search
REKLAMA
Wywiad

Rozmawiamy z Piotrem Domalewskim i Łukaszem Ostalskim, reżyserami „KIEDY ŚLUB?”

„Serial jest lepszy przez to, że na planie mieliśmy dobrą atmosferę” – zdradzają nam reżyserzy.

Paulina Zdebik

22 marca 2024

REKLAMA

Paulina Zdebik: Czy ślub w dzisiejszych czasach ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie?

Łukasz Ostalski: Myślę, że dla niektórych ma, a dla niektórych nie ma i nie ma co tego w żaden sposób wartościować.

Piotr Domalewski: Różni są ludzie – jednych to kręci, innych nie. Niektórzy potrzebują widowiska na trzysta osób, kościoła, gołębi i Venecia Palace (luksusowy hotel pod Warszawą – przyp.red) –  gdzie, swoją drogą, podobno trzeba rezerwować termin na dwa lata wcześniej, więc najwyraźniej istnieje zapotrzebowanie na takie rzeczy…

Łukasz: …kto bogatemu zabroni.

Piotr: Nie wiem, czy to jest aż tak drogie, ale na pewno widowiskowe.

Łukasz: Nie jest to moja stylistyka, ale nie przeszkadza mi, że ludzie się na to decydują.

Piotr: Mnie też nie, ale co kto lubi. My akurat jesteśmy jeszcze z takiego pokolenia, że często bywam na weselach swoich znajomych i zawsze jest to dla mnie ciekawe doświadczenie. Sam nie miałem przyjemności – jeszcze – ale kto wie.

A Wy osobiście chcielibyście kiedyś wziąć ślub?

Piotr: Razem?

Łukasz: Wspólnie?

Piotr: Wspólnie to może być tak, że bierzemy ślub z naszymi partnerkami w tym samym czasie. A jest jeszcze opcja, że bierzemy ślub razem, czyli ze sobą.

Łukasz: Ja myślę, że razem artystycznie jak najbardziej tak – żebyśmy mieli jeszcze okazję wspólnie coś zrealizować.

Piotr: Rozważamy, czas nie stoi w miejscu – tak bym odpowiedział enigmatycznie.

Czy, i jeśli tak: to w jakim stopniu, przekładaliście swoje własne doświadczenia związane z rozstaniami na reżyserię kolejnych odcinków?

Łukasz: Prywatne życie zostawmy tam, gdzie jest, czyli w prywatności. Na pewno jednak obserwujemy ludzi wokół nas i to wpływa na naszą twórczość.

Piotr: Nigdy nie jest tak, że przekłada się coś z prywatnego życia na ekran jeden do jednego, ale z pewnością obraz świata, który nabywa się w prywatnym życiu, rzutuje na to, jak się sobie pewne sytuacje wyobraża, a w związku z tym również na to, jak się potem je projektuje na ekranie. Moim zdaniem z tego trzeba korzystać; ja korzystam. Mimo że robiliśmy serial w założeniu komediowy i lekki, to uważam, że rozstawanie się jest kwestią zarówno emocjonalnie, jak i sytuacyjnie potwornie trudną. I miałem to cały czas z tyłu głowy. Zwłaszcza że to mnie przypadła przyjemność reżyserowania pierwszych dwóch odcinków, czyli tego pierwszego impaktu rozstaniowego, a to są ciężkie rzeczy.

Łukasz: Nie możesz tego wartościować, ja też miałem trudne sceny! (śmiech) Staramy się brać z życia rzeczy i te zasłyszane, i zauważone, i te osobiście przeżyte. Każdy, kto pracuje w naszym zawodzie, powinien tak robić, bo to daje szerszą paletę do późniejszej realizacji.

Piotr: Nie można zamykać się tylko na swoją percepcję rzeczywistości, bo wtedy to, co robisz, będzie bardzo hermetyczne, a w takim obrazie ludzie nie będą mogli się przejrzeć.

Który z Was jako pierwszy został zaangażowany w ten projekt?

Piotr: Na początku byłem ja. Pitchowałem ten serial w Canal+ – to było dość dawno temu – na poziomie scenariusza dwóch pierwszych odcinków.

Łukasz: Mnie do projektu zaprosił Michał Kwieciński (producent wykonawczy – przyp.red.), z którym wielokrotnie już wcześniej pracowałem. Scenariusz Kasi Wiśniowskiej i Marka Baranowskiego od początku bardzo mi się spodobał. Uznałem, że jest to coś ciekawego, czego jeszcze nie widziałem. Później dowiedziałem się, że jest w to zaangażowany Piotrek i wkrótce zaczęliśmy pracować razem.

Piotr: Mnie też to właśnie scenariusz nakłonił do tego, żeby pochylić się nad tym projektem. Jest napisany bardzo sprawnie, mądrze, współcześnie i w dobrym rytmie.

Łukasz: Rytm jest dobry, dialog interesujący, a postaci skomplikowane. Marek i Kasia mają pewną wrażliwość i ciekawość ludzi, a zarazem umiejętność obserwacji ich niezborności, które dla mnie są niesamowitą podstawą do komediowości w tym serialu. A ja bardzo lubię humor, który polega na niezręcznościach.

Skoro jesteśmy przy poczuciu humoru, to czy zdarzało Wam się zaśmiać na planie podczas realizacji scen?

Piotr: Ja się świetnie bawiłem cały czas! Mieliśmy świetną ekipę realizacyjną, złożoną z superotwartych ludzi z ogromnym poczuciem humoru. Na planie panowała naprawdę dobra, przyjacielska, wesoła atmosfera. Trudno się w takich warunkach nie śmiać z pewnych sytuacji.

Łukasz: Projekty tego typu, tj. komediowe, wymagają dobrych relacji na planie. Ważne, by cała ekipa rozumiała, że naszym wspólnym celem jest projekt, który przede wszystkim ma rozbawiać; być rozrywką. Aktorzy lubią, kiedy daje im się pozwolenie na to, by wnieśli coś od siebie – wówczas dają z siebie wszystko. Zdarzały nam się improwizacje na planie, które później trafiały do montażu. Komedia potrzebuje czasu i możliwości. Ten serial jest lepszy przez to, że na planie mieliśmy dobrą, rodzinną atmosferę.

Jaki był Wasz wpływ na proces castingu?

Piotr: Duży. Szukaliśmy przede wszystkim wyrazistych aktorów. Wprawdzie nasi bohaterowi są głęboko i wielowarstwowo zarysowani już na poziomie scenariusza, ale oprócz tego uważam, że postacie we współczesnym serialu muszą być przede wszystkim wyraziste. To jest oczywiście moje spostrzeżenie, ale rymuje się z tym, co przeczytałem kiedyś w jakiejś gazecie – i to nawet po angielsku! – że współczesny widz nie tyle podąża za samą akcją, ile za rozwojem wewnętrznym bohatera. W związku z tym bohater musi być wyjątkowy, charyzmatyczny, przyciągający, bystry, ale też musi to być ktoś, z kim jesteśmy w stanie się utożsamić. W ten sposób właśnie staraliśmy się skompletować naszą obsadę. Wiedzieliśmy, że główni bohaterowie, wokół których rozgrywa się konflikt, są tutaj kluczowi. Zaczęliśmy więc od rdzenia głównej pary i wokół niej konstruowaliśmy cały pozostały świat. To się może wydawać oczywiste, ale wcale nie jest, ponieważ to, co drugoplanowe, bardzo mocno bazuje na poziomie ekspresji i energii głównych bohaterów. Żeby ich uwiarygodnić, trzeba precyzyjnie skonstruować tło, w którym rozgrywają się ich problemy.

Łukasz: Mieliśmy wiele zdjęć próbnych, które były analizowane przez nas, jak również przez producenta i reżyserkę castingu – Martę Kownacką. Oczywiste stało się dla nas, że Eryk z Marysią wypadają fantastycznie. Mieliśmy mnóstwo bardzo dobrych aktorów i aktorek, natomiast to właśnie w ich przypadku poczuliśmy, że to jest właśnie TA para. Reszta obsady została przez nas dobrana również na podstawie zdjęć próbnych, analizowanych w kontekście głównych bohaterów. Uważam, że nasze postaci drugoplanowe są bardzo dobre: Iza Kuna, Magda Popławska, Maciek Musiał, Kamil Szeptycki, Masza Wągrocka… Ich role są wyraziste właśnie dzięki temu, że ci wszyscy świetni aktorzy zechcieli wejść w ten projekt i mieli pomysły na swoje postaci już na poziomie zdjęć próbnych.

A co powiecie o Waszej reżyserskiej współpracy? Czy jest coś, czego mogliście się od siebie wzajemnie nauczyć?

Piotr: Problem ze wspólną reżyserią seriali jest taki, że my nigdy ze sobą na planie razem nie przebywamy.

Łukasz: Byliśmy dwa razy razem na planie! Raz przyszedłem odwiedzić ekipę w pierwszy dzień zdjęciowy, a Piotrek w ostatni dzień zdjęciowy…

Piotr: …żeby zbić „grabę”. A czy jest coś, czego moglibyśmy się od siebie nauczyć? Nie wiem, ale będę się nad tym zastanawiał. Moim zdaniem po prostu staraliśmy się współpracować. Istotne jest to, żeby mieć jasność na temat wspólnej wizji. Wydaje mi się, że w naszej współpracy fajne było to, że nikt nie ciągnął w swoją stronę, tylko cały czas się słuchaliśmy i staraliśmy się szukać balansu. W serialu tego typu, który jest humorystyczny – a jak wiadomo, komedie robi się najtrudniej – trzeba umieć znajdować wyważone środki realizacyjne. Wcześniej miałem współreżyserię tylko w przypadku Sexify, ale wówczas również nie spotykaliśmy się na planie.

Łukasz: Dość intensywnie za to współpracowaliśmy na poziomie preprodukcji. Wspólnie chodziliśmy na zdjęcia próbne, jeździliśmy na dokumentację i angażowaliśmy się w proces powstawania tego świata. Mnie się dobrze z Piotrem pracowało, też dlatego, że nie mieliśmy różnych zdań, tylko od początku byliśmy w swojej wizji bardzo blisko. Nie można powiedzieć, że musieliśmy zawierać ze sobą jakieś kompromisy, bo często mieliśmy po prostu to samo zdanie.

Piotr: Nigdy nie było takiej sytuacji, żebyśmy przyjechali na lokację i jeden z nas był nią zachwycony, a drugi mówi, że: „absolutnie nie, to koszmar”. Raczej to było tak, że przyjeżdżamy, spoglądamy na siebie, mówimy: „po prostu łoś!” i wychodzimy.

Łukasz: Już od samego początku, odkąd przeczytaliśmy scenariusz i odbywaliśmy spotkania odnośnie do ewentualnych reżyserskich poprawek co do niego, mieliśmy wspólne zdanie odnośnie do tego, jak to wszystko powinno wyglądać. Założyliśmy sobie pewne referencje, przez które razem przeszliśmy; każdy każdemu polecił jakieś seriale, żeby to sobie jakoś ułożyć. Następnie umówiliśmy się na coś konkretnie i później nikt już nie zbaczał z kursu.

Piotr: Nasza współpraca przebiegała w bardzo naturalny sposób.

Łukasz: Nawet po próbach aktorskich mieliśmy podobne wnioski.

Piotr: Myślę, że producent też nas dobrze dobrał do tej współpracy. To nie jest tak, że jeden z nas dołączył na koniec, bez wiedzy na temat tego, jak to robimy – od początku byliśmy w tym razem.

Łukasz: Dopiero na zdjęciach zostawaliśmy już sam na sam ze sceną i aktorami.

Piotr: Nie ma wyjścia, trzeba sobie radzić samemu! (śmiech)

Łukasz: Nie ma telefonu do przyjaciela!

Piotr: Dzwoniłem do Łukasza cały czas, ale on nie odbierał! (śmiech) Nie chciał mi tego ułatwiać.

Poza aspektem nieodbierania telefonów brzmi jak współpraca marzeń. Czy w związku z tym można spodziewać się kolejnego projektu sygnowanego nazwiskami obydwu z Was?

Piotr: Ale to było edukacyjne nieodbieranie telefonów. A poza tym – żart. (śmiech) Na „stówę” się przetniemy, nie ma opcji, że nie. Zresztą może przy drugim sezonie, który czy będzie, nie wiadomo – wszystko może się wydarzyć. Jak to w związku! (śmiech) Kiedyś miałem przyjemność grać w telenoweli, w której scenariusze spływały transzowo, po dziesięć odcinków. Z moją ówczesną partnerką serialową Gosią Buczkowską – nie wiem, czy można ją wymienić z imienia i nazwiska, ale mam nadzieję, że się nie obrazi; uważam, że jest wspaniała – chcieliśmy się dowiedzieć, czy scena kolacji, którą mieliśmy zagrać, zawiedzie nas do relacji romantycznej czy też nie. Zapytaliśmy kogoś, czy tak będzie, i usłyszeliśmy: „słuchajcie, mamy tylko dziesięć odcinków w przód, więc sytuacja jest taka, że może wasi bohaterowie będą razem, a może nie będą”. Więc chciałbym w ten sposób podsumować odpowiedź na to pytanie: nasze zakończenie jest otwarte.

Wasze zakończenie może być otwarte, ale nie Wasze początki, w których można odnaleźć pewne cechy wspólne – zanim poszliście w reżyserię, zajmowaliście się czymś zgoła innym. Piotr jest absolwentem Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie, a Ty, Łukasz, podobno studiowałeś politologię na Uniwersytecie Gdańskim?

Łukasz: Tak, mam magistra z nauk społecznych, a później, zanim zająłem się reżyserią, przez pięć lat byłem fotoreporterem.

To jak to się stało, że siedzicie dzisiaj tutaj jako reżyserzy?

Łukasz: Przeznaczenie.

Piotr: Tak wyszło.

Łukasz: To nie jest tak, że coś samo wychodzi. Bardzo chciałeś robić filmy i dlatego teraz tu jesteś!

Piotr: Na początku swojej drogi nie wiedziałem, że robienie filmów w ogóle jest możliwe, choć tak naprawdę wszystkie działania, które podejmowałem, zawsze zmierzały w tę stronę. Jak człowiek kończy liceum, zwłaszcza jeśli jest z miejsca, z którego ja pochodzę (z Łomży – przyp.red.), to raczej nie wyobraża sobie, że kiedyś będzie reżyserem. Może co najwyżej, że będzie kręcił wesela – mój ojciec grał na weselach, więc ten temat był mi zawsze bliski, aczkolwiek nigdy nie podjąłem się realizacji.

Łukasz: Ja za to fotografowałem wesela! Pewnie dlatego wzięli mnie do serialu Kiedy ślub? (śmiech). Nasza droga do świata filmu być może była dłuższa, ze względu na to, że możliwości, które mieliśmy, były na początku ograniczone, ale najważniejsze to wiedzieć, czego się chce, i do tego dążyć. Czasami trochę to zajmuje, bo świat ma inne plany wobec ciebie, ale to nie znaczy, że nie można zmieniać świata.

Piotr: Pięknie to powiedziane.

I pięknie podsumowane. Dziękuję za rozmowę.

Paulina Zdebik

Paulina Zdebik

Z urodzenia gdańszczanka, z miejsca zamieszkania - katowiczanka, paryżanka, a aktualnie warszawianka. Studentka Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego. Na planach zdjęciowych najlepiej odnajduje się w kostiumach, choć jej doświadczenie obejmuje również pion reżyserski oraz produkcyjny. Oprócz tworzenia filmów, bardzo lubi też o nich pisać. Wielka fanka Mechanicznej pomarańczy, Xaviera Dolana, Yorgosa Lanthimosa, Wesa Andersona, francuskiej Nowej Fali, true crime i horrorów. Kontakt: paulinazdebik@wp.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ BERMAIN MAHJONG WAYS TANAM POHON BOCORAN MAHJONG TIPS AUTO WD JELAJAHI DUNIA MAHJONG WAYS 2 FITUR STRATEGI LANGIT JINGGA MAHJONG WAYS REZEKI TAK TERDUGA MELATI MEKAR MAHJONG WAYS UNTUNG GANDA MENCETAK SEJARAH BARU STRATEGI JITU MAHJONG WAYS 2 POLA TERBARU MAHJONG WAYS MAXWIN RAHASIA KEBERUNTUNGAN MAHJONG WAYS 2 RAHASIA MAHJONG WAYS 2 CARA MUDAH MENANG DI SLOT MAHJONG WAYS 2 CHEAT MAXWIN SLOT THAILAND BOCOR DUA POLISI DIDEMOSI KARENA PERAS UANG UNTUK MODAL MAIN SLOT ONLINE PELAKU PEMBUNUHAN SANDY PERMANA TERUNGKAP INGIN CURI UANG WD SLOT GACOR RAHASIA COIN STARLIGHT PRINCESS TEKNOLOGI DIGITAL SLOT 777 CARA MENANG TEKNIK TERBARU TIPS DAN TRIK MAXWIN DI GAME STARLIGHT PRINCESS TRIK JACKPOT SLOT OLYMPUS DENGAN POLA UNIK