Tajemnice AZJI. Rozmawiamy z MATTHEW WRIGHTEM, producentem nowego serialu BBC EARTH
Już w niedzielę, 26 stycznia o godzinie 11:00 na kanale BBC Earth zadebiutuje nowy wyjątkowy serial przyrodniczy. Azja, której narratorem jest sir David Attenborough to pierwsza produkcja BBC National History Unit w pełni poświęcona największemu i najbardziej zróżnicowanemu kontynentowi na Ziemi. Azja zabierze widzów w podróż od pustyni Gobi po mroźne pustkowia Syberii, eksplorując dziką przyrodę i opisując nieznane szerzej gatunki zwierząt. To również okazja do zaobserwowania niezwykłych zachowań ssaków, które uchwycili naukowcy z ponad 40 krajów.
O kulisach powstawania serialu opowiedział nam jego główny producent Matthew Wright.
Mary Kosiarz: Matthew, gratuluję Ci nowego serialu Azja dla BBC, który już 26 stycznia będzie miał swoją premierę także w Polsce. Ten 7-odcinkowy program to projekt niezwykle nowatorski i przełomowy, ponieważ zdołaliście dotrzeć do niezwykłych zwierząt i miejsc, które wcześniej nie pojawiały się w tego typu produkcjach. Ty sam, mając za sobą lata doświadczenia m.in. nad programami o Afryce, teraz po raz pierwszy stworzyłeś materiał poświęcony wyłącznie Azji. Co sprawia, że on jest dla Ciebie wyjątkowy?
Matthew Wright: Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Azja jest dla mnie wyjątkowa, ponieważ to pierwsza okazja, by jako BBC National History Unit poświęcić cały program temu kontynentowi. To miejsce kryje niesamowite bogactwa, na których się skupiliśmy. Wcześniej stworzyliśmy produkcje eksplorujące Afrykę, obie Ameryki, Europę, nawet Antarktykę, a Azja z jakiegoś powodu nam umknęła. Dla mnie to był duży przywilej, pracować nad pierwszym serialem przyglądającym się temu obszarowi.
Jest tam tak wiele największych miejsc – najwyższe góry, największe lasy deszczowe, najgłębszy rów oceaniczny, najgorętsze miejsce na całym świecie. Ale także jest to najbardziej zaludnione miejsce na Ziemi. Wszystko to razem stanowiło dla nas spore wyzwanie, ponieważ najbardziej zależało nam na pokazaniu tych mało dostępnych dotychczas miejsc i stworzeń. Oczywiście nie obyło się bez tych charyzmatycznych zwierząt, jak tygrysy, słonie i nosorożce, z którymi ludzie są w pewien sposób zaznajomieni, ale naszym głównym celem było pokazanie nowego środowiska. Wynajdywanie inspiracji było niezwykle trudne, ale ostatecznie – z czego ogromnie się cieszę – opłaciło nam się to. Było to wielkie wyzwanie. Pokusą byłoby sfilmowanie czegoś bezpiecznego, sprawdzonego, ale naprawdę chcieliśmy wraz z Azją wyjść ze swojej strefy komfortu.
Mary Kosiarz: Pracowaliście nad tym projektem całe cztery lata. Zaczynaliście jeszcze w czasie pandemii od kompletowania materiałów i decydowania, na czym chcielibyście się skupić najbardziej. Wyobrażam sobie, że w tamtym czasie wyzwania całej branży filmowej musiały towarzyszyć także Wam. W jaki sposób udało Wam się przezwyciężyć całą tę sytuację?
Matthew Wright: To było wymagające. Zaczęliśmy przygotowania w styczniu 2021 roku, więc dokładnie cztery lata temu w trakcie pandemii. W Wielkiej Brytanii mieliśmy lockdown, więc nie było możliwości nic organizować na żywo. Jedne z pierwszych spotkań odbywaliśmy w parku w Bristolu (śmiech). Pierwszą fazą jest oczywiście zbieranie historii. Zaprosiliśmy do naszego zespołu największych profesjonalistów, którzy studiowali dzienniki, czasopisma, sięgali po najróżniejsze kontakty. Współpracowaliśmy też z lokalnymi przewodnikami i konserwatorami, ale ogromnym źródłem informacji były dla nas również social media. To zupełnie nowe pole do researchu, poszukiwania miejscowych sympatyków przyrody, oferowania im współpracy z nami. W kontekście trwającej wówczas pandemii było to bardzo pomocne. Bądźmy szczerzy, dzięki temu zaoszczędziliśmy mnóstwo pieniędzy. Nie musimy wysyłać na miejsce nikogo z UK, ograniczamy emisję dwutlenku węgla. Tak naprawdę dzięki pandemii odkryliśmy, jak wiele możemy zdziałać dzięki kontaktom z lokalnymi specami z Chin, Malezji, Pakistanu, Indonezji. Łącznie kręciliśmy w 23 krajach z ekipą z ponad 40 państw. Chociażby żabę purpurową, która pojawia się w czasie deszczu monsunowego na zaledwie kilka dni w ciągu roku, nakręciła nasza lokalna ekipa w Indiach. Oni mogli czekać kilka tygodni, aż wreszcie się pojawi – my nie bylibyśmy w stanie tego zrobić. Lokalni mieszkańcy mają pasję i wiedzę o swoim otoczeniu, której my nie posiadamy, dlatego chcieliśmy ich zaangażować. Bez miejscowych azjatyckich ekspertów to by nie wyszło.
Mary Kosiarz: Aż czteroletnia praca nad jakąkolwiek produkcją to mnóstwo wyzwań. Wy na samym kręceniu w Azji spędziliście ponad dwa lata. Ile zajęła Wam praca nad jednym odcinkiem?
Matthew Wright: Stworzyliśmy pewne kalkulacje. W terenie spędziliśmy łącznie ponad 2500 dni. Podczas tych lat mieliśmy kilka równoległych i nakładających się zdjęć. Każdy odcinek miał swojego producenta i reżysera, ale wspierało ich także wielu asystentów producentów i badaczy. Czasami angażowaliśmy także freelancerów. W przeciwieństwie do filmu pełnometrażowego czy serialowej fikcji my musimy dopasować się do harmonogramu natury, konkretnych środowisk.
Mary Kosiarz: Zwierzęta to Wasi główni aktorzy.
Matthew Wright: Dokładnie tak. Nad nimi nie możemy już zapanować, robią, co chcą. Więc kiedy czegoś konkretnego byśmy sobie życzyli, jest to trochę frustrujące. Coś kręcimy w styczniu, coś w marcu, potem maju, więc ta praca na planie jest niezwykle złożona. Z perspektywy BBC ma się wrażenie, że to duża ekipa produkcyjna, ale w porównaniu z serialami czy filmami to naprawdę niewielki zespół ludzi. Czasem uda nam się zrealizować materiał za jednym razem w ciągu trzech tygodni. Ale podejmujemy wiele prób i niekiedy trzeba wrócić w konkretne miejsce dopiero za rok. Wracamy z nowym sprzętem, nowym podejściem i dzięki temu osiągamy sukces. Z uwagi na powtarzanie zdjęć koszty bardzo często gwałtownie rosną. Ale żeby osiągnąć ten sukces, podejmowanie ryzyka jest konieczne.
Mary Kosiarz: Pracując nad Azją, korzystaliście z wielu innowacyjnych technologii, nowych rodzajów dronów, które znacznie ułatwiły Wam dostęp do najbardziej intymnych sytuacji z życia zwierząt.
Matthew Wright: Tak, absolutnie. Nowe technologie wykorzystujemy tylko wtedy, gdy naprawdę przynoszą korzyści, a nie jedynie dla zasady. Drony zrewolucjonizowały wiele aspektów filmowania natury. Są obecne na rynku od około 8–9 lat na tym poziomie jakości. Ich efekty są zdumiewające – pozwalają nam filmować zwierzęta z powietrza łatwo i bezpiecznie. Emisja dwutlenku węgla z dronów jest praktycznie zerowa w porównaniu do helikopterów, których kiedyś używaliśmy. Nowa generacja małych, lekkich dronów pozwala łatwo je przenosić, co jest kluczowe w przypadku pracy w odległych warunkach. Działają w terenie znacznie dłużej, możemy naprawdę prześledzić dane zwierzęta, które szybko przyzwyczajają się do ich obecności. Weźmy jako przykład tygrysy, których nigdy nic nie atakuje z góry, więc się tego nie obawiają. Ważną nowością są także obiektywy z zoomem, działające niemal jak kamera szpiegowska. W 4. odcinku zatytułowanym Tangled Worlds zobaczycie niezwykłą sekwencję z rodziną tygrysów sfilmowanych w Nepalu, który jest coraz bardziej otwarty na takie działania. Jesteśmy przyzwyczajeni do oglądania tygrysów na poziomie oczu, a zobaczenie ich z góry było po prostu niesamowite. Tygrysy są dosyć trudne do znalezienia, ale gdy już na nie trafimy, staramy się za nimi podążać. Gdy bateria w dronie się wyczerpuje, wysyłamy drugi dron, który przejmuje obserwację, podczas gdy pierwszy wraca do ładowania. W ten sposób mogliśmy śledzić tygrysy praktycznie przez cały dzień, w momencie zabawy, a nawet polowania.
Mary Kosiarz: Mówisz teraz o bardziej rozpowszechnionych gatunkach, jakie udało wam się sfilmować. Mógłbyś podzielić się przykładami nieco rzadziej pokazywanych zwierząt, które zdołaliście zaobserwować i które były dla Ciebie szczególnie ekscytujące?
Matthew Wright: Naszym celem było przedstawienie możliwie jak największej części Azji. Jestem naprawdę dumny z tego, że udało nam się pokazać takie kraje jak Irak, gdzie nakręciliśmy lamparta perskiego. Współpracowaliśmy z pasjonatami nauki z Iraku, którzy od lat bago badają i udało nam się uchwycić przepiękne ujęcia tego zwierzęcia. Jestem też bardzo dumny z sekwencji z niedźwiedziami w Mongolii. To jednak trochę gorzka historia, bo na całym świecie pozostało mniej niż 40 osobników tego gatunku. Ponownie pracowaliśmy z lokalnymi naukowcami, którzy pomogli nam znaleźć te niedźwiedzie, ponieważ ich terytorium obejmuje około pół miliona kilometrów kwadratowych. Używaliśmy kamer pułapkowych, aby je sfilmować.
W Pakistanie współpracowaliśmy z utalentowanym filmowcem, aby nakręcić markury – największe na świecie dzikie kozy – podczas ich walk w górach Hindukusz. Samce markurów dosłownie starają się nawzajem rozbić w tych starciach. Nie udałoby nam się tego zrobić bez pomocy pakistańskiego teamu. W Iranie pracowaliśmy z zespołem, który kręcił na pustyni Lut – miejscu, gdzie odnotowano najwyższą temperaturę powierzchni ziemi w historii. Pokazanie takich egzotycznych i romantycznych miejsc na ekranie to coś, z czego naprawdę jesteśmy dumni.
Z tych wszystkich odległych miejsc i niezwykłych gatunków mam szczególny sentyment do markurów z Pakistanu. Są to niezwykle silne zwierzęta, a same sekwencje z nimi zawierają elementy trochę komiczne – samce po wygranej walce zachowują się dosyć osobliwie, aby przyciągnąć uwagę samic. Dla nas wygląda to dość absurdalnie i śmiesznie, ale dla tych zwierząt ma to ogromne znaczenie. Oczywiście praca w takich miejscach wiąże się z wieloma wyzwaniami. W niektórych krajach ekipy filmowe nie są czymś powszechnym, więc uzyskanie pozwoleń na wjazd i pracę tam nie jest proste. Budowanie relacji z lokalnymi władzami i zdobywanie ich zaufania to kluczowe elementy, które umożliwiły realizację Azji. Ludzie są naprawdę dumni z tego, że pokazaliśmy ich środowiska, zawsze są to pozytywne reakcje.
Mary Kosiarz: Całe to doświadczenie jest imponujące i z dzisiejszej perspektywy możesz już o nim opowiadać z uśmiechem na ustach, bo masz powody do dumy. Ale to niezwykle ekstremalna podróż i zastanawiam się, czy Ty w ogóle potrafisz mentalnie przygotować się na tego typu wyprawę? Na której naprawdę nie masz pojęcia, co się wydarzy, biorąc pod uwagę nowatorskość projektu?
Matthew Wright: To emocjonujące doświadczenie. Wielu z nas decyduje się na te wyprawy z bagażem oczekiwań, które tkwią w nas samych. Chcemy dobrze wypaść. A że zwierzęta to ci nasi wspomniani aktorzy, nigdy nie wiemy, czego się spodziewać. Ludzie często mówią, że kiedy oglądasz filmy w samolocie, przeżywasz je mocniej. Nie wiem, czy to część naszej psychiki, czy faktycznie te dalekie dystanse tak na ciebie działają. Tych emocji jest mnóstwo, mnóstwo wyrzeczeń, bo mamy swoich bliskich, za którymi przez długi czas będziemy tęsknić. To wspaniała praca, ale też ogromny przywilej, a kiedy wracasz do domu po udanej wyprawie, natychmiast chcesz się tym wszystkim podzielić. To jest wyczerpujące zadanie, szczególnie psychicznie. Pracujemy ciężko, żeby nakręcić dobry materiał. Ale do licha, to jest dopiero zawód!
Mary Kosiarz: W Azji jako narrator występuje sir David Attenborough. Jaka była jego reakcja na efekty Waszej pracy?
Matthew Wright: Była jak najbardziej pozytywna. On jest nadzwyczajną siłą i poświęcił mnóstwo czasu w karierze na badanie Azji. On ma encyklopedyczną wiedzę nie tylko o przyrodzie. Jest erudytą. Obejrzał każdy odcinek z wyprzedzeniem, dopisywał kwestie do scenariusza, był dociekliwy i wypytywał nas o wiele spraw. Był zaskoczony sytuacjami, których sam w życiu nie widział, rozmawiał o tym z producentami. On ma w sobie tę mentalność filmowca i był zafascynowany procesem tworzenia – od sposobu realizacji po używany sprzęt. Wciąż to powtarzamy, ale to był niezwykły przywilej, żeby uzyskać jego aprobatę zarówno publicznie, jak i prywatnie. To była wielka przyjemność z nim pracować.
Mary Kosiarz: Udało Wam się pokazać Azję z zupełnie różnych perspektyw – od zamarzniętych jezior po pustynię Gobi. Zaprezentowaliście nie tylko zwierzęta i lokalizacje, ale także, jak wspomniałeś, ludzi, którzy pracują nad ratowaniem zagrożonych gatunków. Ostatni odcinek nosi tytuł Saving Asia i przybliża historię lokalnych działaczy walczących o przetrwanie tych zwierząt. W idealnym świecie – co chciałbyś, aby widzowie poczuli po obejrzeniu tego finałowego odcinka, jak i całej serii?
Matthew Wright: Chcieliśmy zwrócić uwagę widzów na ten wyjątkowy kontynent, żeby w przyszłości, kiedy będą mówić o największych skarbach świata, natychmiast pomyśleli o Azji. To jedno z najbardziej ekscytujących miejsc na Ziemi. Jeśli ktoś planuje dalekie podróże na safari, do dzikiej przyrody, byłoby świetnie, gdyby dzięki temu serialowi nabrał ochoty zwiedzić Azję. Chcieliśmy, żeby w serii przewijało się pewne przesłanie – wspomniałaś o ostatnim odcinku, ale tak naprawdę w każdym z epizodów przedstawiamy historie prawdziwych bohaterów, te sekwencje świata zwierząt i ludzi się przenikają. Dobrze widać to w odcinku zatytułowanym Crowded Continent. Współdzielenie przestrzeni jest trudne, ale jednocześnie niesamowite. Azja oferuje niezwykłą mieszankę prawdziwie dzikich obszarów i ogromnej liczby ludzi. Chcieliśmy być uczciwi, pokazać dobre i złe strony, ale jednocześnie dać ludziom odrobinę nadziei w obliczu zmian klimatycznych. Azja to kontynent, który obejmuje aż 60% światowej populacji. Mam nadzieję, że ludzie po obejrzeniu tej serii pomyślą sobie: „Wow, może jednak istnieje sposób, abyśmy mogli wprowadzić niektóre zwierzęta do Europy. Może nie wywołalibyśmy katastrofy, gdybyśmy oddali niewielką część naszego kontynentu czy gruntów rolnych naturze”. Azja jest całe lata świetlne przed Europą, jeśli chodzi o przyrodę i historię naturalną. Nie zostało u nas praktycznie nic z dzikiej przyrody. Jeśli Azja sobie radzi, może my też możemy trochę nad tym popracować?
Pierwszy odcinek serialu Azja zadebiutuje na kanale BBC Earth już w niedzielę 26 stycznia o godz. 11:00, a powtórka o godz. 21:00. Premiery kolejnych odcinków odbędą się co tydzień, w kolejne niedziele o tej samej porze.