search
REKLAMA
Analizy filmowe

„BRUDNY HARRY” CALLAHAN. Jedyny taki gliniarz

Tomasz Raczkowski

19 lipca 2018

REKLAMA

Zbrodnia i kara

Kadr z filmu Siła magnum

Nie jest jednak tak, że Brudny Harry to postać pozbawiona uczuć i empatii. Już w pierwszym filmie jego relacja z partnerem Chico Gonzalezem odsłania bardziej ludzką stronę Callahana, wysoko ceniącego lojalność i zdolnego do powściągliwej przyjaźni. To właśnie pozytywne uczucia, skrywane pod beznamiętną maską brutala, są tym, co ostatecznie najmocniej odróżnia Callahana od Skorpiona i najsilniej wiąże go ze służbą w policji, a więc jednak społeczeństwu. Pomimo wizerunku niesympatycznego twardziela Harry zaprzyjaźniał się właściwie z każdym partnerem, z którym przyszło mu współpracować, nawet jeśli kosztowało go to pozbycie się uprzedzeń, tak jak w przypadku partnerującej mu w Strażniku prawa Kate Moore. Metodyczność Callahana wykluczała też ostre konflikty z najbliższymi współpracownikami i dlatego – nawet w przypadku niechęci do niedoświadczonej kobiety w tej roli – w żadnym z epizodów ewentualne spięcia między Harrym a jego partnerami nie wykraczały poza werbalne złośliwości, będące zresztą elementem strategii dystansu realizowanej przez Callahana, którego koledzy nader często źle kończyli (w zasadzie tylko Al Quan z Puli śmierci przeżył, pozostając w policji). Pomimo swojego niepokornego indywidualizmu Harry zawsze dostosowywał się do tego, czego od niego oczekiwano i przyjmował w dużej mierze narzucane mu przez przełożonych reguły gry – wszystko to w imię wyższej wartości, czyli ochrony miasta przed złem.

Zapewne właśnie nieco skrywane poczucie lojalności i empatia wobec ofiar sprawiły, że po dramatycznym finale Brudnego Harry’ego, zamiast wymierzać sprawiedliwość na własną rękę, pogrążając się (wedle własnych słów) w spirali niepohamowanego karania, Callahan wrócił jednak do policji i walczył z przestępcami w ramach jej struktur. Od Siły magnum rozpoczął się też proces stopniowego niuansowania czarno-białej wizji świata inspektora, który raz po raz zmuszany był do refleksji na temat granicy między dobrem a złem. W drugim filmie z serii przeciwnikami Harry’ego nie byli już przestępcy, ale działająca w ramach policji organizacja wymierzająca bandytom sprawiedliwość na własną rękę. Wydawać by się mogło, że jest to rozwiązanie odpowiadające przekonaniom Callahana, nieustannie pętanego przez system i cierpiącego, gdy kolejne jego aresztowania były niweczone przez kruczki prawne. Jednak w Sile magnum Brudny Harry po skonfrontowaniu się ze swoim zbiorowym alter ego sprzeciwia się organizacji i określa sam siebie jako niechętnego obrońcę niedoskonałego systemu prawa. Ten gest jest o tyle ważny, że bohater jasno wyznacza granicę, która wcześniej wydawała się dla niego niejasna lub nieistniejąca. Tę postawę kontynuuje w Strażniku prawa, gdzie stoi niezachwianie po stronie systemu sprawiedliwości, równocześnie otwarcie nim gardząc.

Callahan i Kate Moore kadr z filmu Strażnik prawa

Dostrzeżenie niejednoznaczności w rozgraniczeniu między dobrem a złem i pewnej arbitralności podziału na siły prawa i siły chaosu sprawia, że Callahan zdaje się otwarcie kreować swoją osobę jako strażnika obywateli, który z konieczności działa w ramach zmurszałego systemu. Niechęć do własnego obozu szybko zaczęła się łączyć z dostrzeganiem niejednoznaczności również po drugiej stronie barykady. W Strażniku prawa, tropiąc terrorystyczną bojówkę, Harry współpracuje z antysystemową organizacją Big Eda Mustaphy (jednoznacznie nawiązującą do realnych Czarnych Panter), która w ostatecznym rozrachunku okazuje się bardziej pomocna w walce ze złem niż zbiurokratyzowany Departament Policji i prokuratura. Ten wątek zniuansowania postaw przeciwników struktur władzy i dostrzeżenie przez Harry’ego nie tylko pojawiającego się wśród nich dobra, ale i motywów sprzeciwu rozwinięty został najpełniej w późniejszym aż o siedem lat Nagłym zderzeniu.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA