10 najlepszych odcinków serialu GRA O TRON na 10. rocznicę premiery
Sezon 4, odcinek 9 – Strażnicy na Murze
Czyli ostatnie „Nic nie wiesz, Jonie Snow”
Bitwa o Mur jest chyba najbardziej desperacką i heroiczną ze wszystkich przedstawionych w GoT. Zdziesiątkowana, osłabiona Nocna Straż czeka na zjawienie się dzikich pod dowództwem Mance’a Rydera jak na wyrok. Walka jest dramatyczna, ponieważ dobrze rozumiemy racje obu stron i po obu stronach mamy swoich ulubieńców. Trudno wskazać tę jedną, najsmutniejszą śmierć. Poświęcenie Grenna, stającego naprzeciw olbrzymowi w samobójczym starciu? Przypadkowa strzała, która kończy życie Pypa? I wreszcie rudowłosa Ygritte, konająca w ramionach Jona Snowa… Ten odcinek ogląda się jak na szpilkach. Patos, ale w najpiękniejszym, filmowym wydaniu.
Sezon 4, odcinek 10 – Dzieci
Czyli Tywin ginie w wychodku, a Brienne spuszcza łomot Ogarowi
Mocne, zaostrzające apetyt na więcej zakończenia sezonów stanowiły znak firmowy Gry o tron. Finał czwartej odsłony serialu nie był tutaj wyjątkiem, więcej – dla mnie to chyba najlepszy odcinek „numer 10” ze wszystkich. Szarża Stannisa zmiotła wojska dzikich i ocaliła Nocną Straż. Tyrion po walce Oberyna z Górą, a zatem i po swoim przegranym procesie, ucieka z Królewskiej Przystani, ale wcześniej dusi swoją kochankę i zabija strzałami z kuszy własnego ojca siedzącego na tronie (bynajmniej nie żelaznym). Bran dociera w końcu do Trójokiej Wrony, Arya wyrusza do Braavos, a Brienne stacza rozpaczliwą walkę z Ogarem (w mojej opinii jest to najlepszy pojedynek w całej GoT). To także symboliczne zwieńczenie najlepszych czasów serialu, czyli czterech pierwszych sezonów.
Sezon 5, odcinek 8 – Hardhome
Czyli plany uratowania dzikich palą na panewce, a Nocny Król szydzi z Jona Snowa w żywe (martwe?) oczy
Tyrion został doradcą Dany, septa Unella maltretowała uwięzioną przez Wielkiego Wróbla Cersei, a w Fetorze coraz wyraźniej budził się Theon, pragnący uratować Sansę przed Boltonami. To wszystko bardzo dobre wątki tego odcinka, ale stanowiące jedynie preludium do dania głównego, czyli horrorowej sekwencji za Murem, kiedy to niespodziewany atak Innych przerwał pertraktacje dzikich z Nocną Strażą. Tragedia ginących w beznadziejnej walce ludzi, starcie Jona z Nocnym Wędrowcą i rozmach realizacyjny uczyniły z tego epizodu jeden z najpopularniejszych w środowisku fanów serialu. Ostatnia, rozgrywająca się w absolutnej ciszy scena, kiedy to Nocny Król wskrzesił poległych uniesieniem rąk, jest godna mistrzów kina grozy. Armia Innych już nigdy później nie była równie przerażająca.
Sezon 6, odcinek 9 – Bitwa bękartów
Czyli Ramsay Bolton kontra Jon Snow
Zaczęło się efektownym spaleniem wrogiej floty przez smoki Dany, a potem było już tylko lepiej. Pod względem realizacyjnym być może największe osiągnięcie GoT – tuż obok niezwykle realistycznych smoków ulepionych z CGI. Bitwa bękartów to wykonawcza perfekcja. Chociaż podział ról był oczywisty – zły Ramsay kontra dobry Jon – to już sam przebieg starć aż pulsował dramaturgią i zwrotami akcji. Dzięki klaustrofobicznym, szarpanym ujęciom twórcy wrzucili nas w sam środek walki, między ściśniętych pierścieniem Boltonów dzikich. Odsiecz i szarża wojsk Doliny jednych przekonała o sprycie Sansy, innych utwierdziła w niechęci do Starkówny (bo nikogo nie uprzedziła o nadchodzących posiłkach), ale na pewno stanowiła zaskoczenie. I jak cudownie było patrzeć, kiedy Jon okładał Ramsaya pięściami! I kiedy bękarta Boltona zżarły jego własne psy…
Sezon 6, odcinek 10 – Wichry zimy
Czyli Cersei odpala dziki ogień, a widzowie poznają rodziców Jona
Jak dla mnie – ostatni wielki moment Gry o tron. Później była już równia pochyła. Odcinek zatytułowany Winds of Winter, czyli tak, jak wyczekiwany szósty tom sagi Martina, okazał się tym, czym najpewniej okaże się ta wciąż jeszcze nienapisana książka: niespełnioną obietnicą. Tak jak książkowego zwieńczenia cyklu raczej się nie doczekamy (pogodziłam się już), tak nie doczekaliśmy się w serialu epickich wydarzeń i poruszającego finału, które zwiastował ten epizod. Dlatego dla mnie Gra o tron kończy się razem z wybuchem septu Baelora w rytm jednej z piękniejszych kompozycji Ramina Djawadiego (Light of the Seven). Cersei morduje wszystkich swoich wrogów, doprowadza syna do samobójstwa i zostaje władczynią Westeros. Arya wymierza poetycką sprawiedliwość Walderowi Freyowi. Jon Snow zostaje Królem Północy, a Bran poznaje tajemnicę jego narodzin. Daenerys wreszcie wyrusza w podróż do Westeros. Nie muszę wiedzieć, co było dalej.
A który odcinek Gry o tron jest waszym ulubionym?