search
REKLAMA
Wywiad

„Aktorstwo zawsze było niesamowitą frajdą”. Wywiad z SARĄ SHIRPEY, aktorką skandynawskiego serialu „TAELGIA”

Sześcioodcinkową produkcję obejrzycie na platformie Viaplay.

Mary Kosiarz

14 maja 2025

REKLAMA

33-letnia Sara Shirpey to jedna z najbardziej obiecujących wschodzących gwiazd szwedzkiego małego ekranu. Choć aktorskie powołanie ujawniło się w niej dopiero w czasie studiów, z powodzeniem radzi sobie na skandynawskim rynku filmowym i zbiera za swoje występy prestiżowe wyróżnienia. Jej najnowszym projektem jest serial telewizyjny Taelgia, opowiadający o losach kilku rodzin mieszkających w szwedzkim mieście Södertälje, w którym od lat toczy się wojna gangów. O kulturowej różnorodności Szwecji, ekranowym łamaniu stereotypów i jej wymarzonych przyszłych projektach z Sarą Shirpey porozmawiała Mary Kosiarz.

Mary Kosiarz: Taelgia, Twój najnowszy serial, to historia, która łamie naprawdę wiele stereotypów. Ukazuje jasne i ciemne strony kulturowej różnorodności Szwecji – kraju postrzeganego w końcu jako jedno z najbardziej tolerancyjnych miejsc na świecie. Jak ważne dla Ciebie jako aktorki i jako widzki jest dostarczanie widzom tytułów łamiących te społeczne bariery?

Sara Shirpey: Najważniejsze jest dla mnie to, abyśmy oglądali zróżnicowane historie. Bohaterów, którzy są podobni do nas, którzy mają wiele twarzy i są indywidualistami. To niezwykle ważne, by właśnie dzięki takim postaciom poznawać i starać się zrozumieć współczesny świat. Unikanie stereotypów jest dziś kluczowe. Ludzie naprawdę są dużo bardziej skomplikowani i wielowarstwowi, niż czasem próbuje się nam to pokazywać w kinie. W każdym swoim projekcie staram się sięgać głębiej. Jest tyle ludzkich historii do opowiedzenia, tyle motywów do eksplorowania. W dzisiejszym świecie bardzo ważne jest to, abyśmy nie popadali w te pułapki i poszerzali spojrzenie widzów na rzeczywistość, która często jest w stanie ich zaskoczyć swoją wielowymiarowością.

Mary Kosiarz: To główny powód, dla którego aktorstwo wydawało ci się czymś ekscytującym? Ukazanie tej nieoczywistości ludzkich wyborów?

Sara Shirpey: Zaczęłam grać z prostej przyczyny: od zawsze wydawało mi się to niesamowitą frajdą. Jest tyle rzeczy, które uwielbiam w aktorstwie – choćby portretowanie postaci, które wcale nie muszą spełniać oczekiwań widowni. Sama nie zawsze zgadzam się z wyborami i postępowaniem swoich bohaterek, ale tak długo, jak staram się zrozumieć ich motywacje – w zależności od tego, skąd pochodzą i jaką mają przeszłość – moja praca ma naprawdę ogromne znaczenie. Ekscytuje mnie ta myśl: „Zatrzymajmy się i sprawdźmy, kim tak naprawdę jest ta osoba”. Poza tym w branży poznałam mnóstwo zupełnie nowych twarzy, intrygujących artystów, którzy tak jak ja chcą podejmować się przełomowych, odważnych projektów.

Mary Kosiarz: A dlaczego akurat Taelgia? Właśnie z powodu tej kulturowej, religijnej i społecznej różnorodności?

Sara Shirpey: Po pierwsze, do udziału w serialu przekonali mnie jego twórcy. Z reżyserem Taelgii Jensem Östbergiem kiedyś już pracowałam i pewnego dnia zdradził mi szczegóły projektu, który potajemnie opracowywał przez wiele lat. Przeczytałam jego scenariusz i byłam prawdziwie zafascynowana światem, jaki wykreował. Sibel, moja bohaterka, to niesamowicie silna kobieta, której jednocześnie nie umiałam jednak rozgryźć. Problemy, z jakimi zmagają się bohaterowie, i drogi, jakie muszą odbyć – jako aktorka wciąż odkrywałam je na nowo. Taelgia to naprawdę solidny serial dramatyczny, po jaki sama z chęcią bym sięgnęła. 

REKLAMA

Mary Kosiarz: Sibel jest lokalną policjantką rozdartą między lojalnością wobec swoich przełożonych a przedstawicieli jej kulturowej mniejszości. Ogromnie cierpi, a mimo to rzadko zdarza jej się uzewnętrzniać te emocje. Czasem chciałoby się ją po prostu przytulić.

Sara Shirpey: Jednym z najbardziej interesujących i trudnych elementów tej postaci jest jej ciągła czujność. Bardzo mocno z nią współodczuwałam, ale ona musiała odnaleźć się w tylu wymagających sytuacjach, szczyciła się tym, że nigdy nie wychodzi z siebie, trzyma emocje na wodzy. To było naprawdę ciekawe wyzwanie. Ale tak jak wspomniałaś, czasem te trudności sprawiają, że ona wybucha, ale wciąż – w pewien kontrolowany sposób, co bardzo w niej podziwiam. Ona ma w sobie silny instynkt przetrwania. Tak radzi sobie z otaczającym ją skomplikowanym światem.

Mary Kosiarz: Znajdujesz tutaj wiele podobieństw do samej siebie? Dorzucasz swoim bohaterkom pewne osobiste doświadczenia?

Sara Shirpey: Trudno byłoby tego uniknąć. Oczywiście dla tej roli zrobiłam spory research, wniknęłam w tę zróżnicowaną społeczność, pozostawiając swój osąd do tego wszystkiego gdzieś z boku. Wiele z jej emocji wciąż trzymam także w sobie. Starałam się jak najbardziej przybliżyć do jej osobowości, do jej rodziny i przyjaciół, zrozumieć każdą podejmowaną przez nią decyzję. Tak, by dać się ponieść chwili i podczas kręcenia sceny instynktownie zareagować, jak ona by zareagowała. Kiedy kamera była już włączona, stawałam się nią całkowicie.

Mary Kosiarz: Jak wyglądało Twoje przygotowanie do roli policjantki? Spotykałaś się z funkcjonariuszami, uczestniczyłaś w warsztatach, które wtajemniczyły Cię w tę profesję?

Sara Shirpey: Produkcja zapewniła nam na planie prawdziwych policjantów, którzy nam pomagali i nas szkolili, co jest swego rodzaju luksusem. To było świetne. Uczono nas, jak prawidłowo trzymać broń, jak wyglądają prawdziwe aresztowania, odbyliśmy z nimi wiele interesujących spotkań. Ja sama czytałam książki o Szwedach, którzy są związani z więcej niż jedną kulturą. Oczywiście wszystkie te elementy na spokojnie możesz przećwiczyć i dopracować w domu, jednak najtrudniejsze w związku z tym projektem i moją postacią było zbalansowanie roli twardej funkcjonariuszki z jej emocjonalnością. Niemniej jednak to bardzo ekscytujące móc wniknąć w zawód, z którym nigdy wcześniej nie miało się do czynienia. 

Mary Kosiarz: Jest jakiś konkretny zawód, który chciałabyś poznać bliżej, przygotowując się roli?

Sara Shirpey: To bardzo trudne pytanie (śmiech). Jest w końcu tyle niesamowitych zawodów, które rzadko mamy okazję obserwować. Cóż, gdybym mogła podjąć się absolutnie wszystkiego, może spróbowałabym z czymś związanym z pracą na morzu? Mogłabym wcielić się w żeglarkę albo w żołnierkę piechoty morskiej. Kręcilibyśmy to w pięknej scenerii, może udałoby mi się trochę ponurkować. To byłoby coś zupełnie odległego ode mnie i właśnie dlatego uważam, że sprawiłoby mi ogromną frajdę.

Mary Kosiarz: Sibel, Twoja bohaterka z Taelgii, jest w pewnym sensie rozdarta między dwoma światami. Jest to jeden z powodów, dla których pada ofiarą internetowego hejtu. Ty sama nie jesteś zbyt aktywna na swoich profilach, dlatego chciałam Cię zapytać: czy w dzisiejszych czasach to naprawdę konieczne, by aktorzy i aktorki promowali swoje dzieła w mediach społecznościowych?

Sara Shirpey: To ważne pytanie, szczególnie teraz, kiedy treści w social mediach wpływają na miliardy ludzi na całym świecie. Tak jak wspomniałaś, ja sama nie udostępniam tam zbyt wielu informacji na swój temat – zdarza mi się to praktycznie tylko wtedy, kiedy mam jakąś nową premierę, kiedy robię w pracy coś, czym warto się podzielić. Mam wrażenie, że to bardzo zależy od rodzaju produkcji, w jakich występujesz, i czy wymagają one od Ciebie aż takiego zaangażowania w sieci. Z mojej perspektywy powinno się liczyć przede wszystkim to, jak wykonujesz swoją pracę, i tego właśnie doświadczyłam, działając w tej branży. 

Mary Kosiarz: Jak zatem zdefiniowałabyś siebie jako aktorkę? 

Sara Shirpey: Prywatnie jestem raczej ekstrawertyczną osobą, ale kiedy jestem w trybie aktorskim, wchodzę w pewien tunel, potrzebuję o wiele więcej przestrzeni i czasu tylko dla siebie. Tak duża rola, jaką dostałam w Taelgii, wymaga od aktorki naprawdę dużo, pochłania ogromne ilości energii. Wszystko dzieje się jednocześnie, intensywnie, ale jest też niesamowicie wynagradzające. Na planie jestem bardzo wyciszona, skupiona, ale staram się nie zaprzepaszczać też życia towarzyskiego, moich przyjacielskich relacji. Może kiedyś, gdy dostanę propozycję roli, która będzie ode mnie wymagała totalnej izolacji i tego typu działań, spojrzę na to inaczej. Ale dziś po prostu staram się utrzymywać zdrowy balans między projektami.

Mary Kosiarz: W 2022 roku zostałaś laureatką nagrody Rising Star na Festiwalu Filmowym w Sztokholmie. W jaki sposób wpłynęło to na Twoją karierę? 

Sara Shirpey: Od zawsze najwyżej ceniłam sobie ciężką pracę. Doceniam ludzi pracowitych, poświęcanie się czemuś na 100%. Nagroda Rising Star była dla mnie właśnie wyjątkowym dostrzeżeniem mojej ciężkiej pracy. Oprócz tego jest to po prostu zachęta i motywacja do dalszego działania, która buduje pewność siebie. Nigdy nie myślałam o tym jako o swego rodzaju klątwie. Bardziej postrzegam to jako wsparcie w dalszej pracy. 

Mary Kosiarz: Artystom łatwiej jest dziś wkraczać na rynek aktorski w młodym wieku? Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Sara Shirpey: Aktorstwo nie było moim pierwszym wyborem. Przed rozpoczęciem nauki w szkole teatralnej studiowałam w Wyższej Szkole Handlowej w Sztokholmie. Znam wiele osób, które swój talent rozwijały właściwie już od 10. roku życia. Dla mnie była to zupełnie nowa społeczność, inny świat. Czasem myślę sobie, że powinnam była zacząć jako nastolatka, ale mam świadomość, że na tamten moment potrzebowałam też pewnego zabezpieczenia. Jestem szczęśliwa, że moja ścieżka potoczyła się w ten sposób – gdybym weszła do branży w tak młodym wieku, być może nigdy nie odkryłabym, czego tak naprawdę w życiu pragnę.

Mary Kosiarz: Jak pracowało Ci się zatem na planie z młodymi aktorami debiutującymi właśnie w Waszym serialu?

Sara Shirpey: To było naprawdę wspaniałe. Pracowałam z rewelacyjną grupą aktorów, którzy byli idealnie dobrani do swoich postaci. Wykonali spektakularną robotę. Jest coś niezwykłego w równoczesnej pracy z cenionymi, doświadczonymi aktorami i debiutantami. Wszyscy byli maksymalnie zaangażowani i pełni entuzjazmu. Wydaje mi się, że były to pierwsze występy w karierze Johna Hanny i Ranji Jan Barvary. Widziałam w nich tę nieustraszoność nowicjuszy, którzy dopiero wkraczają na tę nieznaną ścieżkę. Bez zbędnych zastanowień, czysto intuicyjnie. Dla mnie samej była to nauka uważności, otwartości na pomysły także tych mniej doświadczonych kolegów. Te dwa światy – ludzi, których dobrze już znam, z którymi już współpracowałam i tych zupełnie nowych – były naprawdę ciekawą mieszanką. To był zaszczyt poznać na planie tak wiele wyjątkowych osobowości.

Mary Kosiarz: Taelgia, to szczególnie dla wrażliwych widzów, bardzo wymagający serial, w którym konflikty społeczne, rasowe i religijne są codziennością głównych bohaterów. Przypominasz sobie reakcję, komentarz odnośnie do Waszego projektu, który zrobił na Tobie największe wrażenie?

Sara Shirpey: Nie pamiętam może konkretnego momentu, ale najczęstsza reakcja wśród widzów to po prostu ulga i radość, że ten trudny temat nareszcie znalazł swoje miejsce w telewizji. Dodatkowo ważny był fakt, że bohaterów nie dało się tak łatwo sklasyfikować, wrzucić do konkretnego worka i że byli naprawdę wielowarstwowi. Ten feedback był dla nas niezwykle ważny. Ze wszystkich sił staraliśmy się traktować nasze postaci ze zrozumieniem i szacunkiem, z równością i świadomością, że z każdym z nich wbrew pozorom wiele nas łączy. 

Mary Kosiarz: Jak zatem zachęciłabyś polskich widzów do tego, by sięgnęli po serial Taelgia?

Sara Shirpey: Taelgia to historia o ludziach walczących o przetrwanie, którzy zrobią absolutnie wszystko, by poprawić jakość swojego życia. Czasem cała nasza przyszłość może zmienić się w zaledwie kilka sekund. To niewielkie decyzje, które są w stanie zaważyć nad naszym losem. Właśnie o tym jest nasza produkcja. 

Mary Kosiarz: Jednocześnie Twoja bohaterka, która walczy o szacunek w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn, może zainspirować wiele widzek.

Sara Shirpey: Mam taką nadzieję. Jedną z jej najmocniejszych cech jest rozsądek, silne poczucie sprawiedliwości, które napędza wszystkie decyzje kobiety. Jest częścią różnych społeczności, w których chce być w równym stopniu szanowana, stara się im przypodobać. Ale ostatecznie zdaje sobie sprawę, że musi się zgadzać przede wszystkim z samą sobą i własnymi potrzebami. Ten wewnętrzny głos sprawiedliwości jest czymś niezwykle inspirującym. 

Mary Kosiarz: Ty masz takie kobiece postaci filmowe, które inspirują Cię w podobny sposób?

Sara Shirpey: Jest ich całe mnóstwo! Teraz dosyć trudno jest mi spamiętać je wszystkie, ale jako pierwsza na myśl przychodzi mi Marion Cotillard i jej wspaniała rola Edith Piaf. To, co sprawia, że sama chciałabym portretować na ekranie silne bohaterki, to obecność właśnie takich kobiet w moim osobistym życiu. Codziennie spotykamy w końcu odważne postaci i odważne historie, o których należałoby opowiedzieć. Mam wielką nadzieję, że w przyszłości przypadnie mi jeszcze więcej ról, w których kobieca siła będzie wychodzić na pierwszy plan.

Serial Taelgia w całości jest już dostępny na platformie Viaplay.

Mary Kosiarz

Mary Kosiarz

Daleko jej do twardego stąpania po ziemi, a swoją artystyczną duszę zaprzedała książkom i kinematografii. Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ulubione filmy, szczególnie te Damiena Chazelle'a i Luki Guadagnino może oglądać bez końca.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA