search
REKLAMA
Zestawienie

6 filmów (i serial), które WARTO obejrzeć, jeśli podobał się CZAS KRWAWEGO KSIĘŻYCA

Westerny, filmy kryminalne, dramaty – te kilka filmów idealnie pasuje do „Czasu krwawego księżyca”, nowego filmu Martina Scorsese.

Jakub Piwoński

28 października 2023

REKLAMA

W kinach od jakiegoś czasu można oglądać Czas krwawego księżyca. Długo wyczekiwany film autorstwa Martina Scorsese opowiada o konflikcie rasowym pomiędzy białymi i rdzennymi mieszkańcami Oklahomy. Mroczna historia, z tryskającą z ziemi ropą naftową, wsparta została wątkiem kryminalnym. Jeśli lubicie tego rodzaju doświadczenia w kinie, będące wynikiem połączenia westernu, melodramatu i kina detektywistycznego, warto zapoznać się także z zaproponowanymi pozycjami.

Ostatni Mohikanin

Klasyka, pewnie doskonale znana wszystkim czytającym ten artykuł, co nie zmienia faktu, że w przypadku seansu filmu poruszającego tematykę zbrodni dokonywanych na Indianach, warto sobie film z 1992 roku przypomnieć. Każdy powód jest dobry, by ponownie obejrzeć Ostatniego Mohikanina Michaela Manna, bo to po prostu kino najwyższych lotów. Pięknie, wzniośle opowiedziane, ale też niesamowicie nakręcone. Daniel Day-Lewis pokazał wielką klasę, grając bardzo fizycznie, objawiając jednocześnie kluczowy element swego stylu aktorskiego. I ogromne pokłady charyzmy. Przypomnę, że film opowiada o zetknięciu kultur w osobie bohatera o białym kolorze skóry, wychowanego przez tzw. czerwonoskórych. Historia, której celem jest ukazanie, że Ameryka to kraj zbudowany na rozlewie krwi – teza ta wybrzmiewa także w nowym filmie Scorsese.

Aż poleje się krew

To było jedno z mocniejszych rozdań w historii Oscarów. W 2008 roku w szranki stanęły dwa arcydzieła: Aż poleje się krew Paula Thomasa Andersona i To nie jest kraj dla starych ludzi braci Coen. Do dziś trwają spory o to, który z nich faktycznie był lepszym filmem. Nie dość, że obydwa sięgają wyżyn, to jeszcze zostały skąpane w podobnym westernowym klimacie. To jednak Aż poleje się krew polecam bardziej w kontekście perspektywy seansu nowego filmu Martina Scorsese. Zgrywają się one tematycznie, ponieważ zarówno w jednym filmie, jak i w drugim tło historii naznaczone zostało kolorem ropy naftowej. Ameryka jako kraj, którego potęga zbudowana została m.in. na wydobyciu tego surowca? Postawienie takiej tezy ma swoje uzasadnienie, ale trzeba brać pod uwagę, że proceder ten miał swoje mroczne strony, bo prowadził do zepsucia. O tym właśnie opowiada film Paula Thomasa Andersona, ale na tym też została zbudowana opowieść Czasu krwawego księżyca. Genialny Daniel Day-Lewis po raz drugi w zestawieniu.

Zjawa

Gwiazdą Czasu krwawego księżyca jest Leonardo DiCaprio. To szósty film, który aktor nakręcił wspólnie z Martinem Scorsese. Co ciekawe, choć to właśnie przy tym reżyserze boski Leo w sposób wyraźny rozwinął skrzydła swej kariery, to jednak jak dotychczas żaden z filmów tego duetu nie przyniósł DiCaprio statuetki Oscara, choć okazja do tego nadarzyła się nie raz. Leo Oscara jednak zgarnął, ale w wyniku współpracy z innym wybitnym reżyserem – Alejandrem Gonzálezem Iñárritu. Zjawa to kino niezwykle intensywne, mocno wspomagające się sztuką przetrwania, a co za tym idzie, podkreślenia związków człowieka z naturą. Ale ta historia pełna cierpienia zbudowana została na motywie zemsty, więc mocno uwypuklono w niej mord jako metodę porachunków Dzikiego Zachodu. Wybrzmiewa to także w Czasie krwawego księżyca.

Na rozkaz serca

Jeśli w Czasie krwawego księżyca zainteresował was głównie wątek kryminalny, to warto sięgnąć do zapomnianego filmu Na rozkaz serca z Valem Kilmerem w roli głównej. W dużym skrócie: film opowiada o młodym agencie, który zostaje wysłany do Dakoty Południowej, by, a jakżeby inaczej, zbadać sprawę zabójstwa Indian. Brzmi znajomo? Tak, analogicznie brzmiący motyw stał się podstawą dla scenariusza Czasu krwawego księżyca. Różnica między filmami polega po pierwsze na skali morderstw, a po drugie, tak jak Na rozkaz serca opowiadane jest z perspektywy detektywa, tak Czas krwawego księżyca skupia się na punkcie widzenia ofiar, ale też motywacji ich oprawców. Niemniej rzecz tyczy się konfliktu na tle rasowym, w którym biali amerykanie uznają, że jedynym argumentem, jakim mogą posługiwać się w stosunku do rdzennych amerykanów, jest argument siły, więc traktują ich jak rasę podległą sobie.

J. Edgar

Gdzieś w tle historii o morderstwie dokonanym na Indianach w hrabstwie Osage przeplata się wątek formowania się na zgliszczach tej zbrodni Federalnego Biura Śledczego. W książce, stanowiącej podstawę dla scenariusza Czasu krwawego księżyca, wątek ten przedstawiony został równie interesująco, co główna historia kryminalna. Nazwisko J. Edgara Hoovera, założyciela FBI, mocno wybrzmiewa w trakcie lektury, ale w filmie postać ta jest jedynie wspominana. Wydaje mi się jednak, że warto zwrócić uwagę na fakt, że w filmie, traktującym poniekąd o początkach FBI, główną rolę gra aktor, który swego czasu wcielał się właśnie w J. Edgara Hoovera. Mowa rzecz jasna o nieco zapomnianym już filmie Clinta Eastwooda, kojarzonym po latach chyba głównie z racji wyrazistej, wręcz zapalczywej kreacji Leonardo DiCaprio kompletnie niedostrzeżonej przez krytyków. W tamtym jednak czasie widownia była wyraźnie zmęczona tym, jak bardzo aktor usilnie stara się zwrócić na siebie uwagę. Być może ucierpiało na tym zainteresowanie samym filmem.

Tańczący z wilkami

Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał tu o arcydziele Kevina Costnera. Cudownie nakręcony, wysmakowany estetycznie western, a właściwie antywestern, jeśli brać pod uwagę jego wymowę, jest jedną z najpiękniejszych filmowych historii o spotkaniu kultur. Można sobie Tańczącego z wilkami potraktować jak odtrutkę po Czasie krwawego księżyca, z tego względu, że idea, jaka została w filmie podkreślona, ma zachęcać do braterstwa międzykulturowego, międzyrasowego. Jest to wzniosła i dająca nadzieję historia o człowieku, który dostrzega, że jego korzenie kulturowe sprowadziły go na etyczne manowce. Zaczyna fascynować go to, co kryło się pod płaszczem odmienności, konfrontować się z uprzedzeniami, poznawać definicję człowieka na nowo. To także niezwykle motywująca historia z potężną dawką męskiej siły.

Yellowstone

Przyznaję, mam słabość do Kevina Costnera. Reprezentuje on styl aktorstwa, którego próżno szukać w dzisiejszym kinie. Niewymuszone gesty, zdawkowa mimika i nade wszystko oszczędne słowa, to coś, co Costnerowi zawsze przychodziło naturalnie, a inni musieli się tego uczyć. Zamienił to w atut swojej postaci w Yellowstone, serialu Paramount, który stał się dla aktora niespodziewanym hitem i powrotem do pierwszej ligi. Jego John Dutton to kwintesencja Costnera i jego wcześniejszych, westernowych wcieleń. Poniekąd serial porusza też wątki, które aktor niejednokrotnie poruszał już w filmach, w których brał udział lub które reżyserował. Mam na myśli nabrzmiałe negatywnymi emocjami relacje białych osadników z Europy i rdzennych Amerykan. Próby sił, konflikt obyczajowy, walka o prymat, rodzina i jako opoka oraz refleksja nad pojęciem własności prywatnej w USA, i przede wszystkim ziemi to tylko niektóre z wątków poruszanych w serialu Taylora Sheridana (twórcy niewspomnianego w zestawieniu, ale także wartego uwagi Wind River). Szkoda, że panowie się finalnie pokłócili i historia będzie kontynuowana już bez Costnera, ale zostawmy to na marginesie tego opisu – niech to nie psuje nam przygody z Yellowstone.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA