Struktura zła w DETEKTYWIE, czyli Rust Cohle i jego filozofia śmierci

UWAGA! TEKST NAJEŻONY SPOJLERAMI!
Jeśli nie oglądałeś serialu, to odpuść czytanie teraz, obejrzyj najpierw tę niezwykłą produkcję HBO. Jeśli oglądałeś, to poniższy tekst jest analizą najważniejszych tajemnic „Detektywa”.
Autorem artykułu jest Adrian Jaworek.
Z „Detektywem” zderzam się po raz kolejny. Za pierwszym razem, po trzech odcinkach, postanowiłem przyjrzeć się filozofii jednego z głównych bohaterów, czyli Rusta Cohla (tutaj artykuł). Okazało się, że w bardzo specyficzny sposób podchodzi do poznawanej przez siebie rzeczywistości. Tym razem chciałbym się skoncentrować na wybranym problemie przedstawionym w świecie przedstawionym serialu i – przy okazji – rozbudować opis filozofii Cohla.
Dla mnie „Detektyw” porusza problem zła, próbuje odpowiedzieć czym ono właściwie jest, skąd się bierze, jak się rozwija, kogo potrzebuje, aby dokonywać spustoszenia w naszym świecie. Samo pojęcie zła można badać z kilku perspektyw – moralnej, filozoficznej i religijnej. Właśnie na tych trzech warstwach zbudowany jest „Detektyw”. Główni bohaterowie, czyli Rust Cohle oraz Marty Hart, próbują odpowiednio opisać swoje doświadczenia poruszając się właśnie po tych płaszczyznach. Należy zaznaczyć, że na początku robi to świadomie wyłącznie Rust Cohle, a Marty Hart potrzebuje czasu, aby rozwinąć swoją epistemologię.
Już sam świat przedstawiony serialu wskazuje na to, że odbiorca będzie miał do czynienia z rzeczywistością będąca na pograniczu. Rust Cohle, w trakcie odczuwania psychosfery miejsca, stwierdza, że przypomina mu ono zatarte wspomnienie miasta. Stwierdzenie to jest bardzo interesujące, ponieważ podnosi ono problem pamięci, która nie zawsze oddaje prawdę, ale jest wypadkową zdarzeń i przeżyć. Świat przedstawiony, w momencie rozpoczęcia śledztwa, a tym samym w chwili wejścia do niego obu bohaterów, jest niepełny, wymaga dopełnienia. Zadaniem detektywów będzie odtworzenie jego konturów, a następnie wypełnienie tej formy konkretną treścią. Dopiero wtedy, gdy rzeczywistość zostanie poskładania ze wspomnień różnych postaci oraz przeszłości odtworzonej przez działalność obu bohaterów, świat ten stanie się o wiele bardziej wyrazisty. Przestanie być zatartym wspomnieniem, czyli czymś co zostało usunięte celowo lub w wyniku upływającego czasu, a stanie się miejscem posiadającym określone znaczenie i czas, bo ten aspekt również ulega zmianie. Jest on kołem, linią, a może spiralą? To Rust Cohle próbuje opowiedzieć na to pytanie i sposób postrzegania czasu ulega modyfikacjom związanymi z rozwojem śledztwa i kolejnymi informacjami dotyczącymi tajemniczego kultu. Jednak, aby ta przemiana nastąpiła, musi pojawić się pewien czynnik dynamizujący świat – właśnie nim jest zło, ale nie to będące w ukryciu, ale to ujawniane.
W trakcie rozwoju fabuły dochodzi do interesujących przemian charakterów obu postaci. W poprzednim tekście napisałem, że Martin Hart jest wyłącznie cieniem Rusta Cohla i nie warto poświecić mu uwagi. Zakończenie serialu zmusiło mnie do zmiany zdania. Martin Hart staje się uzupełnieniem Cohla: nie jego przeciwwagą, ale dopełnieniem. Po prostu obu detektywów zmienia bezpośrednia konfrontacja ze złem, które jest całkowicie obdarte z banalności. To skomplikowana struktura, której nie można zamknąć w jednym przymiotniku.
Negatywny pierwiastek
Przede wszystkim zło jest w każdym z nas. Stanowi negatywność, która jest udziałem każdej osobowości. Tutaj pojawia się pewien problem. Rust Cohle uważa, że posiadamy wyłącznie iluzję świadomości zbudowaną na osądzaniu, a więc wartościowaniu, świata. Najprostszą opozycją pozwalająca nam ocenić swoje działanie jest dobro-zło. Wprowadzenie pojęcia iluzji tylko pozornie podważa ten podział. Według Rusta Cohla życie ludzkie to suma popędów, człowiek jest zaprogramowany do wykonywania takich, a nie innych czynności i osądza świat zawsze według siebie. W takim razie każdy z nas dysponuje pewną strukturą pozwalającą mu na wartościowanie działania innych, nawet jeżeli sama osobowość jest tylko iluzją. Autorzy, budując takie postrzeganie świata przez jednego z bohaterów, nie wpadli w pułapkę paradoksu, wykorzystując bardzo sprytny zabieg. Umieścili oni Rusta Cohla na granicy różnych światów.
Jego skomplikowana przeszłość wyraźnie wskazuje na to, że jest ciągle pomiędzy. To zawieszanie jest wynikiem wielu trudnych przeżyć, których doświadczył główny bohater. Na dodatek nieustannie ociera się on o śmierć. Należy zadać pytanie: czy jest ona złem? Okazuje się, że nie, ponieważ śmierć sama w sobie jest amoralna. To element wskazujący na granicę ludzkiego życia i dopiero kontekst jej osiągnięcia pozwala na nadanie konkretnej wartości. W serialu staje się ona formą sprawiedliwości. Dotyka ona DeWalla oraz Reggiego Leduox, a wymierza ją Martin Hart. Występuje on tutaj w roli kata i zastępuje sąd, co we współczesnym cywilizowanym świecie jest nie do pomyślenia. Nawet najgorszego zbrodniarza musi najpierw spotkać proces, w trakcie którego dojdzie do publicznego ogłoszenia winy i skazania człowieka na odpowiednią karę. Martin poszedł na skróty, ominął biurokrację i pozbawił życia obu przestępców. Z punktu widzenia społeczeństwa jego postępowanie było złe, ale dla niego było ono całkowicie uzasadnione okropnością, popełnionych przez DeWalla oraz Reggiego, czynów.
Śmierć przybiera także inne formy, jest także sposobem na wyzwolenie się z iluzji świadomości. Pozwala spojrzeć z zewnątrz na swoje życie i pozbyć się jego ciężaru. Cohle mówi o tym, że ofiary morderstw w ostatnich chwilach odpuszczały; rozumiały to, że wraz ze śmiercią kończy się ich cierpienie i się jej poddawały. Śmierć to wolność, opuszczenie świata, w którym człowiekiem rządzą popędy. Tutaj ponownie pojawia się dwoistość postrzegania śmierci. Dla ofiary i dla jej rodziny jest złem, ponieważ odbiera im człowieka, ale Cohle widzi w niej wyzwolenie, a więc coś dobrego.
Śmierć, podobnie jak zło, może zdynamizować ludzkie postępowanie. Tak dzieje się w przypadku Cohla oraz Harta. W przypadku pierwszego utrata dziecko sprawia, że rozpada się jego małżeństwo, a on sam zaczyna niszczyć swoje życie. Gdy uzależnia się od narkotyków i zaczyna pracować jako policyjny ćpun trafia na granicę rzeczywistości. Zaczyna z niej wracać w chwili, w której staje się świadkiem śmierci dziecka. Hart również w podobnych okolicznościach postanawia odejść z policji i zacząć pracować jako prywatny detektyw. Jak widać śmierć też może zmienić kierunek życia danego człowieka. Jednak znów pojawia się problem z jej jednoznaczną oceną. Można nadać jej wartość dopiero po pewnym czasie, w tym przypadku do właściwego zaszufladkowania potrzebna jest odpowiednia perspektywa. Nie da się ukryć, że gdyby nie śmierć ukochanej córki Cohla, nigdy nie poznałby on Harta, ani nie odegrał tak ważnej roli w śledztwie.
https://www.youtube.com/watch?v=bcebUfAkwX0
Dla Rusta istotne jest także to, że w dalszym ciągu pozostaje na granicy. Odbierany jest jako pewny swoich postanowień człowiek, ale może być postrzegany również jako potencjalny zabójca. Z uwagi na to, że łamie różnego rodzaju zasady rządzące porządkiem społecznym i nie traktuje poważnie jakiejkolwiek hierarchii traktowany jest jako niebezpieczny szaleniec, którego nie warto słuchać. Poza tym ma wizje wywołane przez uszkodzenia w mózgu, których nabawił się, gdy był uzależniony od narkotyków. Te obrazy podkreślają jego odrębność, ale nie wyjątkowość. Potrafi funkcjonować – mniej lub bardziej sprawnie – tylko dzięki wysoko rozwiniętym umiejętnością autoanalizy. Jest niezwykle świadomy siebie, a także otaczających go osób. Pozwala mu to na bycie bardzo dobrym śledczym, ponieważ potrafi skutecznie prześwietlać podejrzanych. Widzi więcej dzięki temu, że ma do tego odpowiedni dystans. Postać będą na granicy społeczeństwa staje się wyrzutkiem i zaczyna inaczej funkcjonować. Poza dystansem do ludzi może pozwolić sobie na niekonwencjonalne sposoby działania. I Rust Cohle realizuje właśnie takie model. Wykracza poza swoje uprawnienia, po odejściu z policji dalej kontynuuje śledztwo, odpowiednio manipuluje ludźmi oraz potrafi skutecznie budować różnego rodzaju historie ukrywające wydarzenia (np. po tym jak Martin Hart wymierzył sprawiedliwość przestępcom). Ale przez to, że wchodzi w rolę wyrzutka nie nawiązuje zbyt wielu trwałych kontaktów społecznych i sam jest postrzegany negatywnie. Zaczyna być traktowany jako szaleniec, który niepotrzebnie zaczyna rozgrzebywać stare sprawy. Nikt mu nie wierzy – taka jest cena za przebywanie na pograniczu.
Rust Cohle działa na przekór wszystkim trudnościom. Nie koncentruje swojej uwagi na tym, który pierwiastek przeważa w danym człowieku. Sam staje się realizacją własnej odpowiedzi, ponieważ może być postrzegany jako zły człowiek chroniący świat przez jeszcze gorszymi osobnikami. Dla niego o wiele ważniejsze jest dotarcie do prawdy i i opisanie motywacji kierujących daną jednostką. W „Detektywie” zostaje zaprezentowany bardzo spójny świat, który nabiera konkretnej formy wraz z rozwojem fabuły. Z zatartego wspomnieniami staje się rzeczywistością, w której ludzie zmagają się w własnymi iluzjami i problemami. Na dodatek wszystko oceniają i właśnie z tego wartościowania zaczyna rodzić się zło.
Pułapki moralności
Postacią, która żyje i – całkiem sprawnie – funkcjonuje w społeczeństwie jest Martin Hart. W przeciwieństwie do Cohla nie jest on wyrzutkiem, ale osobą całkowicie zanurzoną w danym świecie społecznokulturowym. Zna normy społeczne i żyje według nich – tak przynajmniej mu się wydaje. W tej postaci również pojawia się pewne pęknięcie, podkreślające to, że każdy z nas nosi w sobie pewien negatywny element. Martin Hart wpada w pułapkę moralności i dopiero ponowne spotkanie z Rustem Cohlem pozwala mu się z niej wyzwolić.
Pierwszą cechą, która silnie wpływa na poczynania Harta, jest to, że swoimi działaniami realizuje ekstremalnie patriarchalną wizję świata. Kobieta jest dla niego własnością. Odzwierciedla się to w jego relacjach z żoną, która powinna go zawsze wspierać i przymykać oczy na wszelkie jego błędy. Po pracy Hart chce odpocząć, a nie wysłuchiwać tyrad na temat rodzinnych problemów, dlatego daleko mu do postaci, która popiera związek partnerski oparty na równym podziale obowiązków. Dla Harta świat jest oparty na solidnych wartościach, czyli na rodzinie oraz hierarchii. Jednak jest to wyłącznie wzór idealny, całkowicie odbiegający od, realizowanego przez niego, wzoru rzeczywistego. Bo w kontaktach z ludźmi okazuje się, że Martin Hart bardzo często łamie wyznawanie przez siebie wartości, sprowadzając cierpienie na własną rodzinę.
https://www.youtube.com/watch?v=CCxp2ULubfs
Podstawowym problemem są jego kochanki. Z moralnego punktu widzenia są złem, ponieważ oddalają mężczyznę od rodziny. Martin Hart myśli zupełnie inaczej. Dla niego stanowią one moment, w którym rozładowuje on emocje. Nie przynosi ich do domu, ale zostawia u obcej kobiety, dlatego żona powinna mu być wdzięczna za to, że w rodzinie panuje spokój. Każda jego kochanka jest wyłącznie sublimacją popędów związanych z kryzysem, który przeżywa Hart. Dochodzi u niego do moralnego rozdwojenia, ponieważ nie widzi nic złego w swoich czynach, natomiast ocenia wszystkich wokoło. Dla własnej żony, ale później także dla pierwszej kochanki staje się złym człowiekiem. W obu przypadkach jego działania prowadzą do cierpienia, ponieważ zdradza żonę i nie szanuje własnej kochanki. Obie kobiety zawsze były dla niego wyłącznie przedmiotami, dla których miał odpowiednie zastosowania. Dlatego tak bardzo się wścieka, gdy to one zaczynają kontrolować sytuacje. Wtedy on zaczyna postrzegać je jako te złe, ponieważ niszczą jego rzeczywistość, którą on sam postrzega jako tę, która funkcjonuje w porządku społecznym. Martin Hart nie zauważa tego, że sam wykracza poza ustalone normy, staje się moralnym przestępcą. Uwidacznia się to w dwóch momentach.
Po raz pierwszy, gdy wraz z Cohlem trafiają na ranczo prostytutek. Wtedy jednej z nich, Beth, daje pieniądze, aby znalazła sobie inne zajęcie i miejsce do mieszkania. Potem, gdy spotyka ją ponownie, a ona ma inna pracę, Beth staje się jego kochanką. Tym samym Martin Hart upodla ją, traktuje ją jak zwykłą prostytutkę. Najpierw dawał jej pieniądze, aby zmieniła swoje życie, a potem sam działa na nią w sposób negatywny. Nie zmusza jej do nierządu, ale oboje mają wybór i żadne z nich nie musi tak postępować. Po stronie Harta leżało zachowanie zasad moralnych, ponieważ reprezentuje on władzę oraz – jak sam uważa – postępuje według ustalonego porządku społecznego. Jednak postanawia wykorzystać wdzięczność młodej dziewczyny i ponownie zdradzić.
Po raz drugi udowadnia słabość swojego kręgosłupa moralnego, gdy jego żona oddaje się Rustowi. Jest wściekły, ponieważ okazuje się, że jego własność również potrafi działać i odnosić zamierzony skutek. W ten sposób żona Harta chciała mu pokazać, w jaki sposób on sam ją traktuje. Wykorzystała Rusta, aby udowodnić mu, że nie postępuje w sposób dobry, że jego czyny powodowały w niej wściekłość i cierpienie. Zagubiony Hart wyładowuje swoje emocji na swoim partnerze, nie dostrzega żadnej winy w sobie. Dopiero z biegiem czasu zauważa, że nie postępował jak porządny mąż, tylko jak niedorosły dzieciak, ale najpierw musi stracić rodzinę i ponownie spotkać Cohla. Wcześniej nie był w stanie tego zrozumieć.
W serialu moralność przypomina pułapkę, w którą łatwo wpaść, ale trudno się z niej wydostać. Niezależnie od tego, czy fundamentem dla niej będzie filozofia, religia czy wewnętrzne odczucia jednostki, zawsze okazuje się, że człowiek może być podwójnie moralny. Prezentować inne poglądy na zewnątrz, a działać poza pozytywnymi normami społecznymi. Hartowi wydawało się, że chroni go jego prywatność, szeryfa miała chronić hierarchia, a wierzących religia. W momencie, gdy ich czyny zostają ujawnione okazuje się, że wcale nie są dobrymi ludźmi, wprost przeciwnie ich działaniom można nadać negatywne znaczenie. Moralność nie jest tarczą chroniącą przed złem, ale miecz obusieczny.
Zło rytualne
Najsilniej zaakcentowane zostaje zło związane z określonym rytuałem. Od morderstwa mającego takie tło zaczyna się serial, potem okazuje się, że czczenie diabła i tajemniczy kult voodoo są dość popularne w okolicach Luizjany. Zło ma tutaj bardzo specyficzny wymiar, nie tylko jest związane z obecnością sił nieczystych, ale także ze sposobem, w jaki traktowane są ofiary. Przede wszystkim wymaga ono powtarzalności z uwzględnieniem określonych elementów. W tym przypadku będzie to: symbol spirali oraz wszechobecne pułapki na demony. To otoczenie symbolami sprawia, że miejsce, w którym detektywi znajdują ofiarę, nabiera szczególnego znaczenia. Przechodzi ze sfery profanum do sacrum. Zostaje uświęcone przez śmierć, która – według praktykujących kult – jest formą błogosławieństwa. Bardzo ważne jest to, że wszelkie działania wyznawców, wewnątrz wiary, nie są złe. Mają one uzasadnienie właśnie w postaci rytuału. Dopiero wejście kogoś z zewnątrz, osoby niewierzącej, ujawnia jak bardzo przerażające były to zbrodnie (gwałcenie dzieci, brutalne morderstwa). Pojawia się pytanie: czy te wszystkie działania służyły wyłącznie chorej przyjemności, czy osoby biorące w nich udział faktycznie wierzyły, że w tej sposób czczą określone bóstwo?
Jednoznaczna odpowiedź nie jest tutaj możliwa. W przypadku Tuttle’a możemy mówić raczej o fascynacji krzywdzeniem dziećmi, a więc praktyką potępianą przez amerykańskie społeczeństwo. Sam Tuttle prowadzi katolicką instytucję, w takim razie jego pociąg do wiary jest dość silny, a biorąc udział w praktykach kultu daje on upust także swoim nieludzkim potrzebom. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku takich postaci jak DeWall, Ledoux oraz Childress. Wszystkie te osoby brały aktywny udział w kulcie, ale także wierzyły w swoje działania. Uważali, że wszystkie ich czyny zbliżają ich do wyższej istoty. Takiego podejścia nie podzielał ani Hart ani Cohle. Dla nich byli to mordercy, czyli osoby reprezentujące sobą zło.
Symbole wykorzystywane przez kultystów mają przypisane określone funkcje, ale żadna z nich nie jest negatywna. Zadaniem pułapek jest ochrona miejsca świętego przed demonami. Jednak jeden z nich wdarł się do środka. Tym demonem był Rust Cohle. W taki sposób mówi o nim DeWall, gdy Rust spotyka się z nim w barze. Pułapki nie spełniły swojego zadania, ponieważ przepuściły kogoś, kto był na danym terenie niepożądany. Co ciekawe DeWallowi oraz Ledoux nie pomogły nawet bardziej tradycje rozwiązania, tak jak na przykład miny. Interesujący jest także ich znak, czyli spirala. W Słowniku symboli jest ona definiowana w następujący sposób:
Schematyczna forma ewolucji wszechświata. Forma klasyczna symbolizująca wzrost, powiązana ze złotą liczbą, zrodzona zaś przez obrotowy ruch Ziemi […]. Spirala może występować w trzech głównych formach: rosnącej (jak mgławica), zwijającej się (wir) lub znieruchomiałem (muszla ślimaka). W postaci pierwszej jest symbolem aktywnym i solarnym, w dwu pozostałych – negatywnym i lunarnym.
Spirala, którą widzimy w serialu, przybiera formę wiru. Odwołuje się więc do znaczeń negatywnych i degradujących rzeczywistości. Wykorzystanie tego symbolu wskazuje na to, że kult ten jest silnie przekonany o swojej sile sprawczej, która koncentruje się na ludziach. Do ich przemiany zachodzi w trakcie rytuału, dlatego miejsce uświęcenia musi zostać otoczone pułapkami. Ofiary kultu zostają odpowiednio upozowane i oznaczone. To je odróżnia, nadaje im wyjątkowości i podnosi do rangi znaku (tak jak mówi o nich Childress). Kult ten jest przerażający, a jego przedstawiciel, wytropiony i zabity przez detektywów, wierzy w to, że wszystko zostało już wcześniej zaplanowane i teraz się wypełnia. Podkreśla to wyznawana przez kultystów koncepcja czasu jako koła. Wszystko wydarza się wielokrotnie, a my odgrywamy tylko określone role. To pozwala im wyeliminować wszelkie negatywne oceny swoich działań. Nie mogą być źli, skoro i tak idą już po wcześniej wydeptanych ścieżkach. Sytuacja wygląda inaczej, gdy przeniesiemy ich czyny do świata, którym rządzi czas linearny lub spiralny. W pierwszym przypadku każde działanie ma swój wyraźny koniec i początek, więc może zostać ocenione. Natomiast czas spiralny, jest tylko pozornie podobny do kolistego. Początek wypada zawsze w tym samym miejscu, ale na innym poziomie. Dostępna jest możliwość wartościowania zachodzących zmian, poprzez odniesienie ich do innej warstwy.
W serialu pojawiają się także odniesienia do amerykańskiej kultury literackiej. Mam tutaj na myśli Króla w Żółci oraz Carcosę. Oba te elementy trudno mi interpretować, ponieważ specjalizuje się polskiej kulturze literackiej i zdaję sobie sprawę z tego, że wielu znaczeń nie dostrzegam. Dlatego też pomijam Króla w Żółci i skoncentruję się wyłącznie na Carcosie, ale tej przedstawionej w serialu. Opiszę wyłącznie te sensy, które dostrzegłem i postaram się włączyć je w całość opowieści.
Miejsce to poznajemy w ostatnim odcinku „Detektywa”. Przypomina labirynt, a w jego – tak przynajmniej podejrzewam – centrum znajduje się bardzo charakterystyczny ołtarz. Właśnie w jego okolicy dochodzi do bezpośredniej konfrontacji bohaterów z Childressem. Przestrzeń ta jest otwarta, widać niebo, a wcześniej bohaterowie poruszali się po podziemnych tunelach. Oznacza to wyjście w kierunku światła, Carcosa jest miejscem, które jest dla czegoś początkiem. Dopiero stąd siła ta może rozlać się po świecie. Na dodatek Rust Cohle doświadcza tam interesującej wizji. To co widzi można interpretować jako tunel lub jako rozbudowaną spiralę. Carcosa pośredniczy w wymianie energii, ma dostęp do jej innych zasobów, ale załamuje także czas. Jednak nie jest on kolisty, a spiralny. Staje się miejscem, do które się wraca po nowy początek. Od niej rozpoczyna się nową podróż oraz zdobywanie odmiennych doświadczeń.
Zło, które przemienia
„Detektyw” to opowieść o przemianie dwóch bohaterów – Rusta Cohla oraz Maty’ego Harta. Dochodzi do niej pod wpływem konfrontacji ze złem, szczególnie z jego formą rytualną. Rust Cohle odnajduje prawdziwego przyjaciela oraz zdobywa kolejną szansę na dobre życie. Czas dla niego stał się spiralą. Do tej pory cały czas się po niej staczał – dopiero morderstwo Dory Lang oraz zakończenie śledztwa dotyczącego tajemniczego kultu doprowadziło do tego, że mógł wejść wyżej. Hart dostrzegł to, że utracił rodzinę. Konfrontacja ze złem pozwoliła mu ją odzyskać. On też otrzymał nowe życie.
Rust Cohle doświadcza w Carcosie obecności innej istoty, mówi, że odczuwał wszechogarniającą miłość, ciepło, które wywalało, a umierając odchodził do miejsca, w którym czekała na niego jego zmarła córka. Jednak wrócił, chociaż odpuścił i zgodził się na przyjście śmierci. Doszło w nim do przemiany i dzięki temu, zobaczył, że wziął udział w odwiecznej walce dobra ze złem. On jako Kapłan Prawdy, człowiek odkrywający najważniejsze tajemnice wszechświata odegrał w niej bardzo ważną rolę. Podobnie jak jego oszukujący siebie i innych przyjaciel – Martin Hart.
Ale ta historia pokazała im kim mogą się stać, jaki drzemie w nich potencjał i jak silnie zakorzenione jest w świecie zło.