DALEKO OD SZOSY – 40 lat od premiery znakomitego serialu
Autorem artykułu jest Piotr Sobieszczak.
Siedmioodcinkowy serial Daleko od szosy w reżyserii Zbigniewa Chmielewskiego to jeden z najbardziej popularnych polskich seriali. To także wnikliwe studium obyczajowe polskiej młodzieży wiejskiej i miejskiej lat siedemdziesiątych XX wieku. W tym roku mija czterdzieści lat od jego premiery.
Głównym bohaterem filmu jest Leszek Górecki, który dzięki niezwykłej determinacji, pracowitości i chęci przechodzi swoisty awans społeczny. W pierwszym odcinku poznajemy go jako młodego, dorastającego mężczyznę, który wyrusza ze swej rodzinnej wsi (gdzieś w ówczesnym województwie łódzkim) na Śląsk w poszukiwaniu pracy. W tym odcinku większość czasu poświęcono retrospekcji głównego bohatera. Widzimy Leszka jako podlotka, psocącego we wsi, chodzącego na zabawy, palącego papierosy. Mimo że nie garnie się do nauki i często opuszcza zajęcia, jest zaradny i pracowity. Wyplata kosze, co było tradycją w jego rodzinie. Dorabia we wsi, najmuje się do żniw, miesza beton na placach budowy w swojej okolicy. Ale umiał sobie radzić od najmłodszych lat. Już jako dziecko zapragnął mieć rower, a że rodzice nie byli majętni, sam zaczął na niego zbierać pieniądze. Zatrudnił się u szmaciarza – zbierającego złom, szmaty i butelki – jeżdżącego od wsi do wsi, sprzedawał jajka, zbierał każdy grosz i część po części składał wymarzony rower.
Ciężko pracuje, dlatego szanuje pieniądz i umie go zaoszczędzić. Nade wszystko ciągnie go jednak do techniki, a wyplatanie koszy traktuje jako przeżytek. „Dźwigi, koparki, spychacze – to jest coś” – powie w pierwszym odcinku. To interesowało go najbardziej, nowoczesność, której na wsi tak bardzo mu brakowało. Miał fart również w życiu prywatnym. Spotykał się z najbardziej atrakcyjną dziewczyną z sąsiedniej wsi – Bronką, jedynaczką żyjącą wraz z rodzicami na gospodarstwie. To z nią planował spędzić resztę życia. Leszkowi jednak doskwierało, że dorastał tak daleko od miasta, daleko od szosy. I to nie była tylko odległość. Nie potrafił sam wyjaśnić tej swoistej tęsknoty za nowoczesnością. „Musiała matka na jakiegoś kierowcę się obejrzeć, bo mnie do techniki ciągnie” – powie któregoś dnia w złości zdziwionym rodzicom.
Leszek od zawsze marzył o wyrwaniu się ze wsi. Bardzo chciał związać swoje życie zawodowe z branżą transportową. Chciał zostać zawodowym kierowcą, a szczytem marzeń było zrobienie kursu operatora dźwigowego. Zależało mu na dobrym zarobku, to był cel, który jego zdaniem miał go ustawić na resztę życia. Ożenek z Bronka i świadomość dobrej pracy miały być zwieńczeniem tych dążeń i największym sukcesem. To nie podobało się z kolei Bronce. Chciała stabilizacji, wyjścia za mąż, z pewnością również marzyła o dziecku i spędzeniu reszty życia, podobnie jak jej rodzice, na wsi. Denerwowało ją, że Leszek „tak się wszędzie rozgląda” i nie może zagrzać miejsca. Że ciągle mu mało i – jej zdaniem – nie zamierza traktować jej serio. Cały świat Leszka runie, gdy na jego drodze pojawi się Ania, dziewczyna z wielkiego miasta, studentka biologii.
Ale wyrwanie się ze wsi, z domu rodzinnego, nie było też tylko i wyłącznie marzeniem Leszka. Podyktowane było również ogólną tradycją wiejską. Najstarszy brat ożenił się i wyprowadził z domu, gospodarkę miał objąć drugi pod względem starszeństwa – Włodek, natomiast najmłodszy Leszek, chociaż to nie jest dobitnie pokazane w filmie, najprawdopodobniej miał się wyprowadzić do przyszłej żony.
Pierwszą poważną pracę Leszek otrzymuje na Śląsku. Jeszcze jako niewykwalifikowany pracuje ciężko przy budowie szosy i zakładów fabrycznych. Widzimy, jak pracuje fizycznie „przy łopacie”, potem zmienia pracę na lepiej płatną, aż wreszcie zdaje egzamin na prawo jazdy, który otwiera mu drogę do upragnionego zajęcia – kierowcy ciężarówki. Wkrótce przychodzi również oferta kursu operatora dźwigu – szczyt jego marzeń. Śląskie epizody są ciekawie przedstawione, zwłaszcza relacje z kolegami, m.in. ze współlokatorem z hotelu robotniczego Mietkiem, który imponował Leszkowi. Nowego robotnika, wyrwanego ze świata wiejskiego koledzy na budowie traktują w różny sposób. Jedni wykorzystują, inni podpuszczają, np. aby zgłosił się do kadr po dofinansowanie kursu na prawo jazdy. Leszek bez wahania kupuje „pogrzebowy” garnitur i stawia się przed zdziwionym kierownikiem z prośbą o skierowanie go na kurs. Ale szybko się uczy i nie da się już tak drugi raz podejść, stopniowo ugruntowuje również swoją pozycję jako robotnika.
Leszek drobiazgowo „ciuła” grosz do grosza, najpierw na prawo jazdy, potem na ubranie. Zdobył już prawie wszystko, o czym marzył. Początkowo rażą go zwyczaje Mietka i jego hulaszczy tryb życia, ale wkrótce sam rozsmakowuje się w wielkomiejskim życiu. Zaczyna bywać w kawiarni, wreszcie spotyka się z prostytutką, którą zapamięta jedynie od złej strony. Pod koniec odcinka widzimy Leszka, któremu niewątpliwie się powodzi, mieszka w innym hotelu robotniczym i teraz to on imponuje współlokatorowi. Niespodziewane odwiedziny Bronki nieco go otrzeźwiają i wydawać by się mogło, że ta historia mogłaby się już tylko skończyć ślubem.
Pojawienie się Ani w życiu Leszka przewraca jego świat do góry nogami. Ania Popławska przyjeżdża do rodzinnej wsi Leszka na wakacje. Wraz z nią przyjeżdżają znajomi ze studiów: Zośka, Wieśka, Krzysztof i jeszcze jeden kolega, które imienia nie znamy. Wieśka jest koleżanką Leszka, z którym uczyła się w szkole podstawowej. Jej się udało, wyrwała się na studia poza swoją rodzinną miejscowość. Inaczej się ubiera, wysławia. Rozumie jednak wieś, jej mieszkańców i problemy, nie wstydzi się swego pochodzenia, staje w obronie Leszka, gdy jej koleżanki wyśmiewają jego sposób zachowania i prymitywnego podrywu.
Do momentu, kiedy ją spotkał, myślał, że już zdobył wszystko. Chodził z najatrakcyjniejszą dziewczyną, dobrze zarabiał na Śląsku. „Myślałem, że czegoś tymi łapami się dochrapałem” – powie w rozmowie z Anią. Ale spotykając nową kobietę na swojej drodze, zrozumiał, że żył do tej pory w innym świecie, do którego jakby nie pasował i z którego chciał się wyrwać. Reżyser oczywiście nie neguje świata wiejskiego oraz zachowania tamtejszych ludzi, wraz z ich mentalnością. Stosuje jednak trafne porównania obu środowisk i przepaści pomiędzy nimi, nierzadko przedstawiając je w komediowy, ale niezwykle prawdziwy sposób. Leszkowi imponowało zachowanie Ani, spokój, jej kultura bycia, mentalność, bijąca od niej inteligencja. Reżyser umiejętnie prezentuje obrazy, w których porównuje zachowanie Bronki i Ani, a jedną z najciekawszych jest sposób jedzenia czereśni przez obie kobiety.
Ania przyjmuje Leszkowe zaloty początkowo jako ciekawostkę, przy pierwszej okazji wyśmiewa go w rozmowie z koleżankami, wytykając jego zachowanie i obycie. Z czasem wciągają ją interesujące opowiadania Leszka, a miał przecież o czym mówić. Przychodzi też pierwsza randka, dla Leszka jakby ukoronowanie jego starań, ale nie dla Ani, która wkrótce wyjeżdża do swojej rodzinnej Łodzi. Leszek z Anią porozumiewają się listownie, czasami Leszek, gdy przyjeżdżał do Łodzi, dzwonił z budki. Teraz, w dobie wszeobecnego internetu i smartfonów, wydaje się to czystą abstrakcją, ale warto spojrzeć na sposoby komunikacji sprzed czterdziestu lat, zwłaszcza listowne. I ta determinacja, oczekiwanie, nieco dłuższe od obecnego oczekiwania na wiadomość za pośrednictwem internetu czy sms. Ania mimo wszystko postanawia mu szczerze pomóc, początkowo z zainteresowania, potem z miłości.
Leszka od młodzieży miejskiej odróżnia dosłownie wszystko. Sposób ubierania, wysławiania, zachowywania, mentalność.
To wszystko reżyser szczegółowo podkreśla na każdym kroku. Widz uświadamia sobie wielką rozbieżność świata wiejskiego i miejskiego. Ale reżyser ma również świadomość, że przemawia do przedstawicieli obu środowisk przedstawionych w filmie. Wie, jak ich przedstawić. Wielka zasługa tutaj i scenarzysty, i scenografa. Poza rewelacyjnie prowadzonym pierwszym planem ważny jest drugi, niezwykle przemyślany. Postacie są autentyczne, niemal żywcem wyjęte z prawdziwego życia. Film powstawał przecież w okresie, o którym opowiadał. Ciekawie wygląda również rok rolniczy na wsi. Nie są to co prawda Chłopi Reymonta, ale i tutaj wnikliwy widz dostrzeże, co robiono na wsi od stycznia do grudnia. Widzimy, jak wyglądała praca w gospodarstwie, podpatrujemy zabawy dziecięce i młodzieżowe (zawody sportowe, tradycje świąteczne, zabawy w remizie), możemy dostrzec wyposażenie sklepu wiejskiego (najpewniej GS), w którym można było kupić praktyczne wszystko: od garnków po motorower. Sklepy tego rodzaju skupowały też żywność (co Leszek wykorzystał podczas zbierania pieniędzy na rower).
Bardzo ciekawe są dialogi, autentyczna gwara wiejska i nowomowa miejska lat siedemdziesiątych, zainteresowania młodzieży miejskiej i wiejskiej (inne trendy muzyczne w wiejskiej remizie, a inne w klubie studenckim). Leszek, gdy pierwszy raz jedzie na zaproszenie Ani do Łodzi (na zawody pływackie jej koleżanki Zośki), po raz pierwszy widzi przepaść między jego środowiskiem a środowiskiem miejskim. Najbardziej to widać w mieszkaniu Zośki, gdzie Leszek również jest zaproszony. Każdy o czymś dyskutuje, jedna para analizuje głośno książkę Franza Kafki. Ania z kolei jakby zapomina o Leszku i ze swoim kolegą dyskutuje o muzyce jazzowej i festiwalu w Newport. Wszystko to jest dla Leszka abstrakcją, gubi się w tym. Wychodzi zdenerwowany z mieszkania, wsiada na motor i odjeżdża bez pożegnania do swojej wsi.
Tam później powie koledze: „w konia mnie zrobili”, mając na myśli fakt, że WKU miał go wziąć do wojska wcześniej, ale pobór zaczął się opóźniać, przez co plany Leszka, związane z pracą m.in. na Śląsku i z wymarzonym kursem operator dźwigowego, wzięły w łeb. Ale słowa, że został wrobiony, widz może też odnieść do jego znajomości z Anią. Myślał, że jej tak szybko zaimponuje, jak kiedyś Bronce, że z Anią będzie łatwiej, a w nowe środowisko miejskie wejdzie łatwo i bez bólu, zapominając o tym, skąd naprawdę pochodził i z jakim bagażem doświadczeń. Myślał, że w środowisku miejskim tak łatwo się zaadaptuje, jak w środowisku robotniczym na Śląsku, gdzie zdobył pozycję wśród kolegów.
Niezwykle ciekawe są odcinki 4–7, gdy Leszek postanawia ożenić się z Anią, próbuje dostać się od razu do drugiej klasy technikum, ciężko pracuje w zajezdni autobusowej (jako kierowca i jako mechanik w warsztatach). Widoczna jest tutaj jego determinacja, chęć nadrobienia straconego kiedyś czasu i dalszej nauki oraz rozwoju intelektualnego (widzimy to m.in. w jego rozmowie z dyrektorem Departamentu Ministerstwa Oświaty i Wychowania w Warszawie). Przez ten cały okres bohater przechodzi przemianę intelektualną. Waży swoje słowa, wypowiada się inaczej niż kiedyś. Z chłoporobotnika do absolwenta szkoły średniej i kandydata do politechniki. Była to niewątpliwa zasługa Ani, która tak naprawdę odsłoniła przed nim nowy świat, kulturę, zaprowadziła go do muzeów i teatrów, pokazała innych ludzi. Leszek zaczął czytać prasę ogólnokrajową, m.in. „Politykę”, potrafił dyskutować o opublikowanych tam artykułach.
W serialu są silnie podkreślone osobowości kobiece. Panuje matriarchalizm.
W rodzinie Leszka, co widzimy zwłaszcza w pierwszych odcinkach, domem zarządza jego matka. To jej przynosi pieniądze ze swojej dorywczej pracy w polu, na budowie. Matka mu rozdziela: na dom, na buty, żeby sobie kupił, i na inne drobne rzeczy. Ojciec jest na drugim planie, ale jak trzeba, idzie na wywiadówkę Leszka i po powrocie do domu to on wymierza sprawiedliwość, okładając syna pasem. Surowsza jest jednak zdecydowanie matka, która nie waha się nawet w obecności gości wytargać Leszka za uszy za to, ze wyjadał cukierki z choinki. Ale podobnie jest w rodzinie Ani. Małżeństwo jej rodziców nie jest idealne. Prym wiedzie matka – dentystka, która poza pracą w przychodni prowadzi w domu swój prywatny gabinet. Sama próbuje znaleźć Ani towarzystwo, rozgląda się za jej przyszłym narzeczonym, celując w Krzysztofa, kolegę Ani ze studiów, jako idealnego kandydata. Nie do pomyślenia jej przyjdzie później myśleć, że Ania zwiąże się z jakimś chłopakiem ze wsi, którego jedynym wykształceniem będzie siedem lat szkoły podstawowej. Mama Ani praktycznie nie odzywa się do swojego męża. Nie czeka na niego, gdy siadają przy stole do posiłku. Z filmu nie dowiadujemy się przyczyn ich konfliktu, ale widać, że święta spędzają oddzielnie. Podczas jednego z wspólnych posiłków obecna była również koleżanka Ani – Wieśka. Gdy zapytała, dlaczego oni tacy są, Ania w ciekawy sposób scharakteryzowała stosunki pomiędzy jej rodzicami. Rodzice bez wątpienia kochają swoją jedynaczkę, ale nowego narzeczonego Ani – Leszka – zaakceptuje i szczerze polubi tylko jej ojciec.
To Ania jako pierwsza dokładnie pozna charakter Leszka, prześwietli go na wylot. Nie tylko przejrzy jego tanie zaloty, ale i dostrzeże coś, co jej szczególnie zaimponowało – jego poświęcenie dla innych oraz determinację w dążeniu do celu, to, czego – jak powie mu później – „nigdy nie miała za dużo”. Wydaje się, że od momentu, gdy Ania poznała Leszka, lepiej zaczęła rozumieć życie wiejskie i związane z tym niedogodności, problem awansu społecznego. Widziała, jak Leszek próbował się wyrwać z tego środowiska, by stać się kimś innym (na razie operatorem dźwigu). Podczas żywej dyskusji w domu Ani tylko jej ojciec doceni Leszka, chcącego jak najszybciej wyrównać braki w swojej edukacji i osiągnąć zamierzony cel. Warto przytoczyć tutaj słynne słowa Ani, która broni jego osoby przed niechętną postawą swojej matki, do której mówi, że „on sięga na palcach po to, co u nas leży na podłodze”. To jednej z najbardziej trafnych analiz nie tylko Ani, ale i w całym filmie.
Wbrew pozorom intencją reżysera nie jest namawianie do tego, aby wszyscy masowo wyrywali się ze wsi i przenosili się do miast, co zresztą w latach siedemdziesiątych było bardzo częstym zjawiskiem w Polsce. Ale mocną stroną filmu jest przedstawienie szerokiej mozaiki grup społecznych z ich mentalnością, sposobem ubierania, mieszkania, życia, wysławiania się i wyrażania swoich emocji. Wystarczy wymienić bogato przedstawioną branżę komunikacyjną (Śląsk, Zgierz, Pabianice, Łódź). Wszystkich tych atutów ze świecą szukać we współczesnych polskich serialach telewizyjnych. Z pewnością długo nie powstanie taki film, jak Chmielewskiego, który z detalami i realizmem odda rzeczywistość, w której powstawał.
Historia Leszka jest niezwykle wciągająca, miejscami śmiejemy się z jego potknięć, słownictwa, ale bohater wszystko nadrabia swoją determinacją.
Uparcie dąży do celu, przy wsparciu Ani zaczyna kontynuować naukę, aby od razu zdać do drugiej klasy technikum. Sam zbiera pieniądze na korepetycje, i to w jaki sposób. Świetna scena dotycząca chociażby jabłek, które za bezcen wykupił od Malikowej ze swojej wsi, a na targu sprzedał z nawiązką. Pomagał przy kopaniu ziemniaków, wynajmując się wraz z koniem i kopaczką. Miał wiele sprytu i pomysłów na szybkie zarobienie pieniędzy, co znał jeszcze z dzieciństwa. Teraz to doświadczenie niezwykle mu się przydało. Umiał się targować i wytrwale negocjować. Miewa też kłopoty, zatrzymuje go milicja w Warszawie, mozolnie dąży do wyedukowania się, mama Ani oraz przyjaciele dziewczyny traktują go niechętnie i oschle. Ale on wkupuje się w ich łaski, gdy na balu sylwestrowym uciera nosa Krzysztofowi, wypowiadając słynne zdanie o „sztuce i kulturze”, które zasłyszał kiedyś w pociągu. Co najbardziej interesujące, Leszek przez całą opowiadaną historię uczy się, nie tylko na własnych błędach, ale próbuje czegoś nowego i dla niego do tej pory obcego.
Zatrzymajmy się jeszcze przy dialogach, które są kwintesencją tego filmu, umiejętnie dobrane dla różnych grup społecznych przedstawianych w filmie, z charakterystyczną gwarą, naleciałościami, ówcześnie panującym stylem mówienia, dla dzieci, młodzieży, średniolatków i ludzi starszych. Role są drobiazgowo rozpisane, nawet te epizodyczne, w których zatrudniono znanych aktorów, o których nieco później. Nie da się tutaj wszystkiego opisać, przedstawić licznych przykładów umiejętnego poprowadzenia postaci przez reżysera i licznych, niemal klasycznych już dialogów. Można je podzielić zasadniczo na trzy grupy. Dialogi rozgrywające się we wsi, w środowisku robotniczym (głównie Śląsk, częściowo Łódź) i inteligenckim (Łódź).
Tego miejskiego życia (odcinki 3–7) Leszek uczy się powoli, najpierw na stancji pod Łodzią, potem jako kierowca komunikacji miejskiej. Zbiera nowy bagaż doświadczeń (o epizodzie Śląskim zapomina), zaczyna mówić inaczej, tak jak Ania i jej środowisko. Nawet sam w pewnym momencie poucza swoją matkę, mówiąc do niej: „Nie mówi się ino”. „Ino jak” – pyta matka. – „Ino tylko, yyy tylko TYLKO” – odpowiada jej zdenerwowany Leszek. Nade wszystko uczy się też mentalności, że nie tylko pieniądz jest ważny – do czego on od początku dążył – ale wykształcenie i wiedza. Kłóci się nawet o to przy świątecznym stole ze swoją rodziną, gdy jego najstarszy brat pyta o wynagrodzenie Ani na uczelni, dziwiąc się, że tak mało zarabia, podając przykład o wiele lepiej opłacanego czeladnika. Leszek zdenerwowany odpowiada mu, że z takim nastawieniem swoje zajęcie będzie wykonywał do końca życia („jak szyłeś kapoty, tak dalej będziesz szył”). Wie doskonale, że gdyby nie Ania, byłby w tym samym miejscu, co brat.
W filmie dostrzegamy ówczesną „wielkość” Polski gierkowskiej. Widać to na przykładzie nowo budowanych zakładów na Śląsku. Film od tej strony jest dość piękną laurką dla władzy, choć nie nachalną i nie atakującą widza na każdym kroku propagandą tamtej epoki. Dlatego też w filmie nie ma praktycznie ani słowa o ludziach partii i sloganach partyjnych (no może poza wyjątkiem kandydatury Leszka do rady zakładowej w odcinku 7). To oczywiście jedyny minus filmu, ale w tamtejszym okresie przedstawienie tego aspektu w innym niż tylko pozytywnym świetle byłoby bardzo utrudnione.
Serial nie byłby tak dobry, gdyby nie znakomita obsada aktorska.
Na wyróżnienie zasługują rewelacyjny Krzysztof Stroiński w roli Leszka, Sławomira Łozińska (Bronka), Irena Szewczyk (Ania), Antoni Jurasz (ojciec Leszka), Irena Hrehorowicz (matka Leszka) oraz rodzice Ani – Barbara Horowianka i Jan Machulski. Ale pamiętne z tego serialu są również mocno zarysowane role drugoplanowe i epizodyczne: Jan Himilsbach (w roli szmaciarza), Zdzisław Maklakiewicz (świetna rola sprzedawcy w sklepie), Gustaw Lutkiewicz (z pamiętną nuconą piosenką „daj mi nogę, daj mi nogę”), Janusz Paluszkiewicz (jako majster Kozera), Barbara Nowakowska (jako Sobiesiowa), Joachim Lamża (świetna rola Mietka), Ferdynad Matysik (ojciec Bronki), Wirgiliusz Gryń (kierownik w MPK), Halina Buyno-Łoza (babcia Kwiatkowska), Marian Glinka (egzaminator w MPK), Zofia Czerwińska (jako żona kolejarza, u której Leszek przez jakiś czas mieszkał), Edmund Fetting (dyrektor Departamentu Ministerstwa Oświaty i Wychowania w Warszawie), Witold Pyrkosz (który kupił motocykl od Leszka). I można by tak wymieniać i wymieniać, gdyż na planie zgromadziło się wielu bardzo znanych aktorów.
https://www.youtube.com/watch?v=WZ2gh83RPSA
Od pewnego czasu, obserwując emisje w telewizji, można dostrzec, że ocenzurowano częściowo pierwszy i trzeci odcinek. Stało się to powodem wielu protestów na licznych forach internetowych. Pierwszy wycięty fragment dotyczy sceny zabawy w namiocie podpitego Leszka i żony właściciela sadu. W niektórych wersjach DVD tego serialu z nieznanych przyczyn ten fragment usunięto. Kolejna to scena seksu (o ile można to tak nazwać, bo nic naprawdę nie widać) między Leszkiem a Bronką w lesie nad jeziorem w dniu odpustu.
*
I na koniec kilka ciekawostek. Podobnym filmem, nakręconym dwa lata wcześniej był Pójdziesz ponad sadem, w reżyserii Waldemara Podgórskiego – również z główną rolą Krzysztofa Stroińskiego. Film poruszał także problem awansu społecznego mieszkańców wsi. Piotr Piotrowicz w ciekawym artykule Coraz dalej od szosy napisał, że pierwowzorem Leszka była autentyczna postać, cała historia zmagań głównego bohatera wiejskim i miejskim życiem jest zaś prawdziwa.
W 1973 roku Zbigniew Chmielewski nakręcił niespełna godzinny film Profesor na drodze, który opowiadał perypetie uczniów szkoły wieczorowej dla dorosłych, dokładnie – Technikum Samochodowego w Łodzi. W tej samej szkole reżyser ulokuje trzy lata później zmagania szkolne Leszka Góreckiego. Ale to nie koniec powiązań, bo Chmielewski w Profesorze na drodze w rolach nauczycieli obsadził: Leonarda Pietraszaka (rysunek techniczny), Henryka Staszewskiego (matematyka) i Józefa Nalberczaka jako polonistę. Uważny widz dostrzeże, że reżyser powierzył im dokładnie takie same role w serialu Daleko od szosy.
korekta: Kornelia Farynowska