search
REKLAMA
Zestawienie

CHŁOPAKI NA BOK. Filmy, których lepiej nie oglądać ze swoim mężczyzną

Agnieszka Stasiowska

13 października 2018

REKLAMA

Sztuka zrywania (2006)

Sztuka zrywania Peytona Reeda jest mocno nietypową komedią (mało) romantyczną. Zaczyna się kilkoma obrazkami z pożycia (my, dziewczyny, wiemy, jak to jest, kiedy przygotowujemy kolację dla gości i ABSOLUTNIE WSZYSTKO jest na naszej głowie – poza tą jedną, malutką rzeczą, którą załatwić miał on – a i tak spieprzył…), żeby szybko przejść w coś na kształt Wojny państwa Rose, a zakończyć się trzeźwą refleksją na temat. Sam w sobie film jest niezły – para Jennifer Aniston (Brooke) i Vince Vaughn (Gary) swobodnie ciągnie ciekawy scenariusz, a dodatkowego smaczku dodają polskie akcenty (mój mąż do dziś domaga się koszulki z napisem „Polish and proud”), natomiast końcówka, tak daleka od hollywoodzkiego słodziutkiego happy endu, niekoniecznie służy budowaniu więzi. Gary i Brooke bowiem zrywają ze sobą ostatecznie i… są z tego naprawdę zadowoleni. O ile zatem w warstwie fabularnej film należy ocenić wysoko, o tyle w praktyce – no cóż, jeśli chcecie, żeby obie strony zostały po seansie z niebezpiecznymi dla waszego związku myślami „A gdyby…?”, to polecam.

Czekając na miłość (1995)

Czy też mniej znany Księżyc i Valentino, czy Chłopaki na bok (tytuł tego ostatniego jest bardziej niż wymowny), innymi słowy wszystkie typowo babskie filmy o babskich przyjaźniach i kłopotach. Te wszystkie historie, w których on przede wszystkim nie ogarnia, o co chodzi. Większość mężczyzn nie wykazuje absolutnie żadnego zrozumienia dla problemów, z jakimi na co dzień zmagają się kobiety, niektórzy nawet twierdzą, że kobiety stwarzają je sobie same – jak by nie było, nasze mózgi rzeczywiście funkcjonują odmiennie. I o ile dla nas historia kobiecej przyjaźni na wieki, wystawionej na różne próby, ale zawsze wychodzącej z nich zwycięsko, jest krzepiąca (krzepi nie tylko myśl, że taka przyjaźń istnieje, przecież o tym doskonale wiemy, ale i świadomość, że problemy dotykają nie tylko nas), o tyle dla mężczyzn, którzy większość kwestii rozstrzygają w systemie zero-jedynkowym i nierzadko ręcznie, jest zwyczajnie nudna. Jeśli zatem nie chcesz, żeby najbardziej wzruszający moment został zakłócony przez jego nietaktowne chrapanie, zachowaj ten film na wieczór z przyjaciółką.

A może się mylę…? Może jest na sali mężczyzna, który na przykład uwielbia Bollywood i nie wstydzi się do tego przyznać?

Agnieszka Stasiowska

Agnieszka Stasiowska

W filmie szuka różnych wrażeń, dlatego nie zamyka się na żaden gatunek. Uważa, że każdy film ma swojego odbiorcę i kiedy nie przemawia do niej, na pewno trafi w inne, bardziej skłonne ku niemu serce.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA