Nie ma chyba osoby, która nie znałaby historii związanej ze śmiercią Brandona Lee (syna Bruce’a Lee) na planie filmu Kruk. Do dziś nie wiadomo, jak doszło do tego, że w pistolecie wykorzystanym w jednej ze scen zamiast ślepych naboi znalazły się prawdziwe. Aktor w wyniku nieszczęśliwego wypadku został postrzelony i zmarł. Zdaniem niektórych to kolejna tajemnicza śmierć w tej rodzinie, po tym, jak jego ojciec również umarł w dość niejasnych okolicznościach. Fani uważają jednak, że mamy do czynienia z pełnoprawną klątwą.
Dość ciekawy przypadek dotyczy filmu Psychoza. Młoda, aspirująca aktorka Myra Jones pracowała na planie filmu, gdzie zastępowała Janet Leigh w trakcie kultowej sceny pod prysznicem jako jej dublerka. Dodatkowo w trakcie sprawdzania oświetlenia na planie również wykonywała obowiązki gwiazdy. Do zbrodni doszło w roku 1988, kiedy to Myra Davis, wcześniej Jones, została znaleziona martwa w domu. Policja przez 28 lat poszukiwała sprawcy brutalnego morderstwa, który koniec końców okazał się wielkim fanem dzieła Hitchcocka.
Jeżeli chodzi o ten klasyk, to bez wątpienia ciąży na nim klątwa od samego początku. Zacznijmy od tego, że w samolot, którym leciał gwiazdor Gregory Peck, uderzył piorun… to samo stało się z samolotem scenarzysty. Hotel, w którym ekipa filmowa miała jeść obiad, został wysadzony przez IRA. Następnie syn Pecka popełnił samobójstwo. Tragiczny koniec spotkał jednak aktorów drugoplanowych występujących w filmie, zginęli bowiem w trakcie katastrofy samolotu, który rozbił się na drodze. Podobno wcześniej również uderzył w niego piorun. Chciałabym jednak wskazać na dość dziwaczny przypadek związany z tym filmem. Co prawda nie chodzi bezpośrednio o aktorów, którzy w nim wystąpili, ale myślę, że warto o tym wspomnieć. Konsultant efektów specjalny do Omenu 13 lipca 1976 roku miał wypadek samochodowy, w trakcie którego jego towarzyszka podróży została dosłownie zdekapitowana przez przednią szybę samochodową, w taki sam sposób jak jeden z bohaterów filmu. Plotka głosi, że gdy wysiadł on z samochodu, ukazał mu się znak – 66,6 mili do miasta Ommen.
Co prawda najsłynniejsze dzieło Eda Wooda raczej trudno uznać za horror, niemniej Béla Lugosi był – obok Borisa Karloffa – największym aktorem związanym z tym gatunkiem. Jak powszechnie wiadomo, aktor oraz reżyser byli dobrymi przyjaciółmi, dlatego naturalną koleją rzeczy była ich kooperacja przy filmie. Warto zaznaczyć, że Lugosi zmagał się w tym czasie z końcem swojej kariery oraz problemami z narkotykami, dlatego była to jego jedyna szansa na powrót na szczyt. Niestety po nakręceniu kilku testowych scen zmarł on na atak serca. Ed Wood nie zostawił jednak przyjaciela na lodzie i ujęcia te wkomponował w swój najgorszy na świecie film.
A waszym zdaniem to tylko nieszczęśliwe wypadki czy może faktycznie nad niektórymi filmami ciąży klątwa?