ABDELLATIF KECHICHE. Obserwator codzienności.
Abdellatif Kechiche to nie tylko laureat Złotej Palmy za Życie Adeli. Mam nadzieję, że jego triumf na najważniejszym festiwalu na świecie zachęci widzów do przyjrzenia się jego wcześniejszej twórczości. Jest to reżyser o bardzo ciekawym stylu, wyjątkowym „charakterze pisma”. Jego działa wyróżniają się pod wieloma względami. Kechiche, również autor scenariuszy, konstruuje złożonych psychologicznie bohaterów a fabuły opiera na niejednoznacznych konfliktach. Realizacyjnie jego obrazy mają specyficzny, rozpoznawalny charakter oraz tempo. Kechiche jest bardziej obserwatorem niż publicystą interwencyjnym. Reżyser podgląda swoich bohaterów nie ukrywając niczego przed widzem.
W tym tekście chciałbym przybliżyć niezwykle ciekawy dorobek tego reżysera. Nakręcił on jedynie pięć filmów ale każdy z nich jest wyjątkowy. Przy okazji chciałbym przedstawić kilka elementów, które wyróżniają filmy Abdellatifa Kechiche i definiują jego reżyserki styl.
Reżyser egzystencjalista
Twórczość Kechiche’a trudno zaszufladkować. Nawet w kontekście kina europejskiego gdzie nieuprawiana jest kultura gatunków. W Europie reżyserzy mają znacznie większą swobodę twórczą. Oczywiście istnieją wypracowane przez autorów ze Starego Kontynentu metody pracy, kreacji bohaterów oraz otoczenia. Dzięki temu zrodziły się takie subgatunki jak: dramat społeczny kojarzony z kinem brytyjskim, od kilku lat popularny staje się thriller skandynawski a wcześniej z tego samego obszaru kina szturmowała Dogma. Kolejnym znanym europejskim paragatunkiem, o którym warto wspomnieć, jest francuskie kino przedmieść. Wspólną cechą wymienionych kierunków jest szeroki zasięg poruszanej problematyki. Ich reżyserzy i scenarzyści starają się oddać charakter całych klas społecznych albo liczebnych grup. Nadają swoim filmom wymiar uniwersalny.
W kreacji świata u Kechiche’a odnajdziemy cechy dramatu społecznego w stylu Mike’a Leigha czy formę trierowskiej Dogmy jednak Tunezyjczyk w swoich filmach nie zmierza do analizy powszechnych zjawisk. Interesuje go głównie jednostka i jej mały świat. Jego filmy są dramatami indywidualnymi, nie społecznymi.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w Uniku (L’Esquive, 2003) tematem filmu są wzajemne relacje kilku uczniów, a w Tajemnicy ziarna (La Graine et le mulet, 2007) poznajemy wieloosobową rodzinę imigrantów z Maghrebu jednak w obu tych przypadkach stanowi to raczej tło dla fabuł aniżeli ich główny temat. Pozostałe filmy autora: Czarna Wenus (Venus noire, 2010), Wina Woltera (La faute à Voltaire, 2000) i tegoroczne Życie Adeli (La vie d’Adele – chapitre 1&2, 2013) wyraźnie traktują o jednostce, są jednoznacznie skoncentrowane na historii jednej postaci, która całkowicie dominuje nad resztą bohaterów. Jest to podkreślone przez kolejną cechę stylu Kechiche’a – ponieważ jest to:
Reżyser portrecista
Tunezyjczyk wielką wagę przykłada do ludzkiej fizjonomii. W jego filmach spotykamy się z ogromną ilością zbliżeń na twarze bohaterów. Bardzo często są to długie ujęcia pozbawione jakiegokolwiek dialogu. Zbliżenia Kechiche’a mają w sobie coś szczególnego. Kamera wręcz dotyka ciała prezentowanej postaci. Reżyser stara się wniknąć w psychikę bohaterów, uchwycić nawet najsubtelniejsze drgnienie powiek czy ust. Zależy mu by w sposób kompletny oddać emocjonalne stany postaci. W tym zabiegu Kechiche do ekstremum doszedł w Czarnej Wenus. Zbliżenia Hotentotki Saartije stanowią sporą cześć tego dwu i półgodzinnego filmu. Nie umiejąca mówić po francusku ani angielsku bohaterka wyraża swoje emocje wyłącznie z pomocą niesamowitej mimiki.
Podobnie blisko bohaterów jesteśmy w pozostałych filmach reżysera Uniku. Jest to też zgodne z typami osobowości postaci, o których opowiada Kechiche. Są to z reguły osoby małomówne i introwertyczne. Ta bariera między wiodącą postacią filmu a otoczeniem powstaje z różnych powodów. Krimo w Uniku jest zamkniętą w sobie, nieśmiałą osobą. Saartije mimo że jest postacią buntowniczą, nie bojącą się wyrażać własne emocje pozbawiona jest głosu ponieważ nie zna francuskiego ani angielskiego. Slimane z Tajemnicy ziarna wszelkie rozmowy stara się ograniczyć jak tylko może. Sprowadza je do lapidarnego kontaktu przy sprzedaży ryb. Takie charaktery sprzyjają przedstawianiu ich potrzeb, lęków i motywacji z pomocą właśnie portretowania. Dla widza stają się tym samym doskonale zrozumiali. W ten sam sposób skonstruowane jest tegoroczne Życie Adeli. Reżyser nie lubi oddalać się od bohaterek. Nie chce ominąć jakiejkolwiek emocji. Nie nadaje w swoich filmach dramaturgicznej funkcji otoczeniu i scenografii.
Kechiche oczywiście nie jest aż tak przewidywalny tworząc swoich bohaterów. Jallela z debiutu reżyserskiego Tunezyjczyka nie sposób wymienić obok wyżej przedstawionych postaci. Jest on osobą niezwykle towarzyską, łatwo asymilującą się w nowym otoczeniu. Mimo innej kreacji głównego bohatera Wina Woltera wpisuje się w spójny dorobek Kechiche’a inną swoją cechą. Ponieważ jest to również…
Reżyser konsekwentnie kameralny
Ta kameralność obrazów Kechiche wynika i wiąże się z poprzednimi wymienionymi przeze mnie cechami jego reżyserskiego stylu. Lecz nie tylko dominacja planów bliskich oraz konstrukcja opowieści wyraźnie opartych na jednej postaci stanowi o dyskretności filmów Tunezyjczyka.
Reżyser bardzo często umiejscawia akcję w małych i ciasnych pomieszczeniach. Takie są mieszkania Krimo, Slimane’a, Saarije czy Jallela. Czarna Wenus, poza kilkoma ujęciami ubogiej paryskiej ulicy, rozgrywa się wyłącznie w obskurnych, brudnych norach, burdelach, salonach, dusznych knajpach czy gabinetach naukowych. Kechiche ogranicza przestrzeń swoich filmów. Dramat bohaterów jest wtedy bardziej namacalny a atmosfera robi się gęstsza. Zabieg ten sprawia też, że czujemy jakbyśmy przebywali razem z nimi w jednym pokoju.
Filmy reżysera Uniku są unikalne pod względem skromności dobieranych teamtów. Z wyjątkiem Czarnej Wenus i Winy Woltera, które można również analizować w szerszej perspektywie. Odpowiednio polityki kolonialnej i imigracyjnej. Najczęściej jednak filmy Kechiche’a traktują o problemach intymnych i prywatnych. Te dwa nieco inne filmy i tak wpisują się łatwo w filmografię Kechiche’a z jeszcze z innego powodu. Opowiadają bowiem o świecie skali mikro. Scenariusze obu tych filmów (bez żadnych modyfikacji) świetnie obroniłyby się na deskach teatru. Podobnie zresztą jak pozostałe dzieła Tunezyjczyka. Ten aspekt nadaje wspólny mianownik dla całej jego twórczości.
Reżyser prostych ludzi
W tym aspekcie Tunezyjczyk jest również spójny i konsekwentny. Tego twórcę nie interesuje świat elit, intelektualistów, artystów (tutaj wyjątkiem jest rzeczywiście Życie Adeli), ludzi sukcesu bądź naukowców. Kechiche tematy znajduje na poboczu wielkiej historii i przemian, z dala od zainteresowań mainstreamu. W trywialnym i prostym życiu odnajduje niezwykłą problematykę. W swoich filmach nie odnosi się do aktualnych i głośnych tematów aborcji, eutanazji, pedofilii czy patologii w rodzinach. W żadnych z jego filmów nie odczujemy grama obrazoburczości czy prowokacji.
W kontekście Życia Adeli można oczywiście rozmawiać o homoseksualizmie. W moim odczuciu byłaby to jednak dyskusja skazana na niepowodzenie. Po pierwsze dlatego, że ta tematyka już bardzo spowszedniała, jest też od dawna obecna w sztuce. Nie razi również od strony obyczajowej. Laureat Złotej Palmy traktuje przede wszystkim o rodzącym się uczuciu, pożądaniu i potrzebie bliskości drugiej osoby. Życie Adeli jest szczerą opowieścią o emocjach i pożądaniu (wiem, że to truizm), które sytuuje podobnie daleko od homoseksualizmu jak Tajemnice Brokeback Mountain Anga Lee. Oś dramatyczna obu filmów znajduje się poza płcią fizyczną i kulturową. Nie ma w nich manifestacji ani tonu „domagania się” znanych choćby z Philadelphi Jonathana Demme’a.
W tym też unaocznia się kunszt i mistrzostwo Abdellatifa Kechiche’a. Z pozoru błachych problemów ludzi żyjących na poboczu świata reżyser konstruuje fascynujące opowieści. Jest to twórca o wyjątkowej wrażliwości i umiejętności obserwacji, którego karierę powinniśmy śledzić z podobną z uwagą z jaką on towarzyszy swoim bohaterom.
*
Świadomie jest to dość pobieżna i wybiórcza analiza. Chciałem jedynie zasygnalizować, że warto zwrócić uwagę na twórczość tego reżysera. Dlatego też nie interpretowałem dogłębnie kolejnych obrazów. Nie chcę odbierać nikomu niesamowitego doświadczenia jakie przynosi obcowanie z jego filmami i zamykać (zdradzać?) ich niezwykłość za pomocą kilku akapitów.