ZA JAKIE GRZECHY, DOBRY BOŻE? i kontynuacje. Seria najzabawniejszych komedii francuskich
Komedia francuska A oni dalej grzeszą, dobry Boże! to 3. część kultowej już serii Za jakie grzechy, dobry Boże? w reżyserii Philippe de Chauverona. Najzabawniejsza francuska rodzina powraca tym razem z okazji 40. rocznicy ślubu państwa Verneuil. Sprawdziłam, czy najnowsza część serii jest warta grzechu.
Zanim przejdę do omawiania 3. części Za jakie grzechy, dobry Boże? i zdradzę Wam moją opinię, przypomnę pokrótce losy rodziny Verneuil i ich największe grzechy. Jeśli więc kogoś z Was oburzy duch, w jakim piszę ten tekst, to pamiętajcie jedno! Seria Za jakie grzechy, dobry Boże? to satyra na ksenofobię i rasizm oraz związane z nimi stereotypy. Dlatego też i ten tekst pisany jest pół żartem, pół serio, a jego wymiar jest satyryczny.
Grzech pierwszy, czyli „Za jakie grzechy, dobry Boże?”
Rodzinę Verneuil widzowie poznali w 2014 roku za sprawą Za jakie grzechy, dobry Boże? Oczywiście w momencie poznania rodzina Verneuil miała już niejeden grzech na sumieniu. Wszystko przez trzy z czterech córek państwa Verneuil, które zamiast wyjść za mąż za miłych, francuskich katolików, pobrały się z mężczyznami odmiennych narodowości i wyznania.
Isabelle poślubiła Rashida, algierskiego, muzułmańskiego prawnika, Odile wyszła za Davida, sefardyjskiego żyda przedsiębiorcę, a Ségolène związała się z Chao, chińskim bankierem. Choć Claude i Marie próbują – a przynajmniej udają, że próbują – akceptować swoich zięciów, to w rzeczywistości nie potrafią przyjąć do rodziny osób spoza swojej społeczności. Rodzinne spotkania są więc pełne niezręczności i kąśliwych tekstów na temat rasy i religii.
Nadziei na lepsze jutro dodaje jednak fakt, iż wciąż niezamężna pozostaje Laure. Claude i Marie są przekonani, że Laure da im w końcu wymarzonego zięcia, czyli białego Francuza i katolika z krwi i kości. Niestety Laure wbija im nóż w plecy, bo choć poznała katolika, to jest on czarnoskóry i pochodzi z Afryki. Claude i Marie zastanawiają się, czym tak bardzo zgrzeszyli i gdzie popełnili błąd wychowawczy, że nawet Laure wybiera imigranta innej rasy.
Grzech drugi, czyli „I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!”
Kiedy wszyscy myśleli, że bardziej już zgrzeszyć nie można, w 2019 roku Verneuilowie powrócili, żeby oprócz imigrantów o odmiennych poglądach, wyznaniach i narodowości przyjąć do rodziny jeszcze osoby homoseksualne!
Wszystko przez siostrę męża najmłodszej z córek państwa Verneuil, która, choć bierze ślub z osobą tego samego wyznania i pochodzenia, to nie wspomina, że będzie ona również tej samej płci. Tak więc oto w kontynuacji Za jakie grzechy, dobry Boże? obserwujemy, jak Claude i Marie z całą rodziną wyprawiają wesele dla lesbijek, i to w swojej posiadłości! Szybko się jednak okaże, że przyjęcie do rodziny osób homoseksualnych nie będzie największym grzechem! Bardziej zgrzeszą jednak znowu córki Claude i Marie, a właściwie ich mężowie, którzy postanowią wrócić do swoich rodzinnych stron, bo ubzdurają sobie, że Francja jest nietolerancyjna i niebezpieczna.
Nie wspomnę już o tym, że w międzyczasie Claude i Marie odwiedzili teściów wszystkich swoich córek, i to w ich krajach, bo żadni nie mieszkają we Francji, i nie była to raczej podróż ich życia.
Grzech trzeci, czyli „A oni dalej grzeszą, dobry Boże!”
Choć jestem fanką niepoprawnych politycznie komedii opartych na stereotypach, to po drugiej części Za jakie grzechy, dobry Boże? podświadomie pożegnałam się z tą serią. Nie przypuszczałam, że można bardziej zgrzeszyć. Przecież Claude i Marie zdradzili swoją francuskość, jak tylko mogli. Otworzyli się na wszelkie inne wyznania, narodowości i języki, a nawet klasy społeczne i homoseksualność. Zapomniałam jednak o najważniejszym! O spotkaniu całej rodziny!
W żadnej z poprzednich części nie doszło do spotkania całej rodziny w jednym miejscu. Nic więc dziwnego, że w A oni dalej grzeszą, dobry Boże! córki Cladue i Marie stwierdzają, że 40. rocznica ślubu państwa Verneuil będzie idealną okazją do tego, żeby cała rodzina — wszystkie pary i wszyscy teściowe, i wszystkie wnuki — w końcu zasiadły wspólnie do stołu. Pojawia się jednak pewien kłopot. Okazuje się, że każdy z teściów jest takim samym ksenofobem, jak i drugi.
Czy historia jest warta grzechu czwartego?
Ponieważ już wspominałam, że jestem fanką komedii w stylu Za jakie grzechy, dobry Boże?, to chyba nie zdziwi Was, jeśli powiem, że A oni dalej grzeszą, dobry Boże! jest warte grzechu!
A oni dalej grzeszą, dobry Boże! to miła odskocznia od popandemicznej rzeczywistości. Nie zgadzam się z niektórymi z przeczytanych recenzji. Na przykład z tą, która krytykowała 3. część serii za brak wątku pandemii i jej skutków. Zastanówmy się, czy pandemia naprawdę tak bardzo dotknęła tych najbardziej zamożnych, a przecież Claude i Marie to bogacze. Nie zgodzę się też z tym, że żarty w 3. części nie są już żartami, ale rasizmem. Jak można coś takiego zarzucać filmowi, który z założenia jest komedią, i to satyrą, a ta przecież ma na celu uwypuklenie problemu celem jego wyśmiania i pokazania jego absurdu? Podważę również opinię, że 3. części brakuje blasku jej poprzedników. Ta część, jak zasady sequeli mówią, korzysta ze sprawdzonych w poprzednich częściach żartów i sytuacji, jest więc równie zabawna i błyskotliwa.
Pozostaje pytanie, czy seria jest warta grzechu czwartego. Pewnie znowu Was nie zaskoczę, bo powiem, że tak. W końcu w rodzinie Verneuil nie było jeszcze rozwodu. A czyż rozwód nie jest wart grzechu, gdy do rodziny w końcu mógłby dołączyć ten wymarzony Francuz z krwi i kości?