search
REKLAMA
Analizy filmowe

CONAN BARBARZYŃCA. Mesjasz, filozof i kanibal

Rafał Grynasz

20 grudnia 2016

REKLAMA

Pierwszą wersję scenariusza “Conana” napisał nie kto inny, jak Oliver Stone. Jego koncept był niezwykle rozbudowany i początkowo zakładał aż 12-częściową serię przygód Cymeryjczyka. Kolejne części miały się ukazywać co kilka lat, czyli tak, jak miało to miejsce w przypadku Jamesa Bonda. Jeszcze bardziej porażają założenia dotyczące tak rozbudowanego scenariusza, a także rozmach, z jakim Stone podszedł do tego projektu. Całość oparta miała być na założeniach budowy Piekła w “Boskiej komedii’ Dantego i jego dziewięciu kręgów.

12-częściowa historia rozgrywać się miała na ziemi i w piekle (pozostałością po tym zamierzeniu jest niewątpliwie duszna i groteskowa Komnata Orgii, która przywodzi na myśl jeden z lejów piekielnych Dantego) w erze i scenerii post-apokaliptycznej! Poszczególne wątki oparte były na opowiadaniach R. E. Howarda, oraz komiksach “Conan” Roya Thomasa. Dla celów projektu Stone stworzył również pokaźne bestiarium monstrów występujących w filmie (były to przede wszystkim mutanty – mroczne krzyżówki ludzi i zwierząt, czego ślady pozostały jeszcze w kanibalistycznych scenach z Komnaty Orgii). Rozmach i środki produkcji towarzyszące projektowi miały być ogromne – świat Conana według Stone’a miał być przesycony magią, potworami oraz licznymi spektakularnymi bitwami. Niestety fantastyczna wizja nie sprostała rzeczywistym możliwościom ówczesnej kinematografii, a także budżetu – zaangażowanie w 12-częsciowy cykl musiało być przedsięwzięciem wielce ryzykownym, a przez to odpychającym producentów.

Scenariusz jednak zakupiono, a projekt przyjęto i poddano obróbce. Wśród kandydatów do reżyserowania wymieniano Alana Parkera, a także Ridleya Scotta. W efekcie wybrano Johna Miliusa, mającego wówczas na swoim koncie diabelnie dobre dialogi do “Czasu apokalipsy” oraz “Brudnego Harry’ego”. Milius, na podstawie potężnego skryptu Stone’a, napisał własną wersję scenariusza. Warto dodać, że podobnie jak w przypadku pierwszej wersji, film kończyć się miał spektakularna bitwą – na pojedynek zmieniono to dopiero w późniejszej fazie projektu. Milius miał swoja własną wizję serii – Trylogię Stali. Pierwsza część (otwarta kompozycja filmu świadczy o tym, że “Barbarzyńca” jest pierwszą częścią trylogii) poświęcona była Stali i Mieczowi i “Sile” z nich płynącej, druga część opowiadać miała o “Odpowiedzialności”, czyli o tym jak stali używać, część trzecia to “Lojalność” – konsekwencje dzierżenia Stali. Niestety równie ambitny zamysł co w pierwszym przypadku nie wytrzymał próby czasu.

Powstała tylko część pierwsza – “Stal”, gdyż “Conan Niszczyciel” nie jest dzieckiem pierwotnej koncepcji. Główną zmianą w stosunku do pomysłów Stone’a, jaką wprowadził Milius – zapalony historyk i militarysta, było ograniczenie magii i świata “fantasy” na rzecz licznych odwołań do historii i mitologii dawnych ludów – reżyser stworzył świat bardziej wiarygodny, oparty w dużej mierze na kulturze Wikingów (początkowy najazd “rogatych” wojowników), Greków (symbolika węża), czy też Japończyków (filozofia walki). Co za tym idzie zminimalizował również pochód monstrów, a także masowych na nich rzezi.

Magia w świecie stworzonym przez Miliusa jest rzeczą naturalną, jednak drugoplanową, która nie dominuje nad cywilizacją człowieczą.

Film jest wiarygodny w chęci przedstawiania zamierzchłej historii dzięki mnogości odniesień (miasta, stroje, sposoby walki), a także śmiertelności samego Conana (to heros ale przede wszystkim człowiek z krwi i kości, który równie dobrze mógłby być wojownikiem rodem z historycznego filmu). Milius dokonał więc przejścia od fantastyki heroicznej do tak zwanej low fantasy (o małym stężeniu fantasy w fantasy, na rzecz historii), serwując przy tym z umiarem Magię najwyższych lotów. Ważną rolę w filmie odgrywa także (za sprawą Miliusa) religia politeistyczna i mit – bogowie są źródłem siły, obiektem wstawiennictwa, a także panami życia i śmierci.

Nawiązanie do low fantasy nie jest bezpodstawne, gdyż cały świat Conana wg R. Howarda opiera się po części na mitologii greckiej – fabuła opowiadań rozgrywa się w krainie Hiperborei ok. 12 tys. lat p.n.e., natomiast rasy występujące w Erze Hyboryjskiej (m.in. lud Cymmeryjczyków) to potomkowie legendarnych Atlantów oraz Piktów (znanych choćby z legend arturiańskich).

W głównych rolach Milius obsadził aktorów nie najwyższych lotów i mało doświadczonych (wyjątkiem był świetny James Earl Jones) – tancerkę Sandhal Bergman i windsurfingowca Gerry’ego Lopeza. Założeniem reżysera było wysunięcie na pierwszy plan ruchu i fizyczności aktorów – miał być to film ruchu, ciała, walki – wirtuozeria aktorska nie była tu najważniejsza.

Milius dobrał ludzi do swoich wyobrażeń poszczególnych postaci: Arnold – potężny, muskularny barbarzyńca, Bergman – Walkiria o boskim ciele (fakt) i ujmującym, wręcz akrobatycznym wdzięku ruchu, Lopez – zwinny, mały mongolski wojownik. A więc obraz miał czarować pięknem i artyzmem walki, cielesnością i drapieżnością bohaterów. Dlatego też dialogi zostały zredukowane (choć i tak są wyśmienite). Wydaje się, że główna rolę narracyjną powierzono natomiast muzyce Basila Poledourisa, która będąc wszechobecną i niezwykle malowniczą – staje się faktycznym językiem i słowem fabuły. Można więc śmiało stwierdzić, iż Milius dążył do stworzenia roztańczonej i frenetycznej gry ciał i kunsztu ciosów, galerii pojedynków odurzających obfitością krwi i dostojnością wszechobecnej muzyki. Ale “Conan” to także, tak znamienita gatunkowi fantasy, wielka przygoda…

“Conan” reprezentuje gatunek fantastyki heroicznej, gdzie osią fabuły jest wędrówka głównego bohatera w celu wypełniania kolejnych zadań (questów), które to przybliżają go do celu nadrzędnego i motywującego go do działania. Liniową strukturę filmu można uznać za wzorcową dla tego gatunku: Quest nadrzędny – zemsta – skompletowanie drużyny – 1. quest zdobycia Oka Węża – naprowadzający na trop Antagonisty – 2. quest uratowania córki króla Osrica – prowadzący do pierwszej konfrontacji z Antagonistą – 3. pokonanie popleczników Antagonisty – prowadząca do finałowego pojedynku i dokonania zemsty.

Ciekawym zabiegiem jest stopniowe kompletowanie drużyny, która uzupełnia się nawzajem tworząc jedno ciało – wojownika kompletnego. Barbarzyńca reprezentuje siłę i walkę wręcz, Walkiria zręczność i zwinność złodzieja, Wojownik umiejętności walki z dystansu, Mag jest łącznikiem z siłami boskimi, a także jasnowidzem i reprezentantem innych sił mentalnych. Jak pisałem wcześniej, dokonuje się jednak, po części za sprawą Howarda (prekursora), a po części Miliusa, przemianowanie w gatunek low. Dlatego też nie uświadczymy w filmie ani potworów (wyjątkiem jest wielki wąż) ani mutantów, ani osobliwych ras, ani rzucania zaklęć. Magia w dużej mierze zostaje zastąpiona boską interwencją i mesmeryzmem. Za to z ekranu tętni duch zamierzchłych cywilizacji i barbaryzmu.

REKLAMA