PAULINA GAŁĄZKA o serialu EMIGRACJA XD: „Bez waloru edukacyjnego nie ma dobrej komedii”
Porozmawialiśmy z Pauliną Gałązką o Rachel, dziewczynie z Londynu, którą aktorka gra w serialu Emigracja XD. Aktorka podzieliła się z nami swoimi doświadczeniami z planu i tym, w jaki sposób przygotowywała się do swojej roli. Produkcja jest aktualnie emitowana co piątek na Canal+.
Jan Tracz: Kim jest twoja bohaterka i jaką rolę odgrywa w tej szalonej opowieści?
Paulina Gałązka: Główni bohaterowie spotykają ją w Londynie, kiedy bardzo potrzebują pomocy. Ona jest squaterką, więc proponuje im lokum w jednym z londyńskich squatów. Choć jest Ryśką ze Zgorzelca, to ma ksywkę „Rachel” i tak przedstawia się zarówno Malcolmowi, jak i swoim pracodawcom. Ona wyjechała za chlebem i ma plan na siebie. Ona odczarowuje pewien stereotyp squattersów: jest bardzo świadoma tego, co robi. Rachel jeździ na rikszy i to ona pomaga naszym bohaterom znaleźć pracę u swojego boku. W pewny momencie wszyscy jeżdżą na rikszach i tak zarabiają na życie.
Czy znałaś wcześniej formę literacką, jaką jest internetowa pasta?
Tak, już wcześniej miałam bowiem okazję zapoznać się z twórczością Malcolma XD. I była to miłość od pierwszego wejrzenia (a raczej przeczytanego zdania). Nie zmienia to faktu, że odświeżyłam książkę na potrzeby serialu. Kiedy usłyszałam o tym projekcie, to od razu poczułam się podekscytowana: „Kręcą Emigrację, ale super!”. Kiedy otrzymałam propozycję zagrania Rachel, zgodziłam się od razu. To jak spełnienie jakiegoś małego marzenia.
Czy próbowałaś zrozumieć londyńskie realia squattersów? Bazowałaś stricte na materiale książkowym?
Nigdy wcześniej nie byłam w Londynie, więc wiele czytałam o squatach, przypadkach Polaków w stolicy Wielkiej Brytanii czy też o zasadach, jakie te squaty obowiązują. Oglądałam nawet wywiady z ludźmi ze squatów, mam także koleżanki, które mają tego typu doświadczenia, więc miałam szansę wysłuchania ich i posiłkowania się tymi relacjami.
A czy jazda na rikszach jest tak samo trudna, jak w serialu?
To jest jakaś masakra: podziwiam wszystkich ludzi, którzy żyją z uprawiania tego zawodu. Kosztowało mnie to sporo problemów fizycznych, ale przynajmniej się udało. Ogólnie cała przygoda z kręceniem w Londynie jawi się jako szalone wspomnienie. Mieliśmy sporo sytuacji, w których musieliśmy działać spontanicznie, do tego kręciliśmy przecież w obcym kraju. No i nasza ekipa była multikulturowa: codziennie rozmawialiśmy przynajmniej w dwóch językach. Korespondowało to z kolorystyką przeżyć naszych bohaterów i bohaterek.
Sam Londyn Cię zaskoczył?
Tylko trochę. To cudowne miasto, ale jedyna rzecz, która mnie zdziwiła, to brak warzyw w sklepach (śmiech).
Czy wyzwolenie i spokój twojej bohaterki mogą być w jakiś sposób inspirujące? Utożsamiasz się z wartościami, które ona wyznaje?
Zdecydowanie: choć jestem zupełnie inną osobą niż Rachel, to jej spokój ducha bardzo mnie inspirował do pracy nad sobą. Rachel potrafi patrzeć z dojrzałej perspektywy, planować do przodu, nie załamywać się, kiedy coś nie idzie zgodnie z planem. Kiedy kręciliśmy serial, to widziałam ją jako dziewczynę, której w jakiś sposób nie powiodło się w Polsce. Po pierwszych porażkach zaczęła pracować nad sobą i to jest w tym inspirujące.
Ma mentalność zwycięzcy?
Zapewne.
Czy opowiedzianą historię traktujesz stricte humorystycznie? Czy może znajdziemy w niej jakiś walor edukacyjny?
Bez waloru edukacyjnego nie ma dobrej komedii, wtedy taki projekt nie może się udać. Pokazuje to choćby mistrz komedii, czyli Szekspir, więc już od wieków mamy fundament udanej komedii: to musi być trochę satyra, trochę rzecz edukacyjna, trochę taki film z morałem. Malcolmowi pozwoliła ona opowiedzieć o często trudnych, ekstremalnych czy wręcz abstrakcyjnych doświadczeniach. Wydaje mi się, że ta komedia pozwoliła mu ułożyć sobie niektóre rzeczy w głowie. Wyszła z tego bardzo wartościowa i uniwersalna rozrywka, w której każdy się odnajdzie.