Drzewie Żalu), gdzie również stawia zacięty opór sępom. Następnie przeżywa drugą próbę – wybawcy Conana ścinają krzyż razem z przybitym do niego Barbarzyńcą (oczywiście wylizuje się z tego). Natomiast w filmie Conana ratuje wierny druh Subotai (wcześniej Conan uratował go z rąk Wiedźmy)

Początek filmu ukazuje nam żmudną drogę powstawania miecza – drogę, która stanie się metaforą życiowej drogi Conana. Film jest opowieścią o stali i sile, a stal symbolizuje w tym wypadku także niezłomny charakter bohatera, drogę jego doskonalenia i wolę przetrwania. Ojciec nakazuje mu pokładać swa ufność jedynie w stali – tylko jej może zawierzyć. Młody Conan dobrze zapamięta tę lekcję. Poznajemy go w chwili kiedy na ziemiach Cymmerii prawdopodobnie toczą się krwawe boje o stal – najazd na wioskę niesie za sobą najwyraźniej taki cel. Punktem zwrotnym na Drodze Stali w życiu Conana jest mord na jego matce. Conan poznaje wtedy swojego największego wroga i sposób jego walki – wykorzystujący moc ciała i siłę mentalną. W chwili gdy jego matka umiera, a jej ręka uwalnia się z uścisku ręki Conana, dłoń młodzieńca zostaje pusta. Conan kieruje wzrok nie na matkę, lecz na ową pustą dłoń. Następnie na swojego wroga. Od tej chwili ta dłoń będzie dzierżyć coś innego – od tej chwili beztroskie dzieciństwo zostanie zastąpione chęcią zemsty, ścieżką mordu i gwałtu. W tej symbolicznej scenie Conan zostaje wyrwany z dotychczasowego życia – jego dłonie przeznaczone zostają do dzierżenia stali – spuścizny jego współplemieńców, idei jego boga – nie do odwzajemniania ciepłego uścisku matki.

Kolejnym etapem “kucia ciepłej stali” jest Koło Bólu – wieloletnie hartowania ciała w morderczej niewolniczej pracy. Conan buduje swoją siłę – jego straszliwy los staje się jego sprzymierzeńcem – Koło Bólu – treningiem przybliżającym go do celu. Gdy mamy już “klingę” musimy ją naostrzyć. Będąc gladiatorem Conan poznaje tajniki walki wręcz. Początkowo jest zdezorientowany światem, w wir którego został wrzucony, z czasem jednak nabiera śmiałości stając się mistrzem i bezlitosnym pogromcą. Gdy miecz jest gotowy czas nauczyć się nim posługiwać. Conan poznaje sztukę posługiwania się kataną i taktykę bitewną. Staje się prawdziwym wojownikiem – Orężem, którym jest jego własna Siła. To już nie jest bezmyślny zabójca, ale także technik, strateg i filozof. Ostatecznym krokiem na drodze stali i przypieczętowaniem przeznaczenia Conana jest “spotkanie” w krypcie. Po odzyskaniu dawno utraconej wolności Conan zostaje rzucony wir nowego, nieznanego mu świata – szybko zdaje sobie sprawę, że jest bezbronny wobec wilczych kłów i pazurów, a jedyne co mu pozostaje to ucieczka. W krypcie, w której znajduje schronienie, odnajduje esencję swojego boga Croma, który podobnie jak ojciec, wskazuje mu jego dalszą drogę i przeznaczenie – w symbolicznej scenie oddaje Conanowi miecz (szkielet wielkiego herosa osuwa się i zamienia w pył) – stal, jedyną rzecz, której może zaufać. Dłoń zamyka się na rękojeści, która została jej przeznaczona. To jak podanie ręki samemu Cromowi – dopełnienie rytuału sporządzania “Miecza”. Conan ostygł w zimnie stali – teraz przyszedł czas na zadanie ciosu ostrzem zemsty.

W następnej sekwencji widzimy Conana ubranego w wilcze skóry – miecz dopomoże mu jeszcze wiele razy, tym razem zapewnił mu ciepło i bezpieczeństwo. Odtąd to On będzie polował na tych, którzy dotychczas polowali na niego. Do pierwszego testu Stali dochodzi w chwili, gdy Conan po raz pierwszy spotyka się z Thulsą Doom. Mag prezentuje mu możliwości ciała, skłaniając do samobójstwa kapłankę pogrążoną w hipnozie. “Czym jest stal w porównaniu z władającą nią ręką?” – mówi Thulsa. Stary wojownik porzucił poszukiwania stali i próbę zgłębienia jej sekretów na rzecz siły ciała – magii i hipnozy. Jego dłoń posiada inną moc – złowieszczą, nieufną i podłą. Barbarzyńca nie ulęknie się jej i ponownie zawierzy w stal. Jego dłonie zostaną przybite do drzewa, a dusza zatańczy z demonami na kurhanie – Conan jednak przeżyje, bo jego siła woli i pożądanie zemsty będą silniejsze niż śmierć. Barbarzyńca, który wróci ze świata zmarłych, ponownie, jak wtedy gdy był dzieckiem, spojrzy na swoją pustą otwarta dłoń. Spojrzy na nią z respektem i pewnością, bo wie, że wrócił ze spotkania ze śmiercią tylko w jednym celu, – aby ponownie dzierżyć w niej Stal – Naukę ojca i Wolę Croma – że tylko ona może nadać jego naznaczonemu przemocą życiu sens i cel.

I oto następuję ostateczny test Stali – cel konsekwentnie przemierzanej drogi zemsty. Ciało kontra Stal, mesmeryzm oczu i magiczny gest dłoni kontra Miecz i dzierżące go stalowe ścięgna. Symboliczna scena pojedynku przywodzi na myśl początkową potyczkę Thulsy z matką Conana. Tym jednak razem to miecz zwycięża ciało, magia ulega sile woli, uporowi i nienasyconemu pragnieniu, głowa ulega pod naporem brzęczącej stali. “To co nas nie zniszczy, uczyni nas mocniejszymi”, nietzscheańskie preludium historii zawiera w sobie także filozofię Conana. Dziecka, które w ufności w swoje własne samodoskonalenie i konsekwentne pokonywanie kolejnych przeszkód, stało się nadludzkim wojownikiem, dokonującym wielkich i szlachetnych rzeczy. Niszcząca siła, która stała się pobudką do zemsty stworzyła w efekcie samego Conana – jego siłę, charakter niezłomny niczym stal i wolę życia. W ostatniej rozmowie Conana z Thulsą, mag nazywa barbarzyńcę swoim synem. I tak jest w rzeczywistości – relacje między Thulsą, a Conanem to fascynująca wędrówka w głąb przewodniej myśli filozofii Nietzschego. Stalowy nadczłowiek wyszedł spod młota swojego największego wroga.

Powszechną i krzywdzącą dla Conana opinią jest posądzanie go o głupotę i prostotę cepa.

Z pobieżnie czytanych (czy wertowanych jedynie) kart książek R. Howarda, lub też filmu oglądanego z przymrużeniem oka wysnuć można wniosek, iż Conan został powołany do życia jedynie po to, aby używać swoich wielkich muskułów i siekać mieczem bez opamiętania, a każdą napotkaną niewiastę chyżo zbałamucić. Przy tym oczywiście konkretnie ucztować i zbierać wszelakie profity w postaci drogocennych klejnotów i artefaktów. Już sam przydomek Barbarzyńca, kojarzy się bardziej z negatywnymi cechami charakteru, aniżeli z rodowodem bohatera. Czy Conan jest więc bezlitosnym i bezrefleksyjnym troglodytą nastawionym na totalną destrukcję (vide rodem z gier pokroju Diablo)?

Po wnikliwszej obserwacji samego Conana jak i jego przygód, czy to na kartach powieści, czy w filmie można dojść do wniosku, iż wprost przeciwnie – że mędrzec to i filozof jakich mało w świecie fantasy. Conan wywodzi się z rodu barbarzyńskiego, nie tak cywilizowanego jak niektóre nacje Ery Hyboryjskiej, co może rzutować ujemnie na jego ocenę – gorylowaty ork łupiąco-grabiący. Prawda jest jednak taka, że Conan posiada wiele cech średniowiecznego rycerza, a także mędrca. Przede wszystkim jednak zauważa się w postępowaniu barbarzyńcy pewne podobieństwo do zasad etycznych japońskich samurajów. Bushido czyli “droga życiowa wojownika” to honorowy kodeks samurajów. Już w pierwszych sekwencjach ćwiczeń młodego wojownika znajdujemy nawiązanie do tego etosu – Conan szkoli się pod okiem azjatyckiego mistrza we władaniu kataną (mieczem samurajów). Sam reżyser przyznaje się do prób wplecenia ducha japońskiej szermierki w ruchy i filozofię Conana. Początkowo w scenie kiedy barbarzyńca zostaje uwolniony z koła bólu, przy którym spędził długie lata katorgi, miał mu się pokłonić i podziękować – co miało być nawiązaniem do filozofii Zen. Na każdym kroku Milius stara się subtelnie wmanewrować w losy swojego barbarzyńcy pierwiastek orientalnego ducha.

Przypatrując się poczynaniom bohatera można dojść do wniosku, iż Conan zawsze postępuje wedle szeroko pojmowanych zasad bushido.

Cechuje go dobroć (uratowanie Subotai, a także fakt, iż Conan nigdy nie zabijał dla przyjemności) odwaga (wiadomo – Conan to stop odwagi i mięśni), szlachetność (nigdy, w książce ani filmie, nie “wziął sobie branki”, choć miał po temu wiele okazji, kobiety zawsze oddawały mu się z własnej nieprzymuszonej woli), samodoskonalenie (jego życie to ciągłe samodoskonalenie się w walce i nabywanie mądrości życiowej, czego zwieńczeniem jest finał – Conan zostaje mędrcem i władcą), wierność (do końca jest wierny swoim zasadom, swojemu bogu i ludowi), honor (tak jak obiecywał, po odzyskaniu wolności uratował córkę króla Osrica), , sprawiedliwość (dzieli się łupem z wieży węża, a w rozmowie z Subotai nie neguje wielkości jego boga, mimo racji przeciwko Cromowi). Oczywiście można by wymieniać więcej, faktem jest jednak, że postać Conana jest bardziej zbliżona do japońskiego samuraja, aniżeli do stereotypowego barbarzyńcy. Znamy już stan ducha, poznajmy zatem ciało. Milius kreując swojego bohatera, na różnych etapach jego życia nadaje mu cechy różnych wojowników znanych z historii. Uwidacznia się tu zamiłowanie reżysera do historii i militariów, którego ścieżką podążał przy tworzeniu “Conana”. I tak początkowo widzimy naszego bohatera jako rzymskiego gladiatora toczącego pojedynki na arenie.

W dalszej fazie Conan występuje z kataną jako adept azjatyckich sztuk walk. Conan w rynsztunku reprezentuje wojownika mongolskiego, tatara w kolczej zbroi i szyszaku. Przed chatą czarownicy jest typowym barbarzyńcą z wielkim mieczem, przywdziany w wilcze skóry. W komnacie orgii reprezentuje wręcz komandoski kamuflaż, który kojarzyć się może również ze “znikającymi w cieniu” wojownikami Ninja. Zaś w potyczce w ruinach w rogatym hełmie przywodzi na myśl Celta. Conan staje się więc eklektycznym wojownikiem, czerpiącym z historii wojska i walki to co najlepsze – w domyśle wojownikiem kompletnym i historycznym herosem. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż ciemna strona (poplecznicy Thulsy Doom) to wierne nawiązanie do kultury Wikingów – rogate hełmy, topory, wąsiska… a także początkowa sekwencja najazdu na wieś, która to w najlepszy sposób obrazuje sposób działania dawnych Skandynawów.

Dwie sceny oddają w pewnym sensie domniemane męczeństwo (a może nawet mesjanizm) Conana. Pierwsza to niedola przy studni bólu. Barbarzyńca po raz pierwszy w swoim życiu zostaje wystawiony na ciężką próbę, z której wychodzi pokornie, jest to pierwszy etap w łańcuchu męczarni, które zgotuje mu los i reżyser. Wokół tej jakże pięknej i wymownej sceny, w której dokonano zmyślnego skrótu montażowego, narosło kilka kontrowersji. Przede wszystkim jak to możliwe, że Conan przeżył przy kieracie i wyrósł na sprawnego silnego (i najedzonego) pogromcę, kręcąc się w kółko przez kilkanaście lat.

Ciekawą hipotezę odnajdujemy na świetnej stronie o Conanie www.conan.prv.pl, w jednym z artykułów wysunięte zostaje przypuszczenie, iż Conan uprawiał kanibalizm. Świadczyć ma o tym stopniowe znikanie jego kompanów niedoli (pozostają po nich jedynie zwisające łańcuchy), i systematyczny rozwój Conana, aż do sytuacji, w której umięśniony i spasiony barbarzyńca zostaje sam przy kieracie. No tak, ale po pierwsze rzucałoby to cień na osobę Conana, po drugie nierealnym się wydaje, ażeby mógł przeżyć kilkanaście lat mając do dyspozycji 8 czy 9 kościstych chłystków, którymi pewnie i tak musiałby się dzielić z pozostałymi, ażeby pozostawić ich przy życiu. Druga kontrowersja dotyczy takiej sytuacji, kiedy to nie ma żadnej sensownej hipotezy tłumaczącej tę scenę i w efekcie jest ona (ta scena) nielogiczna i nieudana. Otóż, przede wszystkim, należy zwrócić uwagę na fakt, iż jest to skrót montażowy, w którym pokazane jest to co najważniejsze, a reszta zostaje pominięta. Najważniejsze było ukazanie rozwoju i konsekwentnego dążenia do celu (czego następstwem jest cała dalsza intryga), a owa reszta może być w domyśle naszą odpowiedzią na tę nurtującą kwestię – co jadł Conan. Być może pracowali w dzień, w nocy zaś jedli i spali. Resztę tłumaczyć może także sam fakt występowania studni, czy też młyna z żarnem – najprawdopodobniej chłopcy pracowali przy produkcji jedzenia! Warunki wprost idealne, ażeby wyrosnąć na super herosa i przy okazji nadbudować sobie klatkę a’la Arnold…

Dochodzimy do jakże malowniczej sceny ukrzyżowania.

Najpierw sąd gniewnego tłumu, Thulsa w roli sędziego, Conan poturbowany i zakrwawiony w podartych szatach czeka na orzeknięcie wyroku – wreszcie ukrzyżowanie. Gwoździe zanurzają się w dłoniach i stopach, Conan o nagim torsie rozwieszony na krzyżu, słońce pali mu skroń, bezkresna samotna pustynia. Czy nie przypomina wam to czegoś? Odniesienie do Ewangelii wydaje się być ewidentne, choć zakładając, iż film ten jest mieszanką historyczną, nie jest to znowu takie pewne. Pewne jest natomiast, iż Conan nie godzi się na taki los, zamiast poddać się i męczeńsko umrzeć za sprawę, ostatkiem sił pokonuje sępa – własnymi zębami. Oto cały Conan, nieugięcie dążący do celu, walczący do samego końca, o stalowym charakterze i afirmacyjnej woli życia – uprawia antymesjanizm.

W efekcie Conan staje u progu śmierci i tu (idąc tropem Ewangelii), następuje zmartwychwstanie. Po walce z demonami Conan poddany mistycznym praktykom wywija się z rąk śmierci. To symboliczna scena, w której zemsta (niedokończona zemsta na zabójcach ludu) i miłość (Valeria walcząca z demonami) okazują się silniejsze niż śmierć. Możemy więc powiedzieć o pewnej przewrotności tych scen – Conan umiera na krzyżu, ale na krzyżu tym również walczy, następnie zostaje wskrzeszony, ale nie po to aby zbawiać, ale żeby dalej walczyć i przelewać krew w imię sprawiedliwości. Ergo: Conan jest tylko człowiekiem, oczekującym na zbawienie samego siebie, łącznikiem z Ewangelią może być tu podobna konsekwencja w dążeniu do celu, misja z nieuchronnym finałem. Niemniej scena ta może świadczyć o nadzwyczajności głównego bohatera – to kolejny etap hartowania jego charakteru. Nadludzka wola życia.

Ciekawostką jest, iż w świecie wygenerowanym przez R. E. Howarda praktycznie nie ma brzydkich kobiet.

Wszystkie niewiasty napotkane przez barbarzyńcę na jego drodze to niezwykle atrakcyjne, szczupłe, długonogie, ponętne i godne pożądania nadkobiety. Oczywiście charakteryzują je różne zachowania – jedne są czarujące i wyuzdane, inne zachłanne i szelmowskie, jeszcze inne piastują urząd księżniczki, a jeszcze inne wioskowej wiedźmy – ale łączy je jedno – niepodważalna uroda, wdzięk i urok. Fantazyjność świata Howarda uwidacznia się więc w powołaniu do życia zarówno nadmężczyzn jak i nadkobiet. Nie jest to jednak wykroczenie iście baśniowe – raczej nienaturalna tendencja, ale jakże przyjemna dla wyobraźni czytelnika. Ciekawostką jest również, iż John Milius podąża dokładnie tą samą drogą. Wszystkie bohaterki kobiece występujące w “Conanie” to dziewki przedniej urody i nietuzinkowego wdzięku – co oko cieszy i serce raduje. W tym miejscu mogę jedynie oddać cześć Howardowi, za to że umiał schlebić czytelnikowi, zabierając go do iście rajskiego ogrodu, gdzie archetyp doskonałego mężczyzny co raz spotyka i uwodzi kobiety równie doskonałe w swoim jestestwie… A także Milusowi, który wiernie przepisał to do swojego filmu.

Słów parę o akolitach Thulsy Dooma. Jego sekta to chyba najbardziej zdegenerowana wataha w historii kina. Po pierwsze są stylizowani na hipisów – komuna, kwiaty, i halucynogenne opary. Po drugie: jeden z wyższych akolitów podrywa Conana, co rzutuje podejrzeniem na resztę grupy. Jednak bliżej poznajemy ich w Komnacie Orgii – jedzą zupę z ludzkich rąk, a wolny czas spędzają na orgiastycznych maratonach. Dodajmy do tego rytualne mordy, zwykłe mordy, i mordy w celach spożywczych oraz fetyszyzm animalny. Jaki obraz nam się rysuje? Homoseksualni kanibale – zboczeńcy, seryjni mordercy i do tego hipisi…

Wygląd Thulsy Doom ma swoje uzasadnienie w koncepcji Johna Miliusa. Bohater miał reprezentować pradawną, pierwotną rasę – stąd tak nienaturalny wygląd: ciemna cera, niebieskie oczy, długie proste włosy. Thulsa jest reliktem, reprezentuje tajemniczą, starożytną moc.

Kilka ciekawostek

W scenie w mieście, kiedy Conan i Subotai przechadzają się po spożyciu czarnego lotosu, na drugim planie da się zauważyć jegomościa w podejrzany sposób zachodzącego swoją lamę od tyłu… Nieważne, może po prostu zakładał jej siodło.
Nie wiedzieć czemu, Arnold Schwarzeneger otrzymał za rolę Conana nominację do Złotej Maliny. To czysty absurd, i raczej efekt przyzwyczajenia jury do nominowania Arnolda – jest to bowiem, w moim mniemaniu jedna z jego najlepszych kreacji aktorskich.

Pomalowana w tajemną inkantację twarz Conana ze sceny wskrzeszenia przywodzi na myśl twarz bohatera filmu “Kwaidan”, co jest kolejnym nawiązaniem do sztuki i kultury japońskiej w tym filmie.

W scenie walki Conana z jednym z Gburów Thulsy w ruinach, użyto, jak twierdzi reżyser, prawdziwych mieczy – chwilowa nieostrożność, i w scenie tej mogła popłynąć prawdziwa krew.

W wyciętej scenie z targowiska, gdzie Conan zakupuje jaszczurki na patyku, rolę sprzedawcy tego przysmaku zagrał John Milius. Scena ta została umieszczona w wydaniu specjalnym “Conana”.

Jest także druga wycięta scena (w wydaniu specjalnym), w której wysłannicy Thulsy zabijają króla Osrica. Gdyby została umieszczona w filmie, lojalność i honor Barbarzyńcy zostałyby podkreślone jeszcze bardziej (dochowanie przysięgi nawet po śmierci króla).

REKLAMA