Aktorzy, którzy WSTYDZĄ SIĘ swoich ról w znanych serialach
Kto by pomyślał – światowa rozpoznawalność, wielomilionowe wynagrodzenia, a koniec końców okazuje się, że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie? Coś, czego popularni serialowi aktorzy będą wstydzić się aż po grób? Rzadko możemy w dzisiejszym świecie usłyszeć prosto z mostu: żałuję wzięcia udziału w produkcji, z którą po czasie nie czuję już żadnej więzi. Mimo to kilkoro dobrze znanych i lubianych artystów ekranowych odważyło się w ostatnich latach na głos zdystansować się od ról, które z wielu przyczyn uważają dziś za swoją aktorską wpadkę, moralną porażkę czy po prostu nietrafiony i niesłusznie otoczony chlubą traf. Przed nami 10 zaskakujących „przemian”, po których aktorzy starają się nie wracać pamięcią do ich zdaniem ich najbardziej kompromitujących produkcji w karierze.
Blake Lively – „Plotkara”
Fanów Plotkary Blake Lively zszokowała swoim wywiadem udzielonym magazynowi „Allure”, w którym na długo po emisji ostatniego odcinka serialu z jej udziałem przyznała, iż w rzeczywistości nie cierpiała wcielać się w jego główną bohaterkę, Serenę van der Woodsen. Niepewność co do słuszności kontynuowania przygody z najsłynniejszą blogerką Nowego Jorku od początku wynikała z prostej przyczyny – Lively nie znajdywała pozytywów w kreacji postaci oraz szczególnie przeszkadzały jej toksyczne wibracje, jakie swoim zachowaniem przenosić musiała do odbioru widzów. „Nie czułabym się dumna, będąc osobą, która daje komuś kokainę, następnie do kogoś strzela, a na końcu idzie do łóżka z czyimś chłopakiem. […] Ludzie to kochali, ale dla mnie osobiście było to pewne naruszenie – zawsze chciałam przekazać swoją grą lepsze wiadomości i postawy”.
Shailene Woodley – „Tajemnica Amy”
Przełomowa, pierwsza tak znacząca rola Shailene Woodley, dzisiaj znanej z hitów takich jak seria Niezgodna czy Gwiazd naszych wina, jest dla niej z obecnej perspektywy najbardziej wstydliwym okresem w karierze. „Tendencyjny character show o 15-letniej Amy, której niechciana ciąża wywraca życie do góry nogami”, podkreśliła aktorka w jednym z wywiadów, tłumacząc, iż kwestie, które w serialu podnoszone były do wysokiej rangi, nie są zgodne z jej obecnymi wartościami, tak samo jak nie były i na planie. „Było mi ciężko ze świadomością, że dzień w dzień zjawiając się w pracy, będziemy się wymądrzać przed tysiącami, milionami amerykańskich nastolatków, kiedy w rzeczywistości nie takie rady chciałabym im wtedy przekazać”.
Stephen Dillane – „Gra o Tron”
Genialna rola pretendenta do Żelaznego Tronu Stannisa Baratheona, pomimo uznania krytyków i upodobania widzów, którzy nie zawsze kibicowali, jednak zdecydowanie chwalili sobie segmenty z udziałem Czerwonej Królowej i brata Renly’ego, zupełnie nie satysfakcjonuje odgrywającego tę rolę aktora, Stephena Dillane’a. Jak sam Brytyjczyk przyznaje, do dziś nie do końca odnajduje się nawet w samej fabule serialu, a co dopiero w złożoności swojej postaci! Na planie wielokrotnie zasięgał porady u partnerującego mu Liama Cunninghama (serialowego Davosa Seawortha), który zdecydowanie bardziej nadążał za wydarzeniami w uniwersum George’a R.R. Martina i w przeciwieństwie do Dillane’a – faktycznie darzył swoją postać sympatią i nie czuł się skonfundowany za każdym razem, gdy przychodziło do powtórzenia kłopotliwej sceny. Jak wyznał, był niemal całkowicie zależny od Liama, który mówił mu, o czym będzie najbliższy moment z ich udziałem. Dla tak doświadczonego artysty były to mocno obciążające przeszkody, z jakimi nigdy wcześniej podczas żadnej produkcji się nie spotkał. A podobno to tylko widzowie mają problem ze stałym nadążaniem za wytworami wyobraźni Martina. „Byłem pewien, że nikt nie uwierzy w moje granie, kiedy sam nie wiem do końca, o czym mówię. Czułem, że zbudowałem zamek na nieistniejącym fundamencie”, podsumował Dillane.
Evangeline Lily – „Zagubieni”
Aktorka odgrywająca główną rolę w Plotkarze nie jest jedyną, która otwarcie wypowiada się przeciwko postaci, w którą tchnęła życie. Podobne uczucia względem Kate Austen z Zagubionych żywi portretująca ją przez prawie 7 lat Evangeline Lily, co ciekawe, jedna z najbardziej lubianych bohaterek serii, z początku rozwijającej się zaskakująco dobrze, by w końcowych sezonach mocno stracić na przyczynowoskutkowości i racjonalności. Wspomnienia Lily związane z serialem również dopiero po czasie stały się powodem radości, gdy okazało się, iż jego szósty sezon ostatecznie zakończy historię rozbitków z lotu 815. Rozwój swojej postaci aktorka postrzegała w zdecydowanie negatywnym świetle, podkreślając, iż gdy zaczynała z nią przygodę, widziała Kate jako odważną, niezależną kobietę, która z każdym nowym scenariuszem robiła się niestety coraz bardziej powtarzalna, przewidywalna i pozbawiona dawnej autonomii. Bardziej niż bycie indywiduum o określonej wartości i historii głównym celem Kate stało się z czasem według Lily bezsensowne bieganie po wyspie za dwójką mężczyzn. Uczyniło to z niej nudną, przeciętną bohaterkę bez cienia charyzmy, o co spore pretensje kierowała do scenarzystów show.
Miley Cyrus – „Hannah Montana”
Hannah Montana to serial, na którym wychowały się miliony nastolatków na całym świecie, źródło niebywałej popularności rodziny Cyrus, choć dziś postrzegany raczej w formie memu. W ciągu 6 lat emisji mało kto podawał w wątpliwość słuszność jego rozpoznawalności. Dopiero niemal dekadę po wycofaniu produkcji z emisji główna gwiazda, czyli znana dziś z działalności muzycznej Miley Cyrus, postanowiła rozliczyć się z show, które wykreowało z niej idolkę młodzieży pierwszej dekady XXl wieku. I choć w żadnym z wywiadów, w których poruszała kwestię swojej obecności w serialu, nie odniosła się bezpośrednio do jego fabuły czy wizerunku głównej bohaterki, zwróciła uwagę przede wszystkim na negatywne skutki angażu do momentalnie hitowej produkcji w tak młodym wieku, które znacznie wpłynęły na pogorszenie jej psychicznej kondycji i ciągnęły się za nią latami. Aktorka nie zgadzała się z przekazem serii, który wskazywał na jeden określony rodzaj dziewczyńskości i kobiecości, nie pozostawiając miejsca na różnorodność i wolność wyboru, a także ciągłe udawanie, wymuszone odgórnie utożsamianie się z bohaterką, która była wytworem fikcji, niewiele związanym z prawdziwą wersją Cyrus. Spowodowało to u niej sporą dysmorfię i problemy z samoakceptacją. „Każdego dnia na planie robili ze mnie ślicznotkę, a potem, kiedy tylko kończyliśmy filmować, zadawałam sobie pytanie: to kim teraz w takim razie jestem?”.