AKTORZY, którzy SKŁAMALI, by DOSTAĆ ROLĘ
Według przysłów, a jak wiadomo te są mądrością narodów, kłamstwo ma krótkie nogi i nie popłaca. Niby wszyscy o tym wiemy, ale nie przeszkadza nam to łgać na potęgę. Kłamiemy przy różnych okazjach, między innymi podczas sporządzania CV, kiedy aplikujemy na wymarzone stanowisko. Oczywiście nie wolno tak postępować, bo kiedy prawda wyjdzie na jaw, mogą nas spotkać przykre konsekwencje. Świat został jednak tak skonstruowany, że jeśli czasami nie zaryzykujemy kłamstwem, to nie wypijemy upragnionego szampana. Nieprawdę podczas castingów opowiadali też znani dziś aktorzy. Im się upiekło i zostali w większości wielkimi gwiazdami kina. Czy w związku z powyższym stare, mądre przysłowia należy zmodyfikować albo w ogóle o nich zapomnieć?
Podobnewpisy
Na początek muszę wspomnieć o postaci fikcyjnej, która automatycznie przychodzi na myśl w kontekście opowiadania kłamstw na temat swoich możliwości w celu zdobycia upragnionej roli. Chodzi oczywiście o dobrodusznego mistrza podrywu i komplikowania sobie życia zawodowego Joeya Tribbianiego (Matt LeBlanc) z serialu Przyjaciele (1994-2004). Joey jest stereotypowym aktorem: niewykształconym i stale poszukującym pracy. Nic zatem dziwnego, że pragnąc zdobyć popularność grą w filmie czy na deskach teatru, skłamał na przykład: że nie jest obrzezany i w związku z tym musiał prosić Monicę (Courteney Cox), aby ta skonstruowała mu fałdy skóry z różnych wędlin i innych produktów spożywczych; albo że potrafi mówić płynnie w języku francuskim i Phoebe (Lisa Kudrow) z miernym rezultatem uczyła go wspomnianego języka. W przypadku Joeya powyższe kłamstwa nie zadziałały, napletek z wędlin odpadł, co aspirujący do roli aktor podsumował słowami, że nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło, a francuski Tribbianiego był na tyle kiepski, że reżyser sztuki uwierzył, iż aktor jest opóźniony w rozwoju. Jedyną prawdziwą (choć nie do końca) umiejętnością w CV Joeya było wypicie jednego galonu mleka w czasie dziesięciu sekund. Zostawmy już jednak wspaniałego Tribbianiego w spokoju i sprawdźmy, jak poszło prawdziwym aktorom kłamczuchom.
Sprytne kłamstwa dotyczące wieku Mili Kunis i Rebel Wilson
Podczas występu w słynnym amerykańskim talk-show The Tonight Show w 2012 roku Mila Kunis zdradziła prowadzącemu Jayowi Leno, że powiedziała nieprawdę co do swojego wieku, aby zagrać Jackie w serialu Różowe lata 70. (1998-2006). Żeby wziąć udział w przesłuchaniu do produkcji, należało mieć osiemnaście lat. Mila w 1998 roku miała na karku dopiero czternastkę, dlatego postanowiła sprytnie ukryć swój wiek i powiedziała prowadzącym casting, że osiemnastkę będzie miała niedługo. Z jednej strony można uznać, że technicznie Kunis nie dopuściła się kłamstwa, ponieważ w pewnym momencie (czytaj: niedługo) rzeczywiście miała skończyć osiemnaście lat. Z drugiej zaś brakowało jej przecież aż 4 lat. W każdym razie po odkryciu prawdy o wieku aktorki przez producentów ci postanowili, że nie odrzucą kandydatury Kunis do roli, ponieważ idealnie do niej pasowała. Po ośmiu sezonach serialu urodzona na terenie Ukrainy aktorka rozpoczęła karierę na dużym ekranie.
W kwestii swojego wieku w celu otrzymania roli skłamało wiele aktorek i aktorów. Do najważniejszych nazwisk z tego grona należą: Nicolas Cage (Beztroskie lata w Ridgemont High, 1982), Sandra Bullock (Eliksir miłości, 1992) oraz Whoopi Goldberg (Kolor purpury, 1985). Powyżsi artyści opowiadali nieprawdę o swoim wieku, dodając sobie lat, dzięki czemu byli starsi w oczach filmowych twórców. W przypadku Rebel Wilson (Pitch Perfect, 2012) było jednak odwrotnie. Ponad trzydziestoletnia w czasie kręcenia filmu aktorka udawała bowiem z powodzeniem o mniej więcej sześć lub siedem lat młodszą studentkę. Prawda o wieku australijskiej aktorki wyszła na jaw dopiero wiele lat później.