search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

MOSKWA NIE WIERZY ŁZOM [kino rosyjskie]

Michał Bleja

29 lutego 2016

REKLAMA

Autorem recenzji jest Michał Bleja.

Kino radzieckie kojarzy się w Polsce przede wszystkim z filmami wojennymi, jak Idź i patrz lub z surrealistycznymi dziełami Andrija Tarkowskiego czy Vladimira Tarasova. Ich filmy, jeśli w ogóle odnoszą się do rzeczywistości, czynią to raczej poprzez metaforę niż dosłowny opis. Widz, który chce właściwie je odczytać, musi być do tego odbioru przygotowany, mieć pewną artystyczną wrażliwość i zdolność do abstrakcyjnego myślenia. Moskwa nie wierzy łzom mocno kontrastuje z tym trendem, będąc filmem o zwykłych ludziach i dla zwykłych ludzi przeznaczonym. W żadnym wypadku nie można tego traktować jako zarzut. Naprawdę warto czasami wyzbyć się artystycznego snobizmu i otworzyć się na zwykłe, ludzkie historie. Zdarza się, że okazują się o wiele bardziej poruszające niż opiewane przez zawodowych krytyków dzieła, których wymowa zostaje rozmyta przez nadmiar środków artystycznych.

moskwa 1

Film Vladimira Menshova podzielony jest na dwie części. Część pierwsza pokazuje bohaterki na samym początku dorosłego życia. Dziewczyny właśnie przyjechały do Moskwy z prowincji i wydaje się, że nieco zachłysnęły się wielkomiejskim życiem. Młodość i energia podsuwają im pomysły, które z początku wydają się niewinne, później okazują się jednak mieć kolosalny wpływ na całą resztę ich historii. O tym jest część druga, która rozgrywa się dwie dekady później. Bohaterki są w niej przedstawione zupełnie inaczej: jako kobiety doświadczone, które nabyły już sporo życiowej mądrości, które jednak nadal się ze sobą przyjaźnią, nawzajem się wspierając. Mimo wieku i różnych, często niełatwych doświadczeń zachowują pogodę ducha, co sprawia, że trudno ich nie lubić.

Obraz Menshova to prawdziwy majstersztyk. Mamy pomysłowy, wielowątkowy scenariusz, znakomicie napisane dialogi, wielowymiarowe, głęboko przemyślane postaci i grę aktorską najwyższej próby. Jest przy tym dziełem szczerym, pozbawionym wszelkiego nadęcia i patosu, które drażnią w najgłośniejszych radzieckich filmach. Wszystko to sprawia, że ogląda się go z ogromną przyjemnością.

moskwa 2

Warto poświęcić kilka słów występujące w roli głównej Wierze Alentowej. Wiera ma dziś siedemdziesiąt trzy lata, jednak w 1980 roku, gdy film powstawał, była niesamowicie piękną kobietą. Nie była to jednak uroda sztuczna, wykreowana, pasująca do aktualnie panujących trendów, ale uroda stuprocentowo naturalna i ponadczasowa. Alentowa wciela się tak naprawdę w dwie postaci – w końcu w pierwszej części gra młodą dziewczynę, w drugiej zaś dojrzałą kobietę. Trudno w to uwierzyć, ale żeby odmłodzić Wierę o połowę, nie trzeba było stosować charakteryzatorskich sztuczek znanych ze współczesnego kina – wystarczyło zmienić jej fryzurę, wyposażyć w bardziej adekwatne do wieku ubrania i pozwolić jej grać. Alentowa jest wybitną aktorką i samo pojawienie się jej nazwiska w obsadzie powinno stanowić wystarczający powód, żeby film obejrzeć. Rola Katieriny Tichomirowej, której losy stanowią oś filmu, jest jedną z najlepszych w jej dorobku.

Moskwa nie wierzy łzom to jednak popis nie tylko samej Alentowej, bo znakomicie zagrane są wszystkie postaci. Na szczególną uwagę zasługują Irina Muravyova w roli Ludmiły i Aleksiej Batałow jako Gosza. Oboje są aktorami bardzo charakterystycznymi, obdarzonymi dużym wdziękiem i swobodą – widać, że zupełnie się nie męczą, odgrywając swoje role. Kreowane przez nich postaci budzą sympatię, a myślę, że o to właśnie twórcom filmu chodziło.

Kino obyczajowe nieczęsto mnie przekonuje, zdecydowanie nie należę do fanów tego gatunku. Moskwa nie wierzy łzom stanowi tu jaskrawy wyjątek i w moim prywatnym rankingu filmów po rosyjsku ma pewne miejsce w pierwszej piątce. Gorąco polecam!

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA