AVENGERS na piwie. Najbardziej ŻYCIOWE SCENY w KINIE KOMIKSOWYM
Superbohaterowie są najciekawsi wtedy, kiedy są ludzcy. Z jednej strony bardzo fajnie pooglądać, jak nadludzie w trykotach spowici w peleryny tłuką tych złych na kwaśne jabłko. Ale z drugiej strony ci sami herosi zyskują jeszcze bardziej, kiedy po ciężkim dniu siadają przy kawie czy piwku i mogą się po prostu, zwyczajnie wygadać. Wyrzucić z głowy problemy, wyluzować. Bo ktoś się zakochał, a ktoś źle śpi, a ktoś inny ma traumę albo mu smutno. Ot, żyćko, takie jak każdego widza. A skoro superbohaterowie, kiedy nie ratują świata, zmagają się z takimi samymi problemami jak nasze, to my też jesteśmy trochę super, bo zmagamy się z życiem tak jak oni.
Hellboy i Abe piją na schodach – Hellboy: Złota armia
Świat z dylogii Guillerma del Toro jest znacznie pogodniejszy i bardziej kolorowy niż ten z komiksowego pierwowzoru Mike’a Mignoli. Jednak i tu i tu pracownicy Biura Badań Paranormalnych i Obrony miewają trudniejsze momenty życiowe. I wcale nie chodzi mi o ratowanie świata, a raczej o ich prywatne rozterki. I właśnie Hellboy: Złota armia dostarcza jednej z najlepszych życiowych scen w kinie komiksowym. Abe Sapien (Doug Jones), hybryda człowieka i ryby oraz kolega z pracy tytułowego Hellboya (Ron Pearlman), zakochuje się. Ponieważ wybranka jego serca jest poza jego zasięgiem – to księżniczka leśnych elfów, a przy okazji siostra głównego antagonisty – niepocieszony Abe na otarcie łez słucha sobie składanki piosenek o miłości. Nakrywa go Hellboy, który z kolei ma napiętą sytuację w swoim związku z Liz (Selma Blair). I następuje rozczulająco życiowy moment: Abe i Hellboy siadają na schodach, popijają piwko z puszek i zaczynają śpiewać I Can’t Smile Without You Barry’ego Manilowa. Fałszują okrutnie, bo ta piosenka dobywa się raczej z ich serc niż z przepon. Piękny bromance, porozumienie dwóch kumpli, którzy wzdychają do swoich ukochanych. Wszystkie potwory tego świata schodzą na dalszy plan.
Thor i Doktor Strange dyskutują – Thor: Ragnarok
Loki (Tom Hiddleston) i Thor (Chris Hemsworth), szukając Odyna, trafiają do siedziby Doktora Strange’a (Benedict Cumberbatch), który chce im pomóc. Ma w tym interes, bo im szybciej odnajdą Odyna, tym szybciej z Ziemi wyniesie się Loki, którego obecność gdziekolwiek sama w sobie jest zagrożeniem dla wszystkich. Scena, w której Strange i Thor dochodzą do porozumienia, aż kipi od wzajemnej szydery. Thor kpi z wyglądu Strange’a, pytając, czy teraz na Ziemi są czarodzieje, a Strange nabija się z tego, że Thor nie ma pojęcia o telefonach i Internecie. Szermierka złośliwościami pomaga im wyczuć się nawzajem, zorientować, z kim każdy z nich ma do czynienia. Najfajniejsze, a przy tym bardzo ludzkie jest to, że oni tak sobie dogryzają, ale ciągle nad złośliwości przedkładają współpracę, choć dopiero się poznali. Thor i Strange są tu trochę jak dwa podwórkowe łobuzy, które grają do tej samej bramki, ale ich współpraca zawsze jest okraszona docinkami.
Iceman wychodzi z szafy – X-Men 2
Kiedy szkoła mutantów Xaviera zostaje zaatakowana, uczniowie rozpraszają się. Bobby Drake (Shawn Ashmore) wraz z kilkoma uciekinierami chronią się u jego rodziny. Sytuacja jest dość napięta, bo nie dość, że Bobby i inni mutanci są ścigani, to jeszcze u niego w domu nikt nie wie, że on też jest mutantem. Rozmowa, w której bohater uświadamia rodziców, odbywa się w niezręcznej atmosferze. Matka Bobby’ego nie potrafi zrozumieć odmienności syna, pyta nawet, czy próbował nie być mutantem, jakby nie rozumiała, że to wynika z jego natury. Nieprzypadkowo rozmowa przypomina coming out nastolatka, który mówi rodzicom, że jest gejem. Podobno sir Ian McKellen, aktor grający Magneto, gej i aktywista na rzecz osób LGBT+ współpracował ze scenarzystami przy pracy nad tą sceną, by nadać jej właśnie taki wydźwięk. Taki zabieg ma dwa plusy. Przede wszystkim zmiana kontekstu sceny pozwala wszystkim, również mniej wrażliwym widzom, wczuć się w niezręczną sytuację Bobby’ego. Chłopak musi wyznać rodzicom, że jest inny od nich i od swojego brata. To mocna scena, bo odzwierciedla wszystkie wstydliwe, delikatne sprawy, o których trzeba rozmawiać, choć nie każdy potrafi.