50 prawd objawionych przez PROMETEUSZA
Siadł sobie Ridley Scott i pomyślał. A, wezmę walec i przejadę się po Obcym. Przede wszystkim w filmie o Obcym, no dobra, niby o Obcym, nie będzie Obcego, to znaczy będzie jeden na końcu, ale tylko przez chwilę i trochę inny od dotychczasowego. Taki Obcy-nie-Obcy. Ale i nie znajomy. Centralnym bohaterem filmu uczynię wielkiego jak stodoła inż. Albinosa (tytuł magistra byłby już przesadą), a żeby ten nieco inny Obcy – bo przecież tego znajomego od lat już nikt nie chce oglądać – mógł się w finale narodzić, wyślemy zgraję obcych sobie osób na obcą planetę, w niewiadomym dla nikogo celu. I niech android David jeżdżący na BMXie i kręcący piłką na palcu (szpanuje, choć nikt nie patrzy?), zatruje czarną mazią jednego z załogantów, żeby wszystkich na pokładzie, włącznie z jego szefem, mogła wybić obca siła; ot, nudziło się paru osobom więc zorganizowały sobie misję samobójczą na koniec wszechświata.
Ale na końcu (wszechświata i filmu) jedna bohaterka przeżywa i zdradliwy android też przeżywa, trzeba mu tylko nosić głowę w torbie. Android, któremu inżynier urwał to, co android nosił do niedawna metr powyżej dupy, mówi, że potrafi pilotować statek inżynierów. I nie kłamie, bo faktycznie umie, w dodatku robi to – jak mniemam – z głową schowaną w torbie. A może to ta bohaterka, która przeżyła, przymocowała mu ją z powrotem, wszak była wszechstronnie uzdolniona. Tak czy inaczej wspólnie odlatują (hmm, zabrzmiało jakby razem coś wypalili). Nie wiadomo za bardzo po co, za to wiadomo gdzie – do sequela.
Czy kręcąc kolejną część Terminatora któryś z reżyserów zrobił film o ludziach, a terminatora pokazał tylko na końcu, jak zjeżdża z taśmy montażowej? Nie. Czy robiąc kolejną część Predatora któryś z reżyserów nakręcił film o grzybiarzach, a Predatora pokazał dopiero w ostatniej scenie, jak ten przylatuje statkiem kosmicznym do pustego lasu, w dodatku bez grzybów? Nie. Dlaczego zatem Scott wykorzystał uniwersum Obcego, skoro chciał opowiedzieć o spotkaniu człowieka z Bogami? Nie mam bladego pojęcia.
Siadłem więc sobie i pomyślałem. A, wezmę walec i przejadę się po Prometeusza. Udało mi się wypisać nieokrągłą ilość 77 prawd objawionych, więc zwróciłem się o pomoc w dociągnięciu do setki do kolegi Bucho. Kolega Bucho walczył dzielnie i upolował aż 11 prawd, które mnie umknęły. Mimo wysiłków nie mamy więc dla was ani 50 ani 100, tylko równie bezsensowne co 77, 88 prawd objawionych przez Prometeusza. Nie ma podziału na prawdy Duxa i prawdy Bucho; bez trudu wyłapiecie które kto pisał, bo raczej nikt nie pomyśli, że to ja mogłem wpaść na tekst o spawaniu migomatem z punktu szóstego (a jak nie wyłapiecie, to Bucho jest autorem numerków 3, 6, 9, 11, 22, 33, 47, 48, 61, 62, 63 i 76). Zapraszamy do lektury. Enjoy!
1. Jeśli chcesz zrobić prequel Obcego, niech nie będzie w nim obcego, a akcja obraca się wokół trupa Space Jockeya z pierwszej części, widzowie będą zachwyceni.
2. Odrzyj tajemniczego Space Jockeya z tajemniczości, czyniąc z niego naszego stwórcę w postaci przypakowanego albinosa. Widzowie padną na kolana. Ze śmiechu.
3. Nic tak nie dodaje mroku i tajemniczości jak soundtrack z wybijającym się, pogodnym tematem przewodnim.
4. Odpowiedź na najważniejsze z pytań: jak zostaliśmy stworzeni? brzmi: Przez wypicie toastu i wpadnięcie do wody. W kawałkach.
Ciepła wódka? O piątej rano?? Z mydelniczki??? Czemu nie!
5. Odrzyj główną bohaterkę z kobiecości, zmysłowości i czegokolwiek atrakcyjnego, fundując jej jedną z fryzur dozwolonych w Korei Północnej.
6. Dr Shaw, która z wykształcenia jest archeologiem, w trakcie filmu, ni z gruszki, ni z pietruszki, okazuje się także wytrawnym biologiem, znawcą ludzkiej anatomii, międzyplanetarnym neurochirurgiem, filozofem, teologiem, oraz prawdopodobnie świetnie spawa migomatem – prawdziwa kobieta renesansu.
7. Przyszłość. Rok 2089. Ludzkość śmiga w odległe rejony kosmosu, hibernacja na każdym kroku, najnowocześniejsze technologie podporządkowane człowiekowi… ale prowadząc wykopaliska w jaskiniach, gdy chcecie skontaktować się z bazą, posługujecie się przedpotopową formą łączności bezprzewodowej – darciem ryja i machaniem łapami. Jedyną zaletą takiej formy łączności jest to, że nigdy nie padnie bateria, ani nie zepsuje się w decydującym momencie.
8. Wejście do jaskini zasłoń folią. Żeby nie było przeciągu.
9. Reżyser, by pokazać widzom jak bardzo jest bez formy, łapie się za najtańszy chwyt z podręcznika filmowca i w przełomowej/ważnej scenie każe stojącym tyłem bohaterom chwycić się za ręce – potem już tylko dajemy podniosłą muzykę w tle i mamy dramaturgię rodem z taniego serialu.
10. Kosmici zostawili nam dokładną mapę jak do nich dojechać – sześć kropek na ścianie w jaskini. Za miliard lat świetlnych skręć ostro w prawo.
11. Jesteś hiperaktywnym androidem, który wkłada paluchy tam gdzie nie trzeba (jakkolwiek to brzmi), oraz przyciska wszystko co spotka na swojej drodze – jedyny sensowny prezent pod choinkę, to pięć rolek folii bąbelkowej.
12. Jeśli nie masz pomysłu jak przebić niezapomnianą autoprezentację Bishopa z Obcego – decydującego starcia i Ripley z Obcego: Przebudzenia, posadź androida Davida w klapkach na BMX-ie, każ mu kręcić piłką na palcu i trafić z roweru do kosza.
Mamo! Zoba jak umiem!
13. Gdy odwiedzasz pomieszczenie komór hibernacyjnych, załóż na głowę kask z pomarańczową szybką. Żeby wyglądać kosmiczniej.
14. Przyłóż rękę do jednej z komór. Obejrzyj retrospekcję. Zabierz rękę.
15. Statki kosmiczne dalekiego zasięgu hamując stają dęba – trzeba uważać, żeby się nie wywalić. I nie zostawiać niedokończonej gry w bilard, bo kulki się mogą poprzestawiać.
16. Pierwszą czynnością po wyjściu z komory kriogenicznej jest robienie niepełnych pompek.
17. Po wybudzeniu z hibernacji najpierw zapalasz cygaro, później ubierasz choinkę. No, teraz można zjeść śniadanie.
18. W przyszłości w kosmos nie wysyła się ściśle wyselekcjonowanych, zdrowych na umyśle ludzi. Wysyła się wytatuowanego socjopatę z dziwną fryzurą, który nie chce przywitać się z kolegą z zespołu i patrząc złowrogo znad talerza sprawia wrażenie, że za chwilę kogoś zabije.
Jem, kurwa!
19. W pierwszych słowach swojego wystąpienia z hologramu, oszukaj załogę, że dawno nie żyjesz. A tak naprawdę żyjesz i lecisz z nimi. Ot, taki żarcik znudzonego życiem miliardera.
20. Nie masz żadnego dowodu aby uzasadnić załodze zasadność tej wyprawy. Na szczęście „wierzysz”, a to uzasadnia wszystko.
21. Zgodziliście się zmarnować dwa lata waszego życia na podróż, o której celu dowiadujecie się po dotarciu na miejsce. Chciałbym zobaczyć wasze miny jakby powiedzieli wam, że przywieźli was na odległą planetę tylko po to, żeby zbadać poziom waszego wkurwienia po tym jak dowiecie się, że przywieźli was tu tylko po to, żeby zbadać poziom waszego wkurwienia.
Czemu android wygląda jakby on jeden coś rozumiał z tej wyprawy? Bo android.
22. W filmach z serii Obcy wszystkie statki posiadały lądowniki, a statki matki były zbudowanymi na orbicie holownikami, czy też krążownikami, co szybko i skutecznie wyjaśniało absurdalne wyposażenie owych statków. W Prometeuszu zwyczajnie olawpno ten aspekt i statek przypomina raczej nowojorski dom (nawet mają penthouse!) aniżeli międzygalaktyczny statek badawczy – jeżeli nie uważacie, że to głupie, to chyba dawno nie lądowaliście pięciopokojowym budynkiem.
23. Najważniejszym elementem wyposażenia mieszkalnej kapsuły ratunkowej, obok kapsuły medycznej, jest fortepian. Niestety, W kosmosie nikt nie usłyszy… jak grasz.
24. Załóżmy, że znajdziecie te istoty. Nie rozmawiacie z nimi, nie podchodzicie do nich, jedynie zdajecie mi raport – krótko mówiąc, jak znajdziecie naszych stwórców, macie odwrócić się na pięcie i wyjść, na pewno ich nie zdziwi wasze chamskie zachowanie.
25. Odkryliście na ścianie w jaskini sześć kropek, dzięki którym Weyland i kompania dotarła na planetę LV-223, ale zostaliście zabrani na wyprawę dlatego, że Weyland chciał mieć na pokładzie kogoś wierzącego. Tak, to ma sens.
26. Podczas zejścia do lądowania na obcej planecie zakładasz na głowę kaptur i owijasz się szczelnie połami kurtki. W przypadku rozhermetyzowania kadłuba, jako jedyny przeżyjesz.
Drodzy pasażerowie, podchodzimy do lądowania, prosimy o założenie kapturów
27. Po przylocie na obcą planetę, choć nie wiesz czego szukać, natychmiast odnajdujesz interesujące cię miejsce – o tam, między tymi górami! Nie oblatujesz większej części planety, bo i po co?
28. Pytasz pilota, czy zdoła wylądować we wskazanym miejscu, na co pilot z pewnością w głosie odpowiada, że co byłby z niego za pilot gdyby nie zdołał. Helou… twój manewr nie jest wcale żadnym wyzwaniem; wskazane miejsce to niemal idealnie płaski kawałek podłoża wyglądający jak pas do lądowania.
Piekielnie trudne lądowanie na powierzchni równej jak stół bilardowy
29. Zabraniasz Jacksonowi zabierać broń na rekonesans nieznanej planety, bo to ekspedycja naukowa. Jeśli zaatakują was jakieś kosmiczne ścierwa będziecie strzelać przekleństwami.
30. Android zakłada kombinezon przed wyjściem na zewnątrz statku, z obawy przed tym, że ludzie zobaczywszy go bez kombinezonu zaczęliby świrować. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co by było jakby wyszedł w klapkach. Jadąc BMXem. Z wirującą piłką na palcu.
31. Ludzie czują się bezpieczniej w obecności podobnych do siebie – stwierdza David. W takim razie co do cholery na tej wyprawie robi ten socjopata z irokezem?
32. Każesz swojemu człowiekowi sprawdzić, czy okrągła struktura przed wami powstała naturalnie, czy też ktoś ją stworzył, ale kosmiczna autostrada, którą właśnie popylacie samochodzikami, nie wywołuje waszego większego zainteresowania. Na pewno uformowały ją burze piaskowe.
33. Nie ma nic lepszego na potwierdzenie profesjonalizmu, niż ładowanie się do obcej konstrukcji bez uprzedniego skanowania i sprawdzenia terenu – w końcu są święta, a my jako mega profesjonaliści chcemy „rozpakować prezenty”.
34. Po wypuszczeniu skanerów ruchu zawyj jak wilk, bo wypuściłeś swoje „szczeniątka” – na rany inżyniera, kto wymyślił ten motyw?
35. Tunel, którym idziecie, nie ma żadnych odnóg i można w nim iść albo prosto, albo wrócić do wyjścia, ale idziecie prosto, bo tak podpowiadają „szczeniątka”.
Przez dwa kilometry jedź prosto, następnie prosto i tak w kółko…
36. Nie wiadomo co znajduje się w powietrzu obcej planety poza powietrzem, nie wiadomo na jakie warunki traficie jeszcze w podziemiach, ale co tam, chyba można tu bezpiecznie oddychać, więc załogo, na trzy-cztery zdejmujemy hełmy, jak ginąć to razem!
37. Intuicyjnie wiesz jakie guziki i w jakiej kolejności wcisnąć, by odtworzyć holograficzną retrospekcję z biegnącymi korytarzem inżynierami. Uczyłeś się starożytnych języków, więc od razu wiedziałeś, że te rysy w ścianie to guziki do prehistorycznego odtwarzacza filmów. W 3D.
38. Inżynierowie nakręcili kamerą 3D swój bieg korytarzami i moment zmiażdżenia jednego z nich w drzwiach. Taka pamiątka na taśmie dla przyszłych pokoleń.
39. Gdy tylko odkrywacie trupy inżynierów, Fifield rzuca „zmywam się stąd” i wychodzi, bo on kocha skały i nie przyleciał tu odkrywać jakichś tam bogów. No tak, to jest to miejsce w scenariuszu, kiedy trzeba powoli zacząć się rozdzielać, żeby dać się pojedynczo wykańczać na obcym terenie.
40. Charlize nie może zamknąć rampy statku gdy dojdzie do niego burza; musi ją zamknąć dokładnie za 15 minut od teraz, inaczej w waszym powrocie nie byłoby dramaturgii, tylko zwykły powrót.
41. Krzemionka i ładunki elektrostatyczne w burzy mają „usmażyć wasze kombinezony”. Macie 15 minut na powrót na pokład statku, trwa wyścig z czasem, bardzo emocjonująca scena! Nie zdążacie przed burzą – czy krzemionka i ładunki elektrostatyczne smażą wasze kombinezony? Nie, tylko fruwacie sobie jak latawce (nie mylić z latawicami).
42. Komunikację w jaskini na obcej planecie macie w tej samej technologii co na Ziemi. Drzecie japy.
43. Niestety ta technologia zawodzi, bo Fifield i Millburn nie słyszą waszego krzyku (w kosmosie nikt go nie słyszy 😉 i zostają w jaskini.
44. Część waszej załogi, która pierwsza dopadła większego pojazdu, nie czekając na resztę rusza w kierunku statku. Wy musicie dylować z cenną głową inżyniera w torbie pod pachą, jadąc Quadem. W dodatku rampa statku zamknie się dokładnie za 15 minut, jak nie zdążycie, zginiecie. Logistyka tej wyprawy jest iście ko(s)miczna.
45. Tak mocno i kurczowo trzymasz torbę z niezwykle cenną głową inżyniera, że po najechaniu na kamyk upuszczasz ją na ziemię.
46. Wasze skafandry po przebywaniu w burzy krzemionkowej przez dobrą minutę, choć miały się usmażyć, nie noszą żadnych śladów uszkodzeń, a wręcz lśnią nowością.
Stan hełmu po uderzeniu zabójczej i niszczycielskiej burzy krzemionkowej
47. Żeby zbadać pień mózgu kosmity należy na oślep wbić w jego głowę szpilę.
48. Badania nad ożywionym, pulsującym kosmicznym łbem odbywają się w mega profesjonalnym stylu: zero zabezpieczeń, skafandrów, komór ze zdalnie sterowanymi wysięgnikami – na co nam niby technologia? A żeby zbliżyć się do ogólnego poziomu zabawy w lekarza, zamiast udokumentować zabieg zdjęciami, zrobimy sobie grupową rycinę.
49. Fifield każe przekazać pani Shaw i jej facetowi, żeby się pierdolili. Zastanawiam się skąd takie negatywne nastawienie Fifielda do nich. No tak, ci złośnicy znaleźli martwych inżynierów, a on woli skały!
50. Fifield, człowiek od „szczeniaczków”, czyli tych czerwonych kulek skanujących jaskinie i rysujących mapę w czasie rzeczywistym… gubi się w jaskiniach.
51. Gdy na Ziemi zauważyłeś namalowane na ścianie 6 kropek, robiłeś z wrażenia pod siebie i w akcie wzruszenia pochwyciłeś dłoń ukochanej (patrz pkt. 9). Ale fakt, że odnalazłeś inżynierów, stwórców ludzkości, co prawda martwych, ale jednak, pozostawia cię obojętnym i zawiedzionym. W tak epokowej dla gatunku ludzkiego chwili siedzisz zblazowany w sali bilardowej i smętnym głosem pytasz się Davida, czy uważa on, że zmarnowaliście czas przylatując tu.
52. W tym samym czasie twoja kobieta odkrywa, że DNA inżynierów jest pokrewne z waszym, ale co tam, ty wolisz siedzieć w sali bilardowej i smęcić nad pytaniami bez odpowiedzi.
53. Inżynier sterował statkiem kosmicznym za pomocą fletu. Gdyby żył, mógłby dołączyć do Charlize i Janka – zagraliby kosmiczny koncert na fortepian, harmoszkę i flet. Właśnie dotarło do mnie, że w „Prometeuszu” jest więcej instrumentów muzycznych niż Obcych.
Gotowy do roli w sequelu!
54. Fifield i Millburn patrząc na martwych inżynierów zadają sobie pytanie, czy oni są prawdziwi. Na usta aż ciśnie się genialny dialog z „1941” Spielberga: – W porcie są Japończycy! – Prawdziwi? – Nie, z drewna!
55. Dialog stulecia z idiotą: – Coś kilometr od was na wschód pika – JAK TO PIKA?! – Cokolwiek odbiera sonda, to nie jest martwe. To jakaś forma życia. – Co masz na myśli mówiąc FORMA ŻYCIA? – Czy to się rusza? – W zasadzie to… zniknęło, to chyba jakaś usterka. – Co masz na myśli mówiąc USTERKA?! Gratulacje. Na wyprawę w kosmos zabraliście kolesia, który nie wie co to pikanie, forma życia i usterka.
56. Jeśli jesteś pilotem z harmoszką w ręku, dowódca wyprawy zapewne będzie się chciała z tobą pieprzyć – jak to romantycznie ujmujesz. Nie chce? To spytaj się jej, czy jest robotem! Po takim tekście żadna nie odmówi; u niej w kabinie za 10 minut. Pewnie zrobicie koncert na fortepian i harmoszkę.
57. W kosmicznym skafandrze można palić.
58. Piękną formą życia nazywasz jakiś organiczny badyl, który wyłonił się z czarnej mazi.
59. Badyl rozwiera skrzydełka, syczy i próbuje cię ukąsić, ale ty wciąż suszysz do niego zęby, bo to taka ładniutka forma życia. I zachowuje się jak dama.
A kuci, kuci, moja mała damo…
60. Jeśli obca forma życia tryśnie kwasem w twój hełm, nie zdejmuj go, tylko złap się rękoma za hełm i szukając ratunku upadnij w błoto.
61. Czarna maź ma różne zdolności, w zależności jak akurat pasuje scenarzyście i reżyserowi: rozkład tkanek na poziomie komórkowym, zamiana robaczków w kosmiczne kobry, losowe zmiany w ludzkim DNA, wysadzanie głów w powietrze, leczenie bezpłodności… gdyby Prometeusz trwał trochę dłużej, to okazałoby się, że czarna maź także leczy raka, naprawia telewizory oraz śpiewa bałkańskie piosenki biesiadne (w sam raz do zespołu załogi Prometeusza).
62. Wrzucenie mazi do szklanki współzałoganta to naprawdę świetny pomysł (zresztą jak cała zabawa gołymi dłońmi z tym ustrojstwem – podobno od tego się ślepnie i rosną włosy między palcami), szkoda tylko, że David nie wie co rzeczona maź może spowodować. Pewnie skończyły im się szczury laboratoryjne, lub wcale takowych nie mieli – patrząc na poziom tej wyprawy, nic mnie nie zdziwi.
63. Wypicie szklanki alkoholu zmieszanej z czarną mazią spowodowało u twojego faceta zmiany komórkowe i zrobiły z niego boga płodności, ale całując się z nim niczym się nie zarażasz. Trzy możliwości: scenarzysta znów zaspał, czarna papka robi to na co ma ochotę, lub twój facet, nawet na pełnym ucioraniu, pamiętał aby przed kizi-mizi umyć zęby – bo 9/10 stomatologów potwierdza, że nic nie chroni przed kosmicznym mutagenem lepiej, niż wieczorne szorowanie zębów.
64. Gdy zauważysz w swoim oku małego czarnego liszaja, nie zgłaszaj tego dowódcy wyprawy, nie szukaj pomocy, tylko ubierz się w skafander i udaj na dalsze badanie planety. To pewnie jakiś pyłek, samo przejdzie.
Tak się kończy chlanie po nocach z przygodnym androidem
65. Gdy David odetnie ci obraz z kamery, powiedz: „Ty sukinsynu, odciąłeś mnie”, bo widzowie z pewnością nie skumali, że ten sukinsyn David cię odciął.
66. Doktorze Shaw, czy domyśla się pani co wycieka z tych wazonów? Pytasz osoby, która do tej pory zajmowała się głównie badaniem kropek w jaskiniach. Dodając do tego fakt, że jesteście na obcej planecie i z wazonów wycieka, jakby to kolokwialnie ująć „gówno jakieś”, doktor Shaw ma taką samą szansę domyślać się co to, jak każdy inny członek wyprawy.
67. Twoja twarz wygląda jak Jabba The Hutt, mówisz swojej kobiecie, że jest za późno na ratunek, że jesteś chory… Wcale nie! Krzyczy doktor Shaw w odpowiedzi. Z kobietą się nie dyskutuje, nic ci nie jest.
Wcale nie jesteś chory, to tylko zadrapanie!
68. Na obcej planecie można zagiąć czasoprzestrzeń: po 10 godzinach od stosunku jesteś w 3. miesiącu ciąży.
69. Podczas samodzielnej operacji brzucha nie traci się przytomności.
70. W przyszłości cięcia operacyjne zamykane będą zszywkami biurowymi.
71. Rana między zszywkami od razu się zrasta i wygląda jak stara blizna (patrz zaginanie czasoprzestrzeni pkt. 68).
72. Zamykaliście rampę statku przed burzą, nie wpuściliście na pokład chorego Hollowaya, ale gdy nieoczekiwanie na ekranie ukazuje się wam obraz z kamery zaginionego Fifielda, a on sam jako człowiek-żaba kuca przed statkiem, otwieracie ochoczo rampę i zapraszacie potwora na pokład, pytając tylko kosmiczną pokrakę czy na pewno jest Fifieldem. Gdzie w tym czasie była despotyczna Charlize pilnująca rampy jak lwica swego potomstwa? Gdzie był kapitan statku? Pewnie dawali akurat koncert z inżynierem na fortepian, harmoszkę i flet.
73. Jedna szyba hełmu wytrzymuje burzę krzemionkową, a inna pęka jak szklanka po uderzeniu ręką Fifielda.
Stan hełmu po uderzeniu pięścią
74. Będąc starcem, któremu „zostało kilka dni życia”, bez problemu wytrwałeś trudy hibernacji, po której jedni, aby dojść do siebie, rzygali jak koty, inni robili niepełne pompki, a jeszcze inni ubierali choinkę.
75. Weyland stwierdza, że powietrze „dobrze pachnie”, więc zamilcz i oddychaj pełną piersią, bo powietrze zostało przez niego gruntowanie przebadane. Nosem.
76. Reasumując, zdejmowanie hełmu tylko według odczytu chemicznego, sugerującego, że skład powietrza jest taki sam jak ziemski, mówi wprost, że zamiast naukowców pojechała tam banda idiotów… lub, że scenarzysta spał na lekcjach biologii i nie wie co to bakterie, wirusy i grzyby.
77. W trójwymiarowym modelu jaskini, po której łazicie od połowy filmu, nagle rozpoznajesz statek kosmiczny! Jak dla mnie ten schemat wygląda jak wielka okrągła jaskinia, może i jakaś budowla, ale nie jak statek – gdzie silniki, gdzie jakiekolwiek mechanizmy?
Statek jak w mordę strzelił!
78. Właśnie obudziliście inżyniera, wielkiego skurwiela, który chwieje się na nogach, charczy i nie wygląda na rozmownego gościa. Nie czekacie aż dojdzie do siebie, ani nie próbujecie nawiązać kontaktu prostymi pytaniami, na przykład: „Ja być człowiek. Ty być kto?”, tylko zasypujecie go pytaniami i pretensjami. Weyland każe Davidowi powiedzieć, że przybyli tu jak chciał inżynier, Shaw nie czekając na reakcję inżyniera każe spytać go skąd pochodzą i co to za ładunek… (ciąg dalszy w punkcie 79)
79. Może i inżynier chętnie by z wami porozmawiał, ale każdy by się na jego miejscu wkurzył jakby go wyrwano ze snu i od razu zarzucono pretensjami, dlatego zamiast dostać odpowiedzi na nurtujące was pytania, dostaliście klasyczny wpierdol, który większość z was przypłaciła życiem lub urwaniem sztucznej głowy.
Stoję wam wpierdolić
80. Skaczesz przez rozpadlinę i z ogromną siłą walisz szybą hełmu o stalową konstrukcję, na której po skoku lądujesz – szyba pozostaje nietknięta. Ale gdybyś wylądowała na pięści Fifielda…
81 .Uciekając przed turlającym się gigantycznym statkiem kosmicznym, nie uciekaj na boki, tylko trasą, po której toczy się statek, aby dać mu szansę zmiażdżenia cię.
Uciec, ale dokąd?
82. Uciekając przed turlającym się statkiem koniecznie się wywal… ĆTAP!
83. Gdy jakimś cudem, na tak wąskiej planecie uda ci się uniknąć rozjechania przez ogromny statek, po zatrzymaniu się na pewno przewali się on dokładnie na ciebie. Ta planeta jest wyraźnie za mała dla ciebie i statku.
84. Na wyposażeniu kapsuły ratowniczej jest topór strażacki, na wypadek gdyby trzeba było narąbać drwa na opał.
85. Aby topór wyglądał futurystycznie, nadaj jego trzonkowi zupełnie niepraktyczny, fikuśny kształt.
86. Twoje pierwsze pytanie do Davida po tym, jak zdradza ci, że możecie się wydostać z tej planety, bo jest więcej statków, a on potrafi nimi kierować, brzmi… „Gdzie jest mój krzyżyk?” (uczcijmy to pytanie chwilą ciszy, bo plaśnięcia w czoło i tak nikt by w kosmosie nie usłyszał)
87. No, jest! Wreszcie pojawił się Obcy, sięgam po popcorn, teraz się zacznie! Koniec? Jak to?
88. EPILOG. Pamiętacie jak McMurphy w „Locie nad kukułczym gniazdem” zabrał pensjonariuszy domu wariatów na statek i próbował z nimi łowić ryby, a oni nie kojarzyli dlaczego i po co zawleczono ich na statek rybacki, rozchodzili się po pokładzie i wszystko robili nie tak? Mniej więcej tak, jak oni, zachowywali się przez cały film bohaterowie „Prometeusza”, z tą tylko różnicą, że ekipa McMurphy’ego złowiła przynajmniej kilka ryb.
Oni zrobili to lepiej