search
REKLAMA
Seriale TV

ALL OF US ARE DEAD. Miłość, zombie i rozczarowania

„All Of Us Are Dead” to kolejny przykład ekspansji koreańskich seriali na Netfliksie.

Marcin Kempisty

8 lutego 2022

All of us are dead
REKLAMA

Netflix zapowiedział na rok 2022 wiele produkcji pochodzących z Korei Południowej, czemu nie ma się co dziwić. Pochodząca z tego kraju popkultura z odnosi sukcesy na światowych rynkach. K-popowi muzycy podbijają świat muzyczny, reżyser Joon-ho Bong zdobył Złotą Palmę na festiwalu filmowym w Cannes oraz Oscara za film Parasite, zaś seriale pokroju Hellbound, a zwłaszcza Squid Game, były jednymi z najczęściej komentowanych produkcji w internecie. Nie jestem jednak przekonany, czy All Of Us Are Dead dołączy do tego zwycięskiego peletonu.

Filmy i seriale związane z inwazją zombie od lat cieszą się dużą popularnością. Dość powiedzieć, że w ostatnich latach po ten gatunek sięgali Brad Pitt w World War Z, Koreańczycy w dwusezonowym Netfliksowym serialu Kingdom, Jim Jarmusch w Truposze nie umierają, a przez wiele lat stacja AMC wyciskała pieniądze z The Walking Dead. Twórcy najnowszego All Of Us Are Dead idą po ścieżkach wydeptanych przez powyższe tytuły i nie zdradzają nawet chęci jakiegokolwiek zredefiniowania opowieści o żywych trupach poszukujących kolejnych ludzi do tego, by wgryźć się w ich szyje. Brak nowatorskich zapędów nie musi być oczywiście wadą, o ile sama historia jest zajmująca. 

All of us are dead

Tak jednak nie jest w przypadku koreańskiej produkcji. Dwanaście godzinnych odcinków dłuży się niemiłosiernie, mimo że wszystkie fabularne klocki są pozornie ustawione na właściwych miejscach. All Of Us Are Dead to serial o epidemii zombie opowiedziany z perspektywy młodych licealistów, którzy przed kataklizmem wiedli normalne życia. Jedni byli szkolnymi prymusami i marzyli o dostaniu się na prestiżowy uniwersytet, inni byli skoncentrowani na miłostkach, niektórzy zaś byli bandytami poszukującymi kolejnej okazji do zwady. I nagle wszystko się skończyło – wystarczył jeden szalony naukowiec pragnący pomóc synowi poradzić sobie z napadającymi go chłystkami, żeby w prywatnym laboratorium powstał śmiercionośny wirus. 

All Of Us Are Dead to zatem połączenie zombie apokalipsy z teen dramą oraz publicystycznym komentarzem dotyczącym pandemii koronawirusa. Twórcy nie za bardzo wnikają w kwestie polityczne, niemniej raz za razem podrzucają pewne wątki dotyczące dylematów związanych z tym, jak traktować osoby zakażone oraz jak ograniczać rozprzestrzenianie się zarazy. Co do teen dramy, oczywiście na plan pierwszy wysuwają się miłosne rozterki bohaterów. Czasami miłość triumfuje, czasami jest nieodwzajemniona, ale za każdym razem, jak to bywa w nastoletnim wieku, uczucia są na tyle silne, że podług nich podejmuje się czasami irracjonalne decyzje. 

All of us are dead

Kwestie związane z rozterkami młodzieży przedstawione są w mało zaskakujący, acz naturalny sposób. Innymi słowy, z oblicz postaci płynie prawda na temat tego, co mówią. Dobry casting sprawił, że młodzi ludzie rzeczywiście wyglądają tak, jak gdyby wszelkie kłopoty związane z wiekiem dojrzewania właśnie przeżywali na własnej skórze. Problem jednak w tym, że scenarzystom zależy także na przedstawieniu zombie apokalipsy, a nie tylko kolejnej szkolnej dramy. All Of Us Are Dead nie sprawdza się na tym polu, ponieważ jest piekielnie monotonne. Wprawdzie potwory są znakomicie ucharakteryzowane, dopracowano także dźwiękową stronę widowiska, więc odgłosy wgryzania się zębów w ludzkie mięso robią wrażenie, tak samo zresztą jak charczenie zombie, ale cóż z tego, skoro zbyt często ukazywane są ucieczki bohaterów przed zagrożeniem. Każdy odcinek serialu w znacznym stopniu składa się z bieganiny po budynku szkolnym, co w pewnym momencie nuży. Owszem, warto szanować twórców za odwagę w systematycznym pozbywaniu się kolejnych postaci, pozwolenie na śmierć głównych protagonistów zawsze jest zaskakująca, ale oprócz tego w pewnym momencie z serialu umyka realne poczucie zagrożenia. Jak gdyby zabrakło pomysłów, w którą stronę pchnąć fabułę, więc skupiono się tylko na gonitwach i bijatykach z zakażonymi. Może gdyby serial był krótszy, to by się sprawdziło, ale jak na dwunastogodzinną produkcję było takich scen zdecydowanie za dużo.

Nie mam scenarzystom za złe, że napisane przez nich postacie często postępują głupio, bo w końcu są niedoświadczeni i nigdy nie spotkali się z tego rodzaju zagrożeniem. Nie mam również za złe, że w dosyć klasyczny sposób zaprojektowali w serialu epidemię zombie, nie każdy musi mieć dekonstrukcyjne ambicje. Jestem jednak zły, że na All Of Us Are Dead wydano sporo pieniędzy (a przynajmniej tak się wydaje, ponieważ realizacyjnie produkcja stoi na wysokim poziomie), natomiast zabrakło inwencji twórczej, żeby opowiedzieć o czymś więcej niż tylko o bandzie uganiającej się po szkolnych korytarzach z potworami.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA