WSPOMNIENIE LATA. Polskie dni, sentymentalne noce
Dzieciństwo w kulturze jest tematem obszernym, przedstawianym na kilka sposobów, najczęściej w zależności od twórcy i jego perspektywy. Terence Davies w Końcu długiego dnia szczątkowe wspomnienia połączył z własnymi ciągotkami, jeśli chodzi przykładowo o literaturę, pomiędzy rzeczywistością a jawą manewruje prozaik Bruno Schulz w Sklepach cynamonowych, w których lata młodzieńcze kontrastuje z magiczną perspektywą dziecka. Niedawno w naszych kinach miała miejsce premiera Krainy wielkiego nieba Paula Dano i to temu filmowi najbliżej będzie do Wspomnienia lata, iście intymnego i dusznego obrazu; Guziński połączył tutaj lato – porę sielankową, wypoczynkową – ze zgorzkniałym światem dorosłych, do którego mały Piotrek musi wkroczyć wcześniej, niż powinien.
Dwunastoletni Piotrek spędza swe beztroskie wakacje przy znajdującym się nieopodal jego domu kąpielisku; są one idylliczne, całość bowiem klimatem przypomina Tamte dni, tamte noce Luki Guadagnino. Zamiast kultowego Sufjana Stevensa w polskim obrazie usłyszymy Annę Jantar ze słonecznym hymnem Tyle słońca w całym mieście, kluczową rolę zaś odgrywa w tym filmie mama Piotrka (Urszula Grabowska – kreacja przynajmniej pierwszorzędna), samotnie wychowująca syna, ponieważ ojciec (mniejsza rola Roberta Więckiewicza) zmuszony jest zarabiać na chleb za granicą. I choć z początku te słoneczne wakacyjne dni bohatera wydają się banalne, prędko zostanie on zmuszony przez los do dokonywania wyborów moralnych i mierzenia się z konsekwencjami czynu, jakim jest zdrada jednego z rodziców.
W ciągu parunastu dni główny bohater otrzymuje przyśpieszony kurs dojrzewania – poznajemy perspektywę, z jakiej patrzy na działania matki, do tego musi sobie poradzić z pierwszym zakochaniem i paroma innymi zmartwieniami nastoletniego wieku. Reżyser w pełni wykorzystuje perspektywę dziecka, mogącego się jedynie domyślać, co się dzieje pomiędzy jego rodzicami, bezbronnego, a zarazem na nieszczęście świadomego, jak się to wszystko zakończy. Żałosność wakacyjnej sytuacji wynika z działań Wisi, rodzicielki Piotrka, postaci tragicznej do bólu, sprzecznej w swych zachowaniach, niepotrafiącej kochać tak, jak by chciała. Chłopiec stara się pogodzić z losem, nawet na niego wpłynąć, ale liczy się przede wszystkim jego rozumność, rozwijająca się z dnia na dzień, objawiająca się zwłaszcza na ekranie.
Wspomnienie lata to przede wszystkim hołd dla barwnych wakacji z czasów PRL-u; zapewne w taki właśnie sposób spędzał je i sam Guziński – autobiografizm wyczuwalny jest już od pierwszych sekund seansu. Film funkcjonuje jako uwielbienie dla polskiej natury, sporo chwil jego twórca poświęca słońcu, polom, lasowi, wytwarzając niepowtarzalny, sielankowy klimat. Trudno się widzowi w niego nie wkręcić, powstała atmosfera złapie za serce każdego, komu tęskno za dziecięcym hasaniem po łąkach i niezamartwianiem się zupełnie niczym. Do tego motywy akwatyczne zyskują rolę metaforyczną, służą bohaterom jako ucieczka od problemów; tylko w wodzie mogą poczuć się w pełni bezpieczni, to ona daje im całkowitą ochronę, barierę oddzielającą ich od świata zewnętrznego. Reżyser zmyślnie korzysta z pomocy przyrody, a produkcja tylko na tym zyskuje.
Innym ukrytym – a arcyważnym – elementem jest tutaj cisza, objawiająca się w momentach niezręcznych czy też wyjątkowo dla widza stresujących. Gra istotną rolę, potrafi wpłynąć na emocje i wydźwięk wydarzeń, działa też na zasadzie niedopowiedzeń. A tych przecież w filmie jest całkiem sporo, oglądający wielu rzeczy może się tylko domyślać, tak jak robi to nieświadome okoliczności dziecko, w tym wypadku bezradny Piotrek. Ten celowy zamysł zaprawdę cieszy, pokazuje, na jak wielu płaszczyznach Wspomnienie lata potrafi się odnaleźć. Znajdziemy tu zarówno zagadnienie miłości, jak i prostego odnajdywania siebie poprzez dostrzeganie nowych rzeczy lub kolokwialne popełnianie błędów. I mimo że narzucone przez Guzińskiego tempo mogę nazwać ślimaczym i dla niektórych będzie ono za wolne, film nie ma żadnej fałszywej nuty, od początku do końca wiara w ukazywane wydarzenia jest i będzie… potężna, prawdziwa.
Wspomnienie lata objawiło się jako jedno z tych przemiłych zaskoczeń filmowych, do których będę wracał w gorące noce lata. Albo wtedy, gdy zatęsknię za sielskim dzieciństwem. To tytuł, w który warto się wczuć, wgryźć, albowiem oferuje niezapomnianą dozę przeżyć i przykrych emocji.