5 NAJLEPSZYCH RÓL BRIE LARSON. Bojowa idealistka
2. Przechowalnia numer 12 (2013), reż. D.D. Cretton.
Podobne wpisy
Druga najlepsza rola w dorobku Brie Larson jest wynikiem wcześniejszej od Szklanego zamku współpracy z wspomnianym już Destinem Danielem Crettonem. Pod pewnymi względami Przechowalnię numer 12 można nazwać swoistym preludium do oscarowego Pokoju. Dzięki roli w tym filmie Larson została po raz pierwszy na poważnie dostrzeżona przez krytyków — zdobyła za nią nominację do prestiżowej nagrody Critics’ Choice. Ponadto występ w Przechowalni… jest na swój sposób podobny do późniejszej, nieporównywalnie głośniejszej roli uwięzionej Joy. W filmie Crettona Brie wciela się w postać Grace, pracownicy ośrodka wychowawczego dla młodzieży. Trafiają tam najróżniejsze dzieciaki, od młodocianych przestępców po zamkniętych w sobie autystów. Grace i jej współpracownicy, wśród których jest też jej chłopak, Mason (John Gallagher Jr.), muszą codziennie starać się, by ich podopieczni mieli szansę na lepszą przyszłość.
To bodaj najbardziej stonowana w ekspresji rola Amerykanki i początkowo może się wydawać, że mało wymagająca. Tymczasem jej Grace pomiędzy zwyczajnymi dniami w pracy raz po raz zdradza objawy, że coś niedobrego dzieje się w jej głowie, zwłaszcza wtedy, gdy dowiaduje się o ciąży. Dziewczyna ma za sobą straszną przeszłość, która stopniowo zaczyna odciskać coraz dotkliwsze piętno na teraźniejszości. Im dalej w wydarzenia fabularne, tym bardziej Larson pozwala wybrzmieć wewnętrznemu zagubieniu, niepewności i niezaleczonej traumie. Zaczyna się niepozornie, od kilku ujęć drobnych kryzysów czy niepewnego otwierania się przed nową podopieczną ośrodka, Jayden (Kaitlyn Dever). Wkrótce jednak Grace coraz gorzej radzi sobie ze wspomnieniami, a Brie kapitalnie to oddaje. Staje się roztrzęsiona i niepewna, a z jej rosnącej troski o wychowanków wyraźnie prześwituje potężne przytłoczenie dawnymi krzywdami i narastającym lękiem. Rola Grace to rola utrzymana w wyraźnej poetyce realistycznej, do której Larson bez wątpienia powinna wracać częściej.
1. Pokój (2015), reż. L. Abrahamson
Pierwsze miejsce w tym rankingu dla przełomowej roli Larson nie może być zaskoczeniem. Aktorka została za ten występ nagrodzona Oscarem, Złotym Globem, BAFTA, nagrodami Critics’ Choice, Film Independent i wieloma innymi. Rola Joy, porwanej i przetrzymywanej przez psychopatę w szopie dziewczyny, która próbuje jednocześnie wydostać się ze swojego więzienia oraz wychować pięcioletniego syna, Jacka (Jacob Tremblay), to jak dotąd największe aktorskie dokonanie Brie. Przyniosła jej międzynarodową sławę i otworzyła drogę do wielkiej kariery, która wciąż trwa i nie zapowiada się na to, by miała szybko się zatrzymać, a sama Larson nie może narzekać na liczbę ofert pracy, które zapewne bez przerwy do niej spływają.
W Pokoju Amerykanka pokazuje się ze swojej najbardziej niejednoznacznej strony. Jej aktorstwo jest tu raczej wyciszone, zwłaszcza w pierwszej połowie filmu rozgrywającej się w tytułowym miejscu. Joy stara się robić dobrą minę do złej gry, by dbać o swojego syna, ale gdy ten nie patrzy, na jej twarzy malują się dojmująca rezygnacja i rozpacz. Każdy uśmiech podszyty jest strachem i żalem, które lada moment mogą wybuchnąć. To ma miejsce znacznie częściej w drugiej połowie filmu Abrahamsona, w której Larson, nie szarżując, może wreszcie pozwolić swojej bohaterce na wyrzucenie z siebie wszystkiego, co od siedmiu lat w niej rosło. Brie jest wręcz naturalistycznie zmarnowana, sfrustrowana, pełna żalu i zagubienia w skomplikowanym świecie, w którym „powinna” czuć się szczęśliwa. Rewelacyjna jest zwłaszcza scena wywiadu, w której przebiegle prowokowana przez dziennikarkę Joy wydaje się być na skraju załamania albo wręcz zaatakowania swojej rozmówczyni, ale do końca, ostatkiem sił, zachowuje kamienną twarz. Pozostaje życzyć Brie Larson częstszych występów tego kalibru. Okazji ku temu bez wątpienia będzie miała jeszcze sporo.