search
REKLAMA
Archiwum

ŁOWCA ANDROIDÓW. Alternatywne zakończenia

Rafał Donica

27 stycznia 2018

REKLAMA

Przez wiele wersji scenariusza przewinęło się mnóstwo planowanych zakończeń, w znakomitej większości bardzo różnych w swojej wymowie od finalnej wersji. A jej zakończeniem było wyjście Deckarda i Rachael z mieszkania, zamknięcie drzwi i lot nad zielonymi plenerami, będącymi zupełnym przeciwieństwem ponurego, dusznego i mrocznego klimatu, w jakim utrzymana była cała opowieść.

Był to jednak typowy, hollywoodzki happy end, wymuszony przez producentów. Takie “cukierkowe” rozwiązanie fabuły nie podobało się jednak Scottowi, a zapewne i bardziej wymagającej widowni, czego rezultatem była opisywana wersja reżyserska (której zakończenie było planowane już w pierwszej wersji scenariusza) i położenie nacisku na scenę odnalezienia jednorożca zrobionego z papieru, połączoną z brakiem sekwencji lotu nad sielankowo wyglądającymi krajobrazami.

W tej wersji zabrakło też wyjaśnienia, że Rachael jest modelem nowej generacji i nie ma blokady czasu życia. Paradoksalnie, zakończenie z pierwszej wersji scenariusza doczekało się wcielenia w życie dopiero po latach, właśnie w wersji reżyserskiej, o wymowie niejednoznacznej (zakończenie otwarte) i zdecydowanie ciekawszej od producenckiej wersji filmu; wszak widza, po wyjściu z kina po obejrzeniu wersji reżyserskiej (tzw. director’s cut) dręczyła myśl; “Co się stało po zamknięciu drzwi? Czy Rachael wkrótce umrze?” i przede wszystkim “Kim naprawdę jest Deckard?”. Poza wspomnianymi zakończeniami (obydwa doczekały się ekranowego życia) planowano jeszcze kilka innych, które możemy sobie tylko wyobrazić; Deckard po samobójstwie Rachael idzie na pustynię, ale widok napotkanego żółwia odwodzi go od zamiaru odebrania sobie życia – widoczne nawiązanie do przesłuchania Leona w firmie Tyrella, gdzie reakcja na pytanie o “leżącego na gorącym piasku żółwia” stanowiła o człowieczeństwie przesłuchiwanego. To zakończenie miało być uwieńczone odjazdem kamery, aż do ukazania Deckarda jako maleńkiego punktu na Ziemi – samotność człowieka we wszechświecie? Tę wersję charakteryzuje mnogość interpretacji i duża odwaga autora scenariusza, który postawił na niebanalne zamknięcie historii Deckarda, zręcznie drażniące wyobraźnię widza. W kolejnej wersji Deckard po zabraniu Rachael za miasto i pokazaniu jej prawdziwego śniegu, zabija ją i wraca do miasta, prawdopodobnie w celu kontynuowania swojej pracy na stanowisku profesjonalnego Łowcy.

Ta wersja wydaje się jednak najmniej ciekawa, przede wszystkim z braku powodu, który tłumaczyłby taki obrót sprawy – Deckard zabija kobietę, którą (zdaje się) pokochał? Czemu, co nim kierowało? Może autor scenariusza chciał postawić na zaskoczenie widza; jednak przez taki zabieg, Deckard stałby się zdecydowanie negatywnym bohaterem opowieści, a trzeba przyznać, że do najbielszych charakterów w historii kina Rick Deckard i tak nie należy. Kolejną wersją zakończenia, która nie miała szansy ujrzeć światła dziennego był pomysł, aby Deckard zabił Rachael i Gaffa. Następnie miał oczekiwać na przybycie policji, ładując broń w ostatnich ujęciach filmu. Takie rozwiązanie również pobudzałoby wyobraźnię, szczególnie jednak u miłośników ekranowej “rozwałki” – czyli w grę wchodziłyby wszelakie domysły i domniemania, jak mogłaby wyglądać zbrojna konfrontacja Deckarda z patrolem policji. Poza oficjalnie istniejącymi alternatywnymi wersjami scenariusza, istnieje jeszcze swoistego rodzaju legenda, jakoby Ridley Scott nakręcił materiał, w którym obrazuje ostatni monolog Roya Batty’ego – co miało nigdy nie trafić do żadnej wersji filmu. Jeżeli coś takiego faktycznie istnieje, to dobrze, że nie ilustrowało słów Replikanta, bo mogłoby to zabić magię i finezję tej pięknej sceny, która oszczędna w obrazie, pozostawia pole do popisu dla wyobraźni widza. Czasem więc nie należy poprawiać i zmieniać rzeczy idealnych (a taką jest zakończenie wersji reżyserskiej Blade Runnera) a także nie wizualizować poetyckich słów, jakie wypowiadał Roy Batty w ostatnich chwilach życia. Niech więc legenda o nakręconym przez Scotta materiale pozostanie jedynie legendą, a finałowa, jakże prosta w realizacja scena z Deckardem i Battym pozostanie “białą różą wyrastającą na kupie śmieci”, czyli czystym pięknem.

Tekst z archiwum film.org.pl.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA