BLOOD: THE LAST VAMPIRE (2000)
W bazie Yokota w Japonii nerwowe amerykańskie wojsko jest na krawędzi wojny z Wietnamem. Lecz o wiele większa groźba istnieje wewnątrz ścian ciężko chronionego kompleksu: to demony nocy, czyli wampiry…
Jak już napisałem w krótkim wstępie – akcja toczy się w czasach, gdy Amerykanie przygotowywali się do wojny z Wietnamem (1966 rok), więc jakiś czas temu od lat obecnych. Miejsce akcji to Japonia, a konkretnie amerykańska baza wojskowa Yokota. Część wydarzeń ma miejsce w szkole, która leży na terenie bazy. Aktualnie trwają tam przygotowania do święta Halloween. To tutaj – zdaniem specjalnych agentów – pod ludzką formą ukrywają się ostatnie wampiry. Z początku wydaje się, że jest tylko jeden, ale sprawy szybko ulegają komplikacji.
Agenci do zadania eksterminacji potworów wysyłają zawsze pewną tajemniczą dziewczynę o imieniu Saya. Saya jest Japonką, z początku nie wiadomo, kim właściwie jest i dopiero na końcu wychodzi na jaw prawdziwe oblicze dziewczyny. Główna bohaterka wygląda młodo, jest piękna i bardzo niebezpieczna. De eksterminacji swoich śmiertelnych wrogów używa samurajskiego miecza (podobnie jak inny dość dobrze znany bohater o tej samej profesji, czyli Blade – ale o tym trochę później). Od samego początku jest ponura i spowita mgłą tajemniczości. Jest niezbyt rozmowna – raczej odpycha od siebie całe otoczenie. Saya jest bohaterką wyalienowaną i odizolowaną od otoczenia – można po części stwierdzić, że jest osobą, z którą niektórzy widzowie mogą się w jakiś sposób identyfikować. W filmie dziewczynie pomaga jeden z agentów – David. Saya zaś pomaga pewnej pani doktor, która przypadkowo staje się świadkiem tragicznych wydarzeń w bazie.
To, co z pewnością najbardziej cieszy oko podczas oglądania Blood – The Last Vampire, to przede wszystkim perfekcyjne rysunki. Jakość całego obrazu jest zdumiewająca. Wszystkie postacie, całe otoczenie – doskonałe. Momentami wszystko jest tak realistyczne, że mamy wrażenie oglądania zwykłego filmu. Szczególnie dobrze widać to podczas pierwszych minut, podczas akcji w metrze. Dodatkowo realizmu dodaje fakt, że akcja nie dzieje się w przyszłości i nie mamy tu żadnych futurystycznych budynków, wnętrz czy wymyślnego otoczenia. Cyfrowa animacja jest bardzo dobra, aczkolwiek czasami widać, że ruchy są troszeczkę sztuczne. Ale absolutnie nie psuje to przyjemności oglądania.
Perfekcyjne rysunki, dobra animacja – trudno się dziwić, skoro jest to film twórców genialnego Ghost In The Shell. Mogę śmiało stwierdzić, że jeśli chodzi o jakość rysunków, Blood – The Last Vampire to najlepszy pod tym względem anime jaki widziałem, przewyższający nawet dzieło pana Mamoru Oshii. Ale jeśli chodzi o jakość cyfrowej animacji – pod tym względem nadal niedościgniony i doskonały pozostaje Ghost In The Shell. James Cameron powiedział: “Świat będzie rozważać tę pracę jako standard najwyższej jakości cyfrowej animacji” (zdanie to zresztą jest umieszczone na okładce i plakacie z filmu).
Film jest dość brutalny i krwawy – ale takie sceny w anime przeznaczonych dla dorosłych widzów to już standard i ludzie szybko się do nich przyzwyczajają. Podobnie jest z muzyką – standardem jest doskonała oprawa dźwiękowa do japońskich animowanych produkcji. Kompozytor (Yoshihiro Ike) stworzył oprawę spokojną, złowrogą, która świetnie buduje ponury klimat filmu. Zresztą wszyscy kompozytorzy piszący muzykę do tych produkcji wkładają w to całe serce, żeby film miał jak najbardziej udaną oprawę. W Blood – The Last Vampire najbardziej podobał się szybki, krótki fragment w metrze (gdy gasną światła i Saya zaczyna biec) oraz ten, który słychać podczas końcowych napisów – doskonałe. Doskonały jest także dźwięk – nic mu nie można zarzucić.
Podobne wpisy
Podsumowując – jest to bardzo dobry film, zarówno pod względem wykonania technicznego, jak i pod względem fabuły i akcji. Bardzo lubię filmy o wampirach, szczególnie te, których akcja rozgrywa się w miarę współczesnych (lub obecnych) czasach. Blood – The Last Vampire mocno przypominał mi inny film o tej samej tematyce – Blade – Wieczny łowca. Nieraz widoczne jest uderzające podobieństwo (UWAGA NA SPOJLER!!!) – fakt, że główna bohaterka sama jest wampirem, że toczy walkę ze swoimi pobratymcami oraz to, że do walki używa głównie miecza (KONIEC SPOJLERA!!!). Film ma jedną, dość poważną wadę – jest zdecydowanie za krótki. Całość trwa niewiele ponad 40 minut (z końcowymi napisami – dokładnie 48), co jest zaledwie połową standardowej długości filmu pełnometrażowego. A przy takim wykonaniu i tak dobrym całokształcie chciałoby się dłużej śledzić losy głównej bohaterki i jej tragicznej walki z demonami nocy. No, ale nie narzekajmy i oglądajmy to, co zafundował nam reżyser, Hiroyuki Kitakubo. Polecam.
Tekst z archiwum film.org.pl.