BRIE LARSON. Wojowniczka nie tylko na ekranie
Trudno oczywiście uznać to za prawdziwy sprawdzian aktorskich umiejętności, ale bez wątpienia start w programie o tak dużej oglądalności był mocnym kopniakiem dla ambicji małej Brie. Szybko zaczęła występować w kolejnych telewizyjnych produkcjach – warto tu wspomnieć popularne w Polsce Dotyk anioła i Asy z klasy, gdzie pojawiła się gościnnie, a także pierwszą dużą rolę Brie na małym ekranie w krótkotrwałym sitcomie Jak wychować tatę ze znanym z Pełnej chaty Bobem Sagetem w roli głównej. Jednak mimo kolejnych dość częstych występów przełom wciąż nie nadchodził dla nastoletniej już Brie. W pewnym momencie – po serii przegranych castingów, m.in. do Juno (2007) – Larson zaczęła nawet rozważać porzucenie aktorstwa. W międzyczasie zaliczyła też zupełnie nieudany debiut muzyczny – nagrała płytę pod skrzydłami Tommy’ego Mottoli, który wylansował m.in. Mariah Carey czy Anastacię, ale jej album sprzedał się w liczbie zaledwie kilku tysięcy. Aby utrzymać się na powierzchni i móc w dalszym ciągu szukać swojego wejścia do Hollywood, imała się różnych zajęć – była m.in. DJ-ką w klubie muzycznym:
Ów długo oczekiwany przełom nastąpił, gdy Brie otrzymała angaż do Wszystkich wcieleń Tary, nagradzanego serialu o kobiecie cierpiącej na zaburzenia osobowości. Larson wcieliła się w nastoletnią córkę głównej bohaterki, kreowanej przez Toni Collette, i zebrała bardzo dobre recenzje. Chwilę potem zaczęła grywać małe, choć zauważalne role w cenionych niezależnych produkcjach, takich jak Greenberg (2009) Noaha Baumbacha, Scott Pilgrim kontra świat (2010) Edgara Wrighta czy Cudowne tu i teraz (2013) Jamesa Ponsoldta. W 2013 roku zagrała pierwszą ważną główną rolę i choć Przechowalnia nr 12 Destina Daniela Crettona była niewielką produkcją, to zdobyła sporo nagród (także m.in. nagrodę publiczności na wrocławskim American Film Festival) i była żywym dowodem na to, że Larson ma w sobie potencjał, by udźwignąć ciężar emocjonalnie wymagającej roli. I właśnie dzięki tej kreacji Brie zdobyła angaż do Pokoju Lenny’ego Abrahamsona – pochodzący z Irlandii reżyser obejrzał Przechowalnię nr 12 i zachwycił się dojrzałością młodej aktorki i jej umiejętnością wniknięcia w rolę. I to było dokładnie to, co Larson zrobiła w ramach przygotowań do roli dziewczyny, która przebywała w zamknięciu przez 7 lat. Chcąc wczuć się w emocje młodej kobiety pozbawionej najlepszych lat życia, Brie zamknęła się w domu na miesiąc bez dostępu do telefonu i internetu, dodatkowo przestrzegając minimalistycznej diety – wszystko po to, by lepiej zrozumieć sytuację, w której przez lata znajdowała się jej bohaterka.
Opłaciło się – Larson zachwyciła wszystkich i zgarnęła wszystkie możliwe nagrody w trakcie tzw. awards season. Wydawało się, że jej kariera – podobnie jak miało to miejsce w przypadku Jennifer Lawrence – nabierze galaktycznego tempa i wkrótce Brie stanie się regularną bywalczynią kręgu nominowanych do najważniejszych nagród, ale… coś poszło nie tak. Trudno nawet powiedzieć co – nie jest bowiem tak, że Larson wypadła z hollywoodzkiego kręgu, gdyż, jak sugerują występy w Kongu: Wyspie Czaszki i szeroko dyskutowanej obecnie Kapitan Marvel, jest wręcz przeciwnie. Gdy jednak spojrzy się na jej dorobek od czasu występu w Pokoju, trudno wskazać filmy i role, które okazały się sukcesami. Nie sposób przecież za takowe uznać jej kartonową postać z Konga czy zdecydowanie niewykorzystany występ we Free Fire Bena Wheatleya, a kolejna współpraca z Destinem Danielem Crettonem – choć wstydu na pewno nie przynosi – przeszła zupełnie bez echa. Kto wie, czy na pozycję Larson w Hollywood nie wpływa nieco jej pozaaktorska działalność – wspomniany wcześniej aktywizm i bojowe nastawienie, które, choć często prowadzą do godnych pochwały rezultatów, przez możnych fabryki snów mogą być uznawane za taki rodzaj rozgłosu, który ich filmom nie jest potrzebny.
Dziś trudno przewidzieć, w którą stronę powędruje kariera Brie Larson. Mieszane uczucia, jakie towarzyszą odbiorowi Kapitan Marvel, nie wróżą najlepiej jej karierze w komercyjnych widowiskach, choć już za kilka tygodni zobaczymy ją jako Carol Danvers w kolejnym, jeszcze bardziej wyczekiwanym tytule MCU – Avengers: Endgame. Wśród nadchodzących projektów z udziałem Brie warto wymienić ten, którym skompletuje hattricka we współpracy z Crettonem – Just Mercy może zyskać nieco większy rozgłos dzięki udziałowi Michaela B. Jordana i Jamiego Foxxa, ale czy zagwarantuje Larson powrót na zwycięską ścieżkę? Na razie Kapitan Marvel zalicza kapitalne otwarcie nie tylko w USA, ale także w innych częściach globu, ale ten trend – wobec negatywnych akcji internautów wymierzonych w film na skutek wypowiedzi Brie – może wkrótce osłabnąć. Miejmy nadzieję, że kariera Larson nie będzie kolejną ofiarą bezsensownego hejtu.