NAJLEPSZE SOUNDTRACKI 2015, czyli co w muzyce piszczało
Ori and the Blind Forest
Druga i ostatnia na liście ilustracja do gry komputerowej, która swoją grafiką może przypominać odrzucone pomysły z Avatara. Muzycznie to prawdziwa perła, w której łatwo jest się zakochać już od pierwszych taktów. Niesamowicie klimatyczna, pełna magii i serca, na poły eteryczna, a po części mistyczna ścieżka dźwiękowa to kolejne niezwykłe osiągnięcie tej gałęzi przemysłu medialnego, której zwyczajnie nie mogłem pominąć – jest za dobra po prostu.
Outlander
I czas na serial – medium to również nie narzeka na brak ciekawych ilustracji. Ta konkretna być może do najlepszych małoekranowych ścieżek dźwiękowych się nie zalicza, lecz bezustannie kusi swym celtyckim sznytem. Kto lubuje się w irlandzkich klimatach, tutaj straci głowę – i to podwójnie, bo albumy wyszły już dwa. Specyficzna atmosfera, wciągające pieśni Rayi Yarbrough i urzekająca liryka czynią zeń propozycję dobrą na każdą okazję, nie tylko na urodziny dalekiego kuzyna z Dublinu.
Sicario
Tytuł ten wyróżniliśmy w Złotych Krabach za najlepszą muzykę., gdyż jak żadna inna ubiegłoroczna kompozycja wbija się w pamięć, wżera w zmysły. To bezkompromisowa, niebanalna ścieżka, wręcz zwierzęca w swej bezdusznej naturze. Wespół z filmem to siła nie do zatrzymania. Poza nim – mocna rzecz dla cierpliwych koneserów o stalowych nerwach.
https://soundcloud.com/maik-martin-731893358/oscar-nominated-score-sicario-visual-soundtrack-johann-johannsson
Steve Jobs
Przegadany film, a jakże pomysłowo zilustrowany! Muzyka Daniela Pembertona (drugi raz na liście) wykracza daleko poza ciasne kadry i wąskie korytarze, pozwalając ulecieć emocjom, które tym samym potęguje. To prawdziwy popis symfoniczny i jeden z najbardziej zaskakujących i oryginalnych soundtracków sezonu, który zahacza i o operowe arie, i o elektroniczne dysonanse, i o czysty suspens. I wszystko to w żaden sposób się ze sobą nie gryzie. Ot, sztuka.
https://soundcloud.com/201286/daniel-pemberton-the-skylab-plan-steve-jobs
W głowie się nie mieści
Przecież pisałem, że to był dobry rok dla Giacchino. W przeciwieństwie do poprzedniego tytułu, w tym kompozytor sprostał niełatwej animacji Pixara. Ilustracja ta co prawda bez problemu mieści się we łbie, ale ujmuje pięknymi tematami, ich dużą atrakcyjnością i przyjemną atmosferą. Do najlepszych prac kina rysowanego nie ma startu, w annałach się raczej nie zapisze. Lecz na tle ścieżek dźwiękowych ubiegłego roku wypada więcej niż poprawnie i zapewnia przynajmniej tyle samo emocji, ile pojawia się w filmie, co sprawia, że nadaje się do wielokrotnego smakowania.
Wolf Totem (Le Dernier Loup)
Horner otwierał, to i Horner zamyka – tym razem u w iście wilczym towarzystwie Jean-Jacquesa Annauda. Natchniona przez matkę naturę i jej relacje z człowiekiem muzyka to propozycja dla fanów etniki, wciągających, ekspresyjnych melodii oraz włożonego w pracę szczerego serca. Daleka od spektakularności to kompozycja, ale bez problemu zjednuje sobie słuchacza, który na pewno nie raz jeszcze do niej wróci. Solidna porcja filmówki. Na długie zimowe wieczory w sam raz.
Bonus:
Na sam koniec warto także odnotować dwa wznowienia klasyki, które ukazały się nakładem wytwórni La-La Land. Zarówno Braveheart – waleczne serce (20. rocznica premiery), jak i Tańczący z wilkami (25-lecie filmu) jeszcze nigdy nie brzmiały tak czysto i przejrzyście, a rozszerzony materiał i przepiękna szata graficzna, to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów. Polecam.
I tyle – lećcie kupować winyle!
korekta: Kornelia Farynowska