CANNES 2023: Na które filmy Konkursu Głównego najbardziej czekamy?
Mniejsza o to, że w towarzyszących sekcjach wyświetlany będzie Indiana Jones i artefakt przeznaczenia, Hypnotic Roberta Rodrigueza, Między nami żywiołami Pixara czy Killers of the Flower Moon Martina Scorsese z Leonardo DiCaprio i Robertem De Niro. Festiwal w Cannes to w pierwszej kolejności Konkurs Główny i rywalizacja o prestiżową Złotą Palmę. To ona jest przedmiotem najbardziej zażartych dyskusji i absolutnym centrum całego festiwalu. (Nie)zasłużony zwycięzca i okradziony z nagrody faworyt to miana, o które walczy każdy szanujący się filmowiec. Dzięki nim można zapisać się złotymi głoskami w historii kina. Wypatrujmy więc kolejnych konfrontacji na miarę Parasite vs Portret kobiety w ogniu, Pulp Fiction vs Trzy kolory: czerwony, Życie Adeli vs Wielkie Piękno, Biała wstążka vs Prorok czy ubiegłoroczne W trójkącie vs Blisko. Festiwal w Cannes ciągle pozostaje najważniejszym wydarzeniem filmowego kalendarza.
Poniżej polecam wam listę najbardziej oczekiwanych przeze mnie konkursowych tytułów 76. edycji.
Club Zero – z całej konkursowej stawki zdecydowanie najbardziej nie mogę się doczekać nowego filmu Jessiki Hausner. Austriacka reżyserka 4 lata temu w Konkursie Głównym prezentowała hipnotyzujący Kwiat szczęścia. Kino na pograniczu science fiction i horroru, z doskonale budowanym napięciem, opowiadające o samotności, pożądliwości i braku zaufania. Club Zero zapowiadany jest również jako dreszczowiec a traktować ma o nauczycielce (Mia Wasikowska), która w elitarnej szkole pląta się w toksyczne relacje z grupą kilku uczniów. Spodziewam się mięsistego, niewygodnego thrillera. Zacieram ręce.
Strefa interesów – w tym przypadku również kusi nazwisko reżysera. O Jonathanie Glazerze zrobiło się szczególnie za sprawą Pod skórą z 2013 roku. Tym razem Brytyjczyk bierze się za II wojenną epikę. Strefą interesów ma być obóz w Auschwitz a na główny planie romans między pewnym nazistowskim oficerem i żoną dowódcy obozu. Na pewno dostaniemy formalnie wyrafinowane, nie proste i mocujące się z widzem kino. Do współpracy Glazer zaprosił wielu naszych rodaków. Wśród nich Łukasza Żala, czyli operatora Idy i Zimnej wojny.
Monster – nowa rzecz od Hirokazu Koreedy. Tak naprawdę tyle by wystarczyło. Historia o matce zaniepokojonej dziwnym zachowaniem syna. Pomalutku pleciona intryga, delikatnie zarysowywane konflikty i wyważona zaduma nad mroczniejszą naturą człowieka. Filmy Koreedy to zawsze coś szczególnego, kino rozszczepiające pojedyncze wiązki uczuć, wchodzące w emocjonalny dialog z widzem i testujące naszą wrażliwość.
Asteroid City – za kółkiem Wes Anderson. Na siedzeniach pasażerów (zapnijcie pasy!): Scarlett Johansson, Tom Hanks, Margot Robbie, Willem Dafoe, Tilda Swinton, Bryan Cranston, Jason Schwartzman, Edward Norton, Adrien Brody, Steve Carell, Matt Dillon, Jeff Goldblum, Brakuje tylko Billa Murraya, ale może gdzieś zgarną go na stopie.
Firebrand – XVI-wieczny kostiumowy dramat. Alicia Vikander w roli Catherine Parr, czyli ostatniej żony Henryka VIII, w interpretacji Jude’a Law. Dwa duże nazwiska wystarczają na przynętę. Wyjdzie albo salonowy snuj albo gęsty psychologiczny dramat. Koniecznie będzie trzeba to sprawdzić.
May December – nowy projekt niewątpliwego filmowego stylisty, czyli Todda Haynesa (Daleko od nieba, Carol). May December to oczywiście znowu romans, czyli ukochany gatunek Amerykanina, ale także (lampka ostrzegawcza) kino o kinie. W rolach głównych Natalie Portman i Julianne Moore. Wyjdzie pięknie albo wyjdzie nieznośnie. Dobrze i dobrze.
Kidnapped – Marco Bellocchio (Zdrajca, Pięście w kieszeni), 83-letni mentor włoskiego kina, powraca. W jego najnowszym filmie niezwykle interesujący jest temat. Połowa XIX wieku. Opowieść o porwanym żydowskim chłopcu, który przez nową „rodzinę” zostaje wychowany jako chrześcijanin. W tle polityczna i sądowa batalia, sekrety stolicy Piotrowej i z pewnością refleksja nad wiarą, religijnością i kościelnymi instytucjami. Kino kocha takie historie.