search
REKLAMA
Recenzje

ZBRODNIE PO SĄSIEDZKU: Sezon 3. To jeszcze nie koniec [RECENZJA]

„Zbrodnie po sąsiedzku 3” dobiegły końca. Czy rozwiązanie zagadki zabójstwa Bena Glenroya było warte seansu?

Martyna Janasik

5 października 2023

REKLAMA

Zbrodnie po sąsiedzku 3 dobiegły końca. Na platformie Disney+ jest już dostępny finałowy odcinek 3. sezonu serialu, który stał się swojego rodzaju fenomenem w Stanach Zjednoczonych i niedługo później oczarował resztę świata. W nowym sezonie trio samozwańczych detektywów rozwiązuje zagadkę śmierci Bena Glenroya, który padł trupem na scenie na Broadwayu. Czy ich próba odpowiedzi na pytanie „kto zabił Bena Glenroya” była warta seansu?

Uwaga! Drobne spoilery.

Małe przypomnienie

Zbrodnie po sąsiedzku to komediowy serial kryminalny, który dzięki genialnemu pomysłowi Steve’a Martina na to, aby stare zderzyć z młodym i stworzyć z tego trio, stał się najchętniej oglądaną serią komediową Hulu. Produkcja opowiada o trójce nieznajomych, których niespodziewanie połączy obsesja na punkcie podcastu true crime. Oliver i Charles, artyści w podeszłym wieku, zaprzyjaźniają się z dwudziestoparoletnią Mabel, kiedy w ich nowojorskim apartamentowcu Arconia dochodzi do śmierci jednego z mieszkańców, a oni postanawiają stworzyć o tym podcast, nie zgadzając się z tezą policji o samobójstwie. Jak się może domyślacie, okaże się, że mieli rację.

W 1. sezonie Oliver, Charles i Mabel ustalali, co się stało z Timem Kono. W 2. sezonie odkryli, kto zabił Bunny. W 3. sezonie rozwiązują sprawę Bena Glenroya, choć z turbulencjami większymi niż wcześniej. Pytanie tylko, czy najnowsza odsłona Zbrodni po sąsiedzku była warta seansu. Odpowiedź jest tym bardziej istotna, że wiemy już, iż to jeszcze nie koniec serialu.

Co się stało z Benem Glenroyem?

3. sezon Zbrodni po sąsiedzku obraca się wokół wydarzeń z finału poprzedniej części serialu.

W finale 2. sezonu Ben Glenroy, odtwórca głównej roli w nowej broadwayowskiej sztuce Olivera, padł trupem na scenie w trakcie premiery spektaklu. Jak do tego doszło, skoro nikogo przy nim nie było? Czy to morderstwo? Czy ktoś go otruł? Kto i dlaczego chciałby to zrobić? Oliver, Mabel i Charles postanowią rozwiązać tę zagadkę, wiedząc, że może to być jedyny sposób na ocalenie przedstawienia Olivera. Na swojej drodze napotkają jednak szereg trudności, a największą z nich okażą się oni sami. Tylko jedno z nich prawdziwie zaangażuje się w to śledztwo, co wystawi ich przyjaźń na wielką próbę. Zamęt wprowadzą też nowe osoby, które pojawią się w ich życiu. Czy w tych mało sprzyjających okolicznościach samozwańczemu trio uda się dogadać i ustalić co tak naprawdę stało się Benowi Glenroyowi?

Nie oceniamy sezonu przed seansem ostatniego odcinka

Przed seansem finałowego odcinka 3. sezonu Zbrodni po sąsiedzku miałam już w głowie wstępny zarys recenzji.

Miałam napisać, że najnowsza odsłona Zbrodni po sąsiedzku nie dorównała poprzednim częściom produkcji. Wprowadzono dwie gwiazdy Hollywood: Meryl Streep i Paula Rudda, których role są dla mnie tak mało wyraźne, że wyglądają bardziej na haczyk mający przyciągnąć nową widownię (i tak, zdaję sobie sprawę z tego, że Rudd gra Bena, który ginie). Pomysł rozdzielenia głównego tria sprawia, że serial traci na dynamice. Wprowadzone wątki poboczne – romansująca Mabel i zakochany Oliver – potraktowane są tak po macoszemu, że wydają się wymuszone i nie wnoszą nic nowego. Próba zabawy gatunkiem – elementy musicalu – jest dobrym pomysłem odświeżenia formatu, ale okazuje się jedynie chwilowym zamieszaniem, którego wręcz brakuje, gdy serial wraca na stare tory i przestaje przyciągać uwagę przez rozproszenie fabuły. Najbardziej cierpi na tym wszystkim oczywiście sam wątek śledztwa, który wydaje się momentami wręcz trzeciorzędny. Finałowe sceny serialu całkowicie jednak zmieniły moje zdanie.

Oglądając ostatni odcinek sezonu, zrozumiałam, że moja ocena była przedwczesna. Ostatni odcinek  pokazał mi, że Oliver, Mabel i Charles musieli przejść transformację i wystawić na szwank swoją przyjaźń, a co za tym idzie, musiał nieco zmienić się serial i jego wątki. To pozwoliło Oliverowi, Mabel i Charlesowi odkryć siebie samych i sprawdzić, kim są bez siebie nawzajem, oraz wnieść w ich relację nową jakość. Odnoszę wrażenie, że to właśnie te ich nowe doświadczenia i przeżycia z innymi osobami pomogły im docenić siłę ich przyjaźni i zażegnać waśnie, co doprowadziło do powrotu ich detektywistycznego instynktu. W końcu życie tych postaci tak długo tkwiło w większym lub mniejszym zawieszeniu – dwa pierwsze sezony. Musiało się coś zmienić, by mogli pójść dalej z nową energią, a tej potrzebują, ponieważ już wiemy, że powstanie kontynuacja produkcji.

Wycofuję się również z krytyki prób zabawy gatunkiem serialu. Finałowe odcinki udowodniły, że seria wypada świetnie niezależnie od formy swojego formatu, ponieważ finalnie spełniła swoje główne założenie. Zaangażowała mnie do snucia teorii o tym: kto i dlaczego dokonał kolejnej zbrodni w Arconii, którą widzimy w finałowej scenie sezonu. Moja teoria jest śmiała, aczkolwiek może nieco banalna, ponieważ zakłada chęć zemsty zranionej kobiety. Czy mogę mieć rację? Mam nadzieję, że krótko będę czekała, by się przekonać.

Widzieliście już finał 3. sezonu Zbrodni po sąsiedzku? Jak wam się podobał? Macie już jakieś teorie odnośnie do zabójstwa z ostatniej sceny? Dajcie znać w komentarzu.

Martyna Janasik

Martyna Janasik

Kulturoznawczyni i autorka tekstów. Miłośniczka jedzenia, kina i sportu. Pewnie dlatego jedne z jej ulubionych filmów to "Rocky" i "Julie i Julia". Zawsze chciała pisać, więc pisać będzie już zawsze. W wolnych chwilach uwielbia oglądać filmy i tenis ziemny.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA